Dostały niezłą „zrypkę” od trenera i w drugiej kwarcie odrobiły połowę strat. – Wreszcie się obudziły – powiedział trener.
To efekt zmiany krycia, z każdy swego na strefę. Ta taktyka kontynuowana była po przerwie, w dodatku z pressingiem. Krakowianki miały ogromne problemy z zawiązaniem akcji. Gubiły piłkę, a po każdym przechwycie szła zabójcza kontra w wykonaniu góralek. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie odskoczyły od wiślaczek na odległość 10 punktów.
- Krycie strefą zaskoczyło przeciwnika. Odnosiłem wrażenie, że nie miały opracowanych zagrywek na taką grę. Może miały tylko nie radziły sobie – spostrzega Wojciech Polak. – Po pierwszej kwarcie nie byłem w dobrym humorze. Nic nam nie szło, sporo było nerwowości w naszych poczynaniach. Dziewczyny nie walczyły o piłkę, a skuteczność przyprawiała mnie o palpitacje serca. Wyższe krakowianki dominowały na naszej desce, na szczęście my opanowaliśmy ich deskę. Pod koniec meczu wreszcie cztery razy trafiliśmy za linii 625 cm. Te rzuty dały nam pouczycie bezpieczeństwa i do końcowej mecz był pod naszą kontrolą.
Gorce Steskal Nowy Targ – Wisła Kraków 83:66 (9:23, 23:16, 30:12, 21:15)
Gorce: Czubernat, Krzysztofiak 27, Perhon 6, Jeżewska 6, Słaby 1, Nykaza 25, Żegleń 9, Leśnicka 9, Kram. Trener Wojciech Polak.
Stefan Leśniowski