15.03.2009 | Czytano: 1380

Trzecie miejsce Mai

W Radzyniu Podlaskim rozegrano trzeci ogólnopolski turniej klasyfikacyjny w juniorek i juniorów w tenisie stołowym. Dwóch przedstawicieli celuloidowej piłeczki z Nowego Targu zakwalifikowało się do tego turnieju. Spore nadzieje wiązaliśmy z występem mistrzyni Polski młodziczek i kadetek - Mają  Krzewicką i nie zawiedliśmy się. Pingpongistka Gorców Juta Nowy Targ zajęła trzecie miejsce.

Źle rozpoczęła eliminacje, od porażki z niżej notowana Sylwią Składanek (Spójnia Warszawa) 1:3 (7:11, 11:1, 9:11, 7:11). – Kluczowy był serw – mówi trener Tomasz Klag. – Majka była w każdym elemencie lepsza od rywalki, ale mogła sobie poradzić z odbiorem jej serwisu. Nie odebrała ani jednego w dwóch ostatnich setach. Składanek podawała rotacyjne piłki na forhend, a Majka odpowiadała lobami, co wykorzystywała rywalka do skończenia akcji. Ponadto zagrała zbyt bojaźliwie.

Nie wesołe miny panowały w nowotarskim obozie przed drugim pojedynkiem z Aleksandrą Piętą (AZS Częstochowa). Na szczęście Maja szybko zapomniała o niepowodzeniu w pierwszym meczu, wyciągnęła wnioski ze swojej  gry i wyraźnie była lepsza od leworęcznej tenisistki z Częstochowy, pokonując ją 3:1 (11:6, 11:4, 13:15, 11:3). To był rewanż góralki za OTK w Zielonej Górze, Wtedy Maja przechodziła kryzys, ale teraz po prostu zmiażdżyła przeciwniczkę.

Aby myśleć o grze w turnieju głównym nowotarżanka musiała pokonać jeszcze dwie przeszkody. Ta pierwsza bardzo trudna. Paulina Klimas doskonaliła pingpongowy warsztat w ośrodku w Krakowie nim przeszła do Stelli Gniezno. Stoczono pięcisetowy pojedynek. Maja grała nierówno. W przegranych setach popełniała seryjne błędy, było ich nawet 5-6. W decydującej partii wykazała jednak większe opanowanie nerwowe i mecz zakończył się jej sukcesem 3:2 (11:7, 5:11, 11:9, 9:11, 11:8).

Z Magdaleną Mazur (GKS Nadarzyn) rozprawiła się w trzech setach (11:5, 11:2, 11:9). – Maja przewyższała przeciwniczkę w każdym elemencie tenisowej sztuki – twierdzi Tomasz Klag. – Grała rotacyjnie, szybko aż ręce składały się do oklasków.

Maja do turnieju głównego awansowała z drugiego miejsca i w pierwszym pojedynku zmierzyła się z Weroniką Łuba z AZS Łomża. Nowotarżanka wygrała po straszliwym boju 4:3 (11:8, 11:8, 8:11, 11:9, 6:11, 11:5). W ćwierćfinale na Krzewicką czekała Paulina Klimas, z którą wygala już w grupie eliminacyjnej. I tym razem okazała się lepsza, pokonując ją 4:2 (9:11, 11:1, 11:9, 8:11, 11:8, 13:11). – Źle się grało Mai z tymi zawodniczkami. Nie radzi sobie, gdy rywalki mają kombinowany sprzęt. Obie mają czopa na backhandzie i nie ma czystego odbicia. Z Łubą moja zawodniczka prowadziła już 3:1 i nastąpił moment dekoncentracji. Rywalka doszła na 3:3, ale w decydującej partii Maja udowodniła, że jest lepszą zawodniczka. Ten sport jest tak szybki, że nie wolno nawet na chwilę odpuścić rywalce, bo to ma brzemienne skutki.
W walce o finał nowotarżanka nie sprostała rozstawionej z numerem jeden Roksanie Załomskiej (Warmia Lidzbark), przegrywając 1:4. – Roksana to rasowa zawodniczka, sporo już umiejąca – twierdzi Tomasz Klag. – Myślę, że inaczej potoczyłby się ten pojedynek, gdyby Maja wygrała pierwszego seta. Prowadziła w nim 4:0. Na pewno rywalka w kolejnych partiach nie zagrałaby wtedy tak odważnie. Broniła niesamowite piłki. Inna rzecz, że Maja miała problemy z odbiorem serwisu, a więc później z prowadzeniem gry. Dużo popełniła własnych błędów. Roksana była silniejsza. Niemniej był to udany turniej Mai, która po poprzedniej wpadce, wróciła do pierwszej czwórki.

Dla Jakuba Czyszczonia już sam fakt zakwalifikowania się na OTK było wielkim sukcesem. Zmagał się bowiem ze starszymi o dwa lata rywalami. W grupie odniósł tylko jedno zwycięstwo. – Pierwsza gra ustawiła grupę – twierdzi trener Tomasz Klag. – Porażka z Piotrem Chrostowskim (Omega Kleszczów), zawodnikiem niżej notowanym podcięła mu skrzydła. Po wygraniu pierwszego seta widocznie pomyślał, że się samo wygra, a tymczasem tutaj grali zawodnicy, którzy grają w ligowych zespołach. Drugiego i trzeciego seta zagrał pasywnie, rywal go wyprzedzał.

Kuba z Chrostowskim przegrał 1:3 (11:7, 9:11, 11:13, 9:11), by w drugim pojedynku identycznym rezultatem ulec Michałowi Bańkoszowi (AZS Wrocław) (6:11, 2:11, 12:10, 9:11), z reprezentantem kraju w kategorii kadetów, nadzieją polskiego męskiego tenisa. – W pierwszych dwóch setach Kuba nie wiedział co jest grana. Pozwolił sobie narzucić styl rywala. Potem było lepiej. Był w stanie urwać dwa sety, wygrał tylko jeden. W czwartym w końcówce stracił pod rząd cztery punkty i… set mu uciekł – skomentował Tomasz Klag.

W kolejnym pojedynku pokonał Mateusza Krawczyka (AZS Poznań) 3:1 (13:11, 9:11, 11:7, 11:8) najniżej notowanym zawodnikiem w jego grupie eliminacyjnej kategorii II. W ostatnim swoim występie uległ Jędrzejowi Małolepszemu 0:3 (9:11, 5:11, 14:16), który dominował przy siatce.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama