16.03.2011 | Czytano: 1231

Raz na wozie, raz pod wozem

Na Jaworzynie w Krynicy rozegrano Puchar Gondoli, który był kolejnymi rundami Pucharu Polski w narciarstwie alpejskim dla juniorów młodszych i młodzików. Rywalizowano w slalomie gigancie. O podhalańskich alpejczykach można powiedzieć, że raz byli na wozie, a raz pod nim. Ze zmiennym szczęście startowali, ale taki jest sport. Nie można być zawsze najlepszym.

W juniorkach młodszych doszło do małej niespodzianki. Krocząca od zwycięstwa do zwycięstwa liderka Pucharu Polski, Katarzyna Wąsek z Czarnoty Ustroń w drugim dniu musiała uznać wyższość Katarzyny Jankowskiej z AZS Zakopane. Dzień wcześniej zamieniły się miejscami. Złota medalistka Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, nowotarżanka Aleksandra Malinowska w pierwszy dniu była trzecia, a nazajutrz nie ukończyła zawodów. – Po pierwszym przejeździe byłam druga, lecz w drugim popełniłam błąd w górnym odcinku trasy – wyjawia Aleksandra Malinowska, która w rankingu plasuje się na trzeciej pozycji.

Z chłopców Jakub Zastawny z Gliwic najlepiej czuł się na stoku Jaworzyny. W obu slalomach okazał się najlepszy. Pechowy był pierwszy przejazd dla lidera rankingu nowotarżanina Alana Kacicy. – Na przedostatniej tyczce wywaliłem się na górnej narcie . Nie zdołałem przejechać ostatniej bramki i nie zostałem sklasyfikowany – relacjonuje. - Nazajutrz po pierwszym przejeździe miałem trzeci czas, ale drugi przejazd wygrałem i ostatecznie zająłem drugie miejsce. Zabrakło mi niewiele, by stanąć na najwyższym stopniu podium. Nie straciłem pozycji lidera, bo mam sporą przewagę ok. 180 punktów. Przed nami jeszcze dwie imprezy na Harendzie.

W młodziczkach w drugim dniu na najwyższym stopniu stanęła Justyna Sikora z AZS Zakopane, która w pierwszym slalomie gigancie zajęła dziewiąte miejsce. Rówieśnicy Justyny z Podhala nie odnieśli sukcesów, plasowali się na odległych miejscach. Były to ostatnie zawody przed weekendowymi nieoficjalnymi mistrzostwami świata dzieci w Topolino.

W trzecim dniu zawodów rozegrano slalom równoległy z cyklu Tauron Energy Ski Cup. To niezykle widowiskowa konkurencja i uwielbiana przez kibiców. Można bowiem obejrzeć pasjonującą walkę zawodników z sobą, a nie z czasem. Na stoku ścigają się dwaj zawodnicy, jadący na w miarę możliwości tak samo ustawionej trasie slalomowej. Zawody rozgrywane są metodą pucharową, przegrywający odpada. Zawodnicy nie mieli łatwego zadania, bo śnieg w miarę zbliżania się finałów był miękki, co spowalniało narty.

W juniorkach już po raz drugi tryumfowała Katarzyna Wąsek, a Aleksandra Malinowska była trzecia. W półfinale uległa Katarzynie Jankowskiej. Za to Alan Kacica dotarł do finału. - W półfinale pokonałem kolegę klubowego Stefana Bryńskiego, a w finale miałem dwie wywrotki i przegrałem z Pawłem Jaskiną z Gdańska – wyjaśnił. – Są to bardzo fajne zawody. Ważną rolę odgrywają inne elementy jazdy niż w slalomie na czas. Bardzo ważny jest start i końcowy odcinek trasy.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama