13.06.2011 | Czytano: 2490

Upadki czempionów(+zdjęcia)

Ci, którzy z tenisem ziemnym nie mają styczności na co dzień, względnie śledzą go sporadycznie za pośrednictwem telewizji, otrzymali okazję przyjrzenia się temu sportowi z bliska. Na kortach nowotarskich Gorców od piątku trwa turniej o Puchar Starosty. Na starcie stanęło 16 entuzjastów białego sportu na Podhalu. Deszcz pokrzyżował trochę szyki organizatorom, ale... Impreza wkroczyła w fazę półfinałów.

Kilka pojedynków było naprawdę wysokich lotów. Przyznam, że nie spodziewałem się, iż nowotarscy tenisiści prezentują tak dobry poziom. Emocji było co niemiara. Trzy eliminacyjne spotkania trwały ponad trzy godziny. Było w nich wszystko co prawdziwy entuzjasta tenisa lubi. Nagłe zwroty sytuacji, wzloty wydawałoby się już upadłego czempiona i kolejne załamania formy.

Przykładem może być pojedynek Krzysztofa Grądalskiego z Tadeuszem Michałczakiem. Ten drugi to uznana tenisowa firma. Typowany był na zwycięzcę turnieju. Chyba sam był o tym święcie przekonany. Zapewne w tym przekonaniu utwierdził go fakt, iż w pierwszym secie prowadził 5:2. Wydawało się, że tylko rzut beretem dzieli go od wygrania partii. Był w błędzie. Przeciwnik spokojnie grał swoje, wytrzymywał długie wymiany, czego nie da się powiedzieć o Michałczaku. Jeszcze tego seta zdołał doprowadzić do zwycięskiego końca 7:5, ale w drugim doznał klęski. Wygrał tylko jednego gema. W decydującym secie faworyt często korzystał z przerw. Chciał chyba wybić z uderzenia przeciwnika, ale ten zachował zimną głowę. Kto wie czy takie zagrywki przeciwnika nie wyzwoliły w nim sportowej złości i pewnie wygrał tie break.

- Lekarz zabronił mi grać. Mam jeszcze jeden zastrzyk. Ręka boli. Rok przerwy od tenisa zrobił swoje. Muszę rozegrać kilka meczów, by wejść w rytm, bo nie czuję piłeczki – tłumaczył się przegrany.

Grądalski przebrnął również dugą rundę, pokonując byłego hokeistę Zbigniewa Behounka 6:2 i 6:1. Behounek grał nierówno ze Smosną. Przegrał pierwszego seta 2:6, w drugim okazał się lepszy 6:3, a w decydującym prowadził już 5:0 i...stanął. Rywal wyrównał, ale dwa kolejne sety przypisane zostały Behounkowi.

Niemniej zacięty pojedynek stoczył Maciej Jachymiak ze Stanisławem Sadowym. Trwał trzy godziny. Gemy były bardzo długie, bo często wywoływana była równowaga. Pierwszy set dla Sadowego 6:4, ale w drugim zwycięstwo odniósł Jachymiak 6:2. Trzecia partia, to cios za cios. Jachymiak grał skrótami, świetnie odczytał, iż rywal ma problemy z grą przy siatce. Sadowy, każde zagranie przy siatce, z wysokiej czy niskiej piłki, psuł. Niemniej to on awansował do następnej rundy.

 

W niej zmierzył się z olkuszaninem Mocorkiem, który w pierwszym pojedynku z Rafałem Zapiórkowskim zaimponował wszystkim mocnym i precyzyjnym serwisem. Jeszcze w pierwszej partii nowotarżanin jakoś sobie z nim radził, ale drugiego seta przegrał do zera. Sadowy nie miał problemów. Gładziutko wygrał w dwóch setach 6:4 i 6:2 i został pierwszym finalistą turnieju. Drugi wyłoniony zostanie z pojedynku Grądalski – Rafał Ziemianek.

 

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama