21.02.2011 | Czytano: 1110

Nikt im nie podskoczył(+zdjęcia)

Juniorom młodszym Podhala Nowy Targ nikt nie podskoczył w grupie eliminacyjnej Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w hokeju na lodzie, która rozgrywana była w Nowym Targu. „Szarotki” odniosły trzy przekonywujące zwycięstwa. Zaaplikowały przeciwnikom 31 goli, tracąc zaledwie jednego. Z pierwszego miejsca awansowały do półfinału, który rozegrany zostanie w Krynicy.

W ostatnim dniu eliminacji spotkały się dwie niepokonane drużyny. Gra toczyła się o pierwsze miejsce i wybór rywala w półfinale. Grupa tocząca boje w Oświęcimiu rozgrywała wcześniej mecze i już przed potyczką górali z torunianami było wiadomo, że zwycięzca trafi na Stoczniowca Gdańsk, a pokonany na sosnowiczan.

- Nie wybieraliśmy przeciwnika, bo obaj są podobni. Jeśli chce się zdobyć mistrzostwo, to każdego trzeba pokonać – mówi trener Podhala, Ryszard Kaczmarczyk.

Wydawało się, że Sokoły zawieszą wysoko poprzeczkę gospodarzom, tymczasem tylko w pierwszej tercji podjęli walkę, chociaż stracili dwa gole. W tej części grali na desant. Bez przerwy, któryś z torunian czyhał na linii niebieskiej tercji ataku. Górale tylko raz dali się nabrać na ten numer, zaraz na początku meczu, ale torunianin wystraszył się szansy jeden na jeden i straszliwie ją spartaczył. Podhalanie szybko połapali się o co chodzi i zawsze przy „desantowcu” stał jeden z zawodników. Tak więc w tercji gości grano czterech na czterech.

Od drugiej odsłony hokeiści z grodu Kopernika zaniechali tego systemu gry. Skupili się na obronie własnej bramki, która bez przerwy była pod obstrzałem nowotarżan. Odnosiło się wrażenie, że goście ciągle grali o jednego zawodnika mniej. Lewangowski zwijał się jak w ukropie, likwidując potężne uderzenia Podhalan. Trzy razy czarny kauczukowy przedmiot ugodził go w głowę. Na trzecią tercję już nie wyjechał na taflę. Zabrała go karetka pogotowia do szpitala z podejrzeniem wstrząśnięcia mózgu. Nim to nastąpiło w drugiej tercji skapitulował cztery razy.

Jego zmienik Olejniczak również nie miał łatwego życia, mimo iż nowotarżanie nieco pofolgowali. Momentami bawili się z rywalem niczym kocur z przestraszoną myszką. W tercji rozgrywali krążek metodą tysiąca podań, stosowali rollingi, a przeciwnik gonił za „gumą” z wywieszonym językiem od narożnika do narożnika. Jak trzeba było to dali podpuchę torunianom, pozwalając im na samotne najazdy na bramkę Michałczaka, który w połowie meczu zmienił zmarzniętego Stołowskiego. Wiśniewski z Maciejewskim w dwójkę nie potrafili go pokonać. Ich wyczyn skopiował chwilę później Heyka. - Nie umiecie strzelać, to bierzcie od nas lekcję – zapewne pomyśleli górale, bo od razu krążki zaczęły wpadać do toruńskiej bramki.

- Najwiekszym zaskoczeniem eliminacji jest odpadnięcie głównego faworyta imprezy, oświęcimskiej Unii – mówi trener Podhala, Ryszard Kaczmarczyk. – To świadczy, że każdemu może wyjść mecz „życia”. Mając zapewniony awans zagraliśmy na luzie. Chłopcy chcieli wygrać, dlatego zepchnęli przeciwnika do głębokiej defensywy. Z części grupowej jestem zadowolony, ale też przeciwnicy byli mało wymagający. W środę czeka nas bardzo ważne spotkanie ze Stoczniowcem. Mam nadzieję, że zaprezentujemy równie ciekawy i skuteczny hokej. Liczę, że ponownie w finale spotkamy się z Toruniem.

MMKS Podhale Nowy Targ – Sokoły Toruń 10:0 (2:0, 4:0, 4:0)
Bramki: Zarotyński 3, Oraczko, Mienkina, Gacek, Wielkiewicz, Stypula, Guzik, A. Mielniczek.


MMKS Podhale:
Stołowski (30:05 Michałczak); J. Plewa – Ł. Gacek, Gaczoł – Szal, Łukaszka – Fus, Wojdyła; Olchawski – F. Wielkiewicz – Guzik, Zarotyński – Kapica – Mienkina, Stypula – Oraczko – R. Mielniczek, Worwa – A. Mielniczek – Bryja. Trener Ryszard Kaczmarczyk.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama