04.12.2010 | Czytano: 1043

Skuteczność do poprawki (+zdjęcia)

Juniorzy młodsi MMKS Podhale Nowy Targ odnieśli kolejne zwycięstwo, pokonując rówieśników z miasta „piwnego”. Mimo sporej przewagi i lepszych umiejętności technicznych, to praktycznie do końca wynik był sprawą otwartą. Napastnikom „Szarotek” brakowało chodnej głowy w sytuacjach podbramkowych.

Rozpoczęło się zgodnie z planem od szybkiego prowadzenia i kilku wręcz wymarzonych sytuacji na podwyższenie rezultatu. Jak to zwykle bywa niewykorzystane sytuacje się zemściły.

- Jeśli nie wykorzystuje się okazji dwa na zero, dwa na jeden czy nawet trzy na jeden, to musi boleć serce – mówi trener Podhala, Ryszard Kaczmarczyk. - Ostatnie podanie szwankowało. Nie potrafiliśmy dokładnie dograć krążka do partnera. Podawaliśmy nie w tempo, za późno. Złapaliśmy karę, której moim zdaniem nie było. Sędzia gwizdnął więc nie będę z nim polemizować, chociaż za chwilę wprowadziliśmy kontrę i mimo iż mój zawodnik ewidentnie był zahaczany, to jego gwizdek milczał. Przeciwnik zaraz wjechał do naszej tercji i popełniliśmy błąd. Zza bramki poszło podanie i oddali niegroźny strzał. Bramkarz nie widział „gumy” i właściwie nie zareagował. Krążek zatrzepotał w siatce. Drugiego gola dostaliśmy z kontry. Tyszanin spod bandy wystrzelił po długim rogu i źle ustawiony nasz bramkarz popełnił błąd.

Zrobiły się emocje. Podhalanie marnowaliśmy seryjnie kolejne sytuacje. Przeciwnik uwierzył, iż może z góralami powalczyć. Grał bardzo ambitnie. Nie było dla niego straconych krążków, a do tego świetnie i z wyczuciem bronił im bramkarz. Miał też sporo szczęścia, które opuściło go w końcówce drugiej tercji. Co prawda strzał Tomasika z niebieskiej linii obronił, ale odbity krążek lobikiem wpadł mu za „kołnierz”. Ostatnie 20 minut to totalna walka na całej szerokości i długości lodowiska.

- Myśmy atakowali ze zdwojoną siłą, a rywal próbował kontratakować – tłumaczy Ryszard Kaczmarczyk. - W końcu podczas gry w przewadze zdobyliśmy gola. Spod niebieskiej linii został oddany strzał. R. Mielniczek wywalczył odbity przez bramkarza krążek i wpakował go do pustej bramki. Potem Stypuła ( dwa razy) i Wielkiewicz nie wykorzystali sytuacji sam na sam. Mecz cały czas był otwarty. Goście uwierzyli, że mogą z nami powalczyć, poszli otwarcie do przodu i nadziali się na dwie kontry. Pierwszą wyprowadził R. Mielniczek z Tomasikiem. Idealne dogranie do kija i ... pustej bramki. Za moment mieliśmy kopie akcji, tyle, że wykonaniu Pawlika i Oraczko. Bardzo fajnie zachowujemy się pod bramką, gdy wynik jest ustalony. Wtedy każde zagranie nam wychodzi. Nie mamy też problemów z ulokowanie krążka w bramce. Natomiast przy wyniku na styku chłopcy bija na oślep, wprost w bramkarza. To daje mi dużo do myślenia. Podczas mistrzostw Polski z pewnością będą mecze, w których o sukcesie może decydować jedna bramka. Mogą być wtedy problemy. Być może się mylę.

MMKS Podhale Nowy Targ – MOSM Tychy 6:2 (2:2, 1:0, 3:0)
Bramki dla Podhala: Tomasik 3, Wielkiewicz, R. Mielniczek, Oraczko.

MMKS Podhale: Michałczak (30 B. Kapica); Ł. Gacek – Łukaszka, J. Plewa – Fus, Wróbel – Szal; A. Mielniczek – Wielkiewicz – Stypuła, Pustułka – Oraczko – Pawlik, R. Mielniczek – Tomasik – Gleń. Trener Ryszard Kaczmarczyk.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama