04.03.2011 | Czytano: 1513

Jatka na lodzie i poza nim (+zdjęcia)

Podhale przegrało drugie spotkanie i coraz bliżej jest najgorszego wyniku w historii nowotarskiego hokeja. Nic więc dziwnego, że po ostatnim gwizdku sędziego trzeba było wyładować frustrację. Objawiła się totalną bijatyką. Sędziowie dopiero po godzinie od zakończenia meczu ustalili sprawców bijatyki i wymierzyli kary. Mało tego. Doszło też do incydentów w drodze do szatni...

Poturbowany został kierownik drużyny i trener Stoczniowca. Interweniowała policja. – Mam 60 lat i sporo czasu spędziłem na lodowej tafli w kraju i poza jego granicami, ale to co zaszło w drodze do szatni mnie jeszcze nie spotkało. Jestem zdumiony, że zawodnicy się nie szanują. Dostałem kijem w głowę jak ciupagą, gdy ratowałem kierownika, którego kijem obkładał jeden z nowotarskich zawodników. Kierownik ma złamany nos i wybite zęby. Drugi, który wcześniej dostał 5 minut i karę meczu ( Dutka – przyp. SL) złamał nos Wróblowi. Takie zachowanie nie ma nic wspólnego ze sportem. Wróciłem do kraju by pomóc hokejowi, a nie zostać kaleką. To chuligaństwo – mówił zdenerwowany Tadeusz Obłój.

Te wydarzenia przyćmiły to co działo się przez 60 minut na lodzie. Na pewno nie było tak gorąco, chociaż pierwsze minuty zapowiadały coś innego. Podhale rozpoczęło z wielkim animuszem, zmuszając Kabata w pierwszej akcji do nieprzepisowego zagrania. Przez kolejne dwie minuty „Szarotki” zamknęły gości w ich tercji, robiły „kręciołki”, wymieniały krążek, ale oddały zaledwie jeden strzał na bramkę Odrobnego. Kolejne trzy przewagi miały podobny scenariusz. Dopiero grając 85 sekund w piątkę przeciwko trójce przybyszy znad morza oddały cztery strzały. Wszystkie jednak z niebieskiej linii, które ostatnia instancja przyjezdnych łapała bez trudu. W 8 minucie popisała się kapitalną interwencją. Uderzenie Baranyka z koła bulikowego zmierzało w okienko, ale „rak” Odrobnego był szybszy. Goście nastawili się na grę od tyłu. Przechwytywali niecelnie zagrania gospodarzy i wyprowadzali groźne kontry. Szczególnie Chmielewski był największym zagrożeniem dla Rajskiego. W 9 minucie niemal z zerowego kąta ulokował „gumę” w nowotarskiej bramce. Wydaje się, że wcześniej odbiła się od jednego z nowotarżan. W 16 minucie wyprowadził kontratak ze Steberem i nie chcąc być egoistą podawał starszemu koledze. Zabrakło milimetrów, by krążek zatrzepotał w siatce. Ale co się odwlecze... Kilkanaście sekund później Chmielewski dobił krążek wystrzelony przez Skrzypkowskiego.

Tenże gdańszczanin – w 25 minucie - przy wyprowadzaniu krążka z własnej tercji nagrał wprost na łopatkę kija Neupauera, a potem pozwolił mu podać do nadjeżdżającego Kmiecika, który zdobył kontaktowego gola. Kolejne 5 minut to ciekawa gra z zmieniającymi się akcjami. Drzewiecki (27 min.), Chmielewski (28 min.) nie wykorzystali sytuacji san na sam, a Cecuła ostemplował słupek. W 29 minucie Mat. Rompkowski przestrzelił Rajskiego, a 4 minuty później Kmiecik w potwornym zamieszaniu bramkowym wepchnął do siatki. Stoczniowcy wykorzystali 5 – minutową karę dla Dutki i zdobyli dwa gole. Gdy Kolusz w 42 minucie wykorzystał karnego (był wcześniej faulowany w sytuacji sam na sam) nadzieja wstąpiła w serca fanów górali. Podhale próbowało zmienić niekorzystny dla siebie rezultat, ale Odrobny w bramce był niesamowity. Losy pojedynku rozstrzygnęły się w 50 minucie. Gospodarze grali w przewadze i próbowali założyć „zamek”. Po 11 sekundach W. Bryniczka stracił krążek na niebieskiej linii, a Jankowski wykorzystał sytuację sam na sam. Rajski miał go już w łapaczce, ale wypadł mu z niej i po ramieniu wylądował w siatce. Sędzia dopiero po analizie wideo uznała gola. Minutę i 53 sekund przed syreną Podhale wycofała bramkarza. Gdy zegar wskazywał 5 sekund Chmielewski trafił w słupek, a potem się zaczęło...

- Zadowolony jestem z meczu. Chłopaki posłuchali mnie, że górali nie należy lekceważyć, bo to przecież kuźnia talentówmówi Tadeusz Obłój. - Wyciągnęliśmy wnioski z gdańskiej potyczki i świetnie zagraliśmy taktycznie. Przestrzegałem zawodników, by nie faulowali, bo z ławki kar nikt meczu nie wygrał. Zastosowali się do moich poleceń. Końcówka meczu nie miała nic wspólnego ze sportem.

- Zagraliśmy pierwszą tercję mało agresywnie, bez determinacji, ale i tak zepsuliśmy dużo sytuacji – powiedział Jacek Szopiński. – Przeciwnik czekał na kontry i się doczekał. Mozolnie odrabialiśmy straty, ale popełnialiśmy też błędy, które pozwoliły gdańszczanom na prowadzenie. Kary były też naszą zmorą, a szczególnie 5 minut Dutki. Nie miał też najlepszego dnia Rajski. W trzeciej tercji popełniliśmy katastrofalny błąd grając w przewadze. W końcówce doszło niepotrzebnie do przepychanek.

MMKS Podhale Nowy Targ – Stoczniowiec Gdańsk 4:6 (0:2, 3:3, 1:1)
0:1 Chmielewski (Wróbel) 8:16,
0:2 Chmielowski (Skrzypkowski, Wróbel) 17:07,
1:2 Kmiecik (Neupauer, Michalski) 24:12,
1:3 Mat. Rompkowski (Steber) 28:39,
2:3 Kmiecik (Michalski) 33:04,
2:4 Chmielewski (Drzewiecki) 36:15 w przewadze,
2:5 Smeja (Chmielewski, Ziółkowski) 37:37 w podwójnej przewadze,
3:5 D. Kapica (Kolusz, W. Bryniczka) 39:11,
4:5 Kolusz 41:16 karny,
4:6 Jankowski 49:04 w osłabieniu,

Sędziowali: Radzik (Krynica) - Klich i Wieruszewski (Sosnowiec).
Kary: 88 – 32 min.
Widzów 800.

Podhale: Rajski – K. Kapica, Łabuz, Różański, K. Bryniczka, Baranyk – Dutka, Bakrlik, Kmiecik, Kolusz, D. Kapica – W. Bryniczka, Sulka, Bomba, Neupauer, Michalski - Gaj, Cecuła, Tylka, Jastrzębski, Puławski. Trener Jacek Szopiński.
Stoczniowiec: Odrobny – Smeja, Kabat, Jankowski, Ziółkowski, Skutchan – Kantor, Skrzypkowski, Chmielewski, Wróbel, Drzewiecki – Kostecki, Mat. Rompkowski, Steber, Mac. Rompkowski, Srużuk –Maciejewski, Kwieciński, Wróblewski, Janečka, Marzec. Trener Tadeusz Obłój.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama