21.03.2009 | Czytano: 1690

Zniszczona Wieliczka(+zdjęcia)

Od razu pragnę uspokoić mieszkańców Wieliczki, iż nie powtórzyło się tąpnięcie sprzed kilku lat i ich miasto nie zostanie zalane, nie zapadnie się. Mogą spać spokojnie. Zniszczone zostały tylko koszykarki Górnika przez nowotarskie kadetki.

Gospodynie grały nierówno, tylko druga ćwiartka była w ich wykonaniu mistrzowska. Mecz rozpoczęły bardzo apatycznie i żadne uwagi trenera z ławki do nich nie docierały. Nie funkcjonowała obrona, nie było zbiórki z desek, a rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Cały czas wynik oscylował wokół remisu. Dopiero w końcówce kwarty akcja Nykazy za dwa plus jeden dała miejscowym czteropunktową przewagę.

- Zmieniamy system gry. Ty, ty, kryjesz każdy swego na całym boisku, pozostałe odcinają – mówił i rysował na tablicy warianty ustawienia trener Gorców, Wojciech Polak. Tym razem uwagi dotarły do dziewcząt. Mógł więc coraz częściej wykrzykiwać: - O to chodziło. Przyjezdne nie mogły sobie poradzić z pressingiem. Miały problemy z wyprowadzeniem piłki spod własnego kosza, by rozpocząć grę po stracie punktów. Góralki większość piłek przechwytywały i trafiały do „dziury”. A trener nadal swoje: „Nie wracać się”. „Zmuszać ich do błędu”. „Odcinamy”, „Nisko na nogach”.

Gdy już przyjezdnym udało się przekroczyć linię środkową, to nie potrafiły zakończyć akcji w 24 sekundy. Piłka była im odbierana, a kontry gospodyń były zabójcze. Górnik pierwsze dwa punkty w tej kwarcie zdobył dopiero po 3 minutach i 27 sekundach z…osobistych. Tylko raz w tej ćwiartce przyjezdne trafiły z gry. Zdobyły raptem 5 „oczek”, a straciły 34!. Koszykarki z Wieliczki zostały wręcz zmiażdżone.

Po przerwie nowotarżanki przeszły dziwną metamorfozę, udowadniając tezę, że kobieta zmienną jest. Trener miał powody do nerwów. Często wstawał z ławki, krzyczał i gestykulował. Pokazywał jak mają jego dziewczyny zastawiać, jak rzucać. – Rzucasz jak cegłą. Ma być miękka ręka - tłumaczył.

Gospodynie grały nadal manianę. Nie wracały się do obrony, były mało skoncentrowane przy rzutach, wykonywały je z nieprzygotowanych pozycji. Uparły się na „trójki”, a te wcale nie chciały wpadać. Toteż przegrały trzecią kwartę jednym „oczkiem”.

- Dziewczyny co jest grane? – pytał trener Wojciech Polak. – Masakra co gracie. Skupcie się. Przed nami jeszcze 10 minut gry.

Tymczasem dziewczęta swoje. Kroki, kozły… błąd poganiał błąd. Niedoloty, nawet z rzutów osobistych, straty piłek przez niedokładne podania.

- Tylko z drugiej kwarty jestem zadowolony – mówi Wojciech Polak. – Dziewczyny zagrały bardzo agresywnie na całym boisku. Konsekwentnie w ataku i obronie. Odskoczyliśmy na bezpieczną odległość. Po przerwie dziewczyny były mniej skoncentrowane, być może wynikało to z mojej sugestii, że mamy oszczędzać siły, bo jutro czeka nas kolejny mecz. Zaprzestały grać agresywnie, w obronie brakowało przesuwania się, odcięcia podania, problemy były też z zastawianiem. Generalnie było kilka zagrań, mocnych podań, które mogły się podobać. Skuteczność była niezła. Mecz na średnim poziomie.

Gorce Juta Nowy Targ – Górnik I Wieliczka 91:53 (16:12, 34:5, 19:20, 22:16)
Gorce Steskal: Czubernat 5, Krzysztofiak 17, Perhon 11, Jeżewska 12, Słaby 4, Nykaza 22, Żegleń 12, Leśnicka 9, Kram. Trener Wojciech Polak.

Teski i zdjęcia Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama