10.04.2011 | Czytano: 1964

Koniec hegemonii Szarotki (+duzo zdjęć)

Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka - tak możną powiedzieć o finałowej konfrontacji Szarotki z Góralami w finale play off w unihokeju mężczyzn. Szarotka 11 razy z rzędu sięgała po mistrzowską koronę, ale kiedyś złota seria musiała się skończyć. Era Szarotki dobiegła końca 10 kwietnia 2011 roku. Górale po raz pierwszy zasiedli na mistrzowskim tronie.

W ich przypadku można powiedzieć do sześciu razy sztuka. Tyle razy potykali się z lokalnym rywalem w finale i pięć razy musieli uznać jego wyższość. Wreszcie nastał na nich czas. Porażka Górali dzień wcześniej jakby uśpiła wielokrotnego mistrza kraju. Szarotka w porównaniu z poprzednim występem grała bez ikry. Zdecydowanie większą determinację wykazywali Górale. Od pierwszego gwizdka narzucili swój styl gry, z którym przeciwnik nie mógł sobie poradzić. Sprawiał wrażanie jakby był zaskoczony taktyką Górali. Motał się jak ryba w sieci. W pierwszej tercji praktycznie nie zagroził bramce aspiranta do tytułu. – Oni walczą, my stoimy – ta wypowiedź zasłyszana z boksu Szarotki najlepiej oddaje to co działo się na parkiecie. W pierwszej tercji tylko świetnej postawie Batkiewicza w bramce obrońcy mistrzowskiego tytuły zawdzięczają, że stracili jednego gola. Bramkę zdobył Sąder po sprytnie rozegranym wolnym przez Gotkiewicza.

W drugiej tercji obraz gry nie uległ zmianie. To, że Szarotka przegrywała tylko 0:1 może zawdzięczać Batkiewiczowi. Dwukrotnie zatrzymał Wronkę, najbardziej aktywnego zawodnika Górali. Aspirat do mistrzowskiego tytuły wyciągnął wnioski z porażki z poprzedniego dnia. W pierwszej formacji wystawił wszędobylskiego Wronkę i co najważniejsze zagrał na trzy formacje ofensywne i dwie pary obron. Szarotka grała na dwie piątki. Wielokrotni mistrzowie Polski zaniedbali szkolenie. Najsmakowitsze kąski na Podhalu podebrał im lokalny rywal. W tym względzie był zdecydowanie aktywniejszy na transferowym polu. Mógł więc pozwolić sobie grać na trzy ataki, gdy tymczasem Szarotka miała tylko młodego Luberdę, który notabene stwarzał największe zagrożenie pod bramką Górali.

O mistrzostwie Polski zdecydowała trzecia tercja. Co prawda na gole Górali odpowiadał Kasperek, ale okazało się to zbyt mało. Szarotka w ostatnich minutach mocno nacisnęła, ale było już zbyt późno na obronę mistrzostwa.

- Po wczorajszej wygranej wydawało się nam, że pokonany Górali na luzie – mówi kapitan Szarotki, Lesław Ossowski. – Przyczyna porażki leżała w głowach. Mobilizacja przed meczem była mniejsza. Wydawało nam się, że tanim kosztem sięgniemy po kolejną koronę. Górale bardzo chcieli, a my pozwoliliśmy im zrealizować marzenia. Przez dwie i pół tercji nie byliśmy tak zdeterminowani jak przeciwnik. Pewna epoka dobiegła końca. Tyle lat zasiadaliśmy na tronie, że mieliśmy pewny przesyt. Wydawało nam się, że jakoś damy sobie radę. Nie załamujemy się. Mamy teraz większą motywację, by w przyszłym roku odebrać im koronę.

- Jestem najszczęśliwszym człowiekiem świata – mówi kapitan Górali, Piotr Kostela. – Tyle lat czekaliśmy na ten tytuł. Pokazaliśmy charakter. Nie załamała nas porażka w sobotę. To wielka zasługa Ryszarda Kaczmarczyka, który przez lata przekazywał nam swoją wiedzę. To on nauczył nas unihokejowego rzemiosła. Ten sukces to także zasługa trenera drużyny narodowej. Olivier Wroński pomógł nam w ustawieniu taktyki. To on rozpracował skuteczną metodę na ten decydujący mecz. Wielkie dzięki także naszemu sponsorowi firmie Madex, która mocno w nas wierzyła. Odwdzięczyliśmy się jej zwycięstwem.

Ojcem chrzestnym tej drużyny był Dominik Siaśkiewicz. To on po Dominiku Podrazie przejął klub. Zawsze był drugi, mimo iż wiele serca, czasu i pieniędzy poświecił tej drużynie. Wreszcie doczekał się tego, o czym marzył do momentu gry w unihokeja.

- Szarotka była dwa razy lepsza technicznie, ale my trzy razy lepsi taktycznie – mówi. - Zagraliśmy z większą determinacją niż przeciwnik. Taktycznie zdecydowanie lepiej byliśmy ustawieni. Szarotka nie znalazła sposobu, by sforsować naszą obronę. Weszły strzały rozpaczy Kasperka. Strzelał, bo nie wiedział co zrobić z piłeczką. Poświęcenie było jednak najważniejsze.

Bez wapienia jokerem w tali Górali był Patryk Wronka. W sobotę zagrał dopiero od połowy spotkania, ale już w niedzielnej potyczce wyszedł w pierwszej formacji zastępując Bisagę. Jego akcje siały największe spustoszenie w szaragach Szarotki. Dwukrotnie był bliski pokonania Batkiewicza, ale ten był najjaśniejszą postacią obrońcy tytułu. Gdyby nie on, to już po 40 minutach wynik spotkania były rozstrzygnięty. Dwa razy wygrał pojedynki sam na sam z Wronką.

- Grałem jak zawsze. Zdobycie mistrzostwa Polski w debiucie to jest coś. Zasłużyliśmy na zwycięstwo, bo byliśmy lepszą drużyną – powiedział największy talent polskiego unihokeja, Patryk Wronka.

- Wygrał lepszy. Góralom dopisało szczęście. Byłem na trzech finałach i ten był najpiękniejszy. Górale w końcu zaczęli pracować i odnieśli sukces – powiedział prezes Szarotki, Witold Tomalak.

Sponsora Górali czeka spory wydatek. Drużyna wywalczyła prawo gry w Pucharze Europy, który rozegrany zostanie w Polsce.

- Niewątpliwie czeka nas ogromne wyzwanie, ale o nim na razie nie myślimy – mówi sponsor Wojciech Machaj. – Cieszmy się tym, że zostaliśmy najlepszą drużyną w kraju. Na laurach nie spoczniemy, będziemy pięli się w górę. Od początku wierzyłem w ten zespół. Mój brat już po pierwszym meczu powiedział, że są to mistrzowie. Tak też się stało. Nie rzucamy słów na wiatr. Tej drużynie nadal będziemy pomagać. Mecze w wykonaniu Górali były niesamowite. Takich emocji nigdy w życiu nie przeżywałem. Unihokej to jest dyscyplina, na którą warto chodzić.

- Mieliśmy wspaniałego sponsora – twierdzi prezes Górali, Tomasz Rusnak. – Zmotywował zespół do ciężkiej pracy. Zawodnicy mogli się skupić tylko na grze, a nie na sprawach organizacyjnych. Początek sezonu był trudny, ale w decydującym momencie wznieśliśmy się na szczyt możliwości. Wygrana z Szarotką w pierwszym meczu wzmocniła psychicznie drużynę. Uwierzyła, że można sięgnąć po mistrzowską koronę. Chłopaki dzisiaj wyglądali sto procent lepiej niż wczoraj.

- Podziękowania należy kierować pod adresem Piotrka Kosteli – twierdzi Bartosz Gotkiewicz. - To on z ogromnym zaangażowaniem prowadził treningi. Obrał taktykę, która zdała egzamin. Szarotka jest dobrą drużyną i zdawaliśmy sobie sprawę, że będą ciężkie boje. Kluczem do zwycięstwa była rewelacyjna postawa bramkarza i gra na trzy formacje ofensywne. Jeśli zagralibyśmy na dwie piątki, to zabrakłoby nam sił. Wszyscy pomagali nam w obronie. Teraz przed nami podbój Europy. To ogromne wyzwanie, ale mamy nadzieje, że sponsorzy nam w tym pomogą. Musimy mocno trenować, by osiągnąć sukces na europejskiej arenie.

Worwa Szarotka Nowy Targ – Madex Górale Nowy Targ 2:3 (0:1, 0:0, 2:2)
0:1 Sąder ( Gotkiewicz) 15:17,
0:2 Podraza (Wronka) 43:31,
1:2 Kasperek (P. Ligas) 46:24,
1:3 Kostela (Wronka) 56:23 w przewadze,
2:3 Kasperek (P. Ligas) 56:40.


Worwa Szarotka:
Batkiewicz; Lech – P. Ligas, Kasperek – Wojtak; Bocheński – Augustyn – Półtorak, Chlebda – Kulesza – Ossowski, Luberda.

 


Madex Górale:
Gotkiewicz – Subik, Barszczewski – M. Mirek; Kostela – Podraza – Wronka, Żuk – Bełtowski (2) – Bisaga, Polaczek – Sąder – Siaśkiewicz.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama