26.11.2010 | Czytano: 1033

Złoty gol Baranyka

Konia z rzędem temu, kto po ostatnich występach „Szarotek” liczył na zwycięstwo w „piwnym mieście”. Tyski GKS był na fali. Kiedyś dobra i zła ( w przypadku Podhala) seria musiała się skończyć. Podhale przywozi dwa punkty, a było bliskie zgarnięcia kompletu.

Po czterech porażkach z rzędu trener Podhala poczynił roszady w składzie. Przemeblował formacje atakujące i to przyniosło efekt. Tyscy kibice przecierali oczy ze zdziwienia. Ich pupile co prawda atakowali, ale robili to bardzo ślamazarnie, jednostajnym tempem, bez przyspieszenia. W ich akcjach ofensywnych było więcej dymu niż ognia. To również efekt zagęszczonej strefy środkowej przez podopiecznych Jacka Szopińskiego. Trudno było się przebić tyszanon do tercji ataku, a jeśli już, to w strefie ataku brakowało „mocy”. Górale widząc, że diabeł nie taki straszny jak go malują w końcówce odsłony śmielej zaatakowali. Defensywa gospodarzy popełniła dwa błędy, które z zimną krwią wykorzystał Baranyk (otrzymał podanie zza bramki od K. Bryniczki) i Różański ( z bliska). Tym razem tyskiej świątyni nie strzegł Sobecki lecz Szydłowski.

Po przerwie liczono, że gospodarze rzucą się do huraganowych ataków. Nic takiego się nie stało. Kolejne minuty miały podobny obraz gry – Tychy „próbowały grać”, zaś „Szarotki” atakowały przeciwnika już w tercji środkowej, a gdy nadarzała się okazja, szukały szczęścia w kontratakach. Po jednym z nich w 29 minucie D. Kapica znalazł się oko w oko w Szydłowskim i nie dał mu najmniejszych szans obrony. Ten gol jakby uspokoił górali, a podrażnił tyską drużynę, do tego stopnia, że w odstępie 186 sekund zdobyła cztery gole i wyszła na prowadzenie. Rozpoczął festiwal strzelecki duet Jakeš- Bagański. Pierwszy strzelał, a drugi dobijał przy pierwszym goli, a przy drugim zmienił lot krążka. Gospodarze poszli za ciosem i niespełna minutę później R. Galant utonął w objęciach kolegów, po tym jak z najbliższej odległości wpakował „gumę” do siatki. 21 sekund później Vitek wykorzystał świetne podanie Parzyszka.

- Moment dekoncentracji kosztował nas zbyt wiele – mówi trener Podhala, Jacek Szopiński. - Do tego bardzo mądrze graliśmy. Odpowiedzialnie w obronie, agresywnie w środku pola. Nękaliśmy też rywala w jego tercji i miał problemy z zawiązaniem składnej ofensywnej akcji. Rywal miał optyczną przewagę, ale nasze kontrataki były niezwykle groźne.

Szkoleniowiec Podhala wziął czas, by uspokoić zespół. Jednocześnie kolejny raz przemeblował ustawienie i zagrał na trzy piątki. W 37 minucie gospodarze popełnili błąd grając w przewadze i nadziali się na zabójczą kontrę wyprowadzoną przez Neupauera.

- W trzeciej tercji tyszanie opadli z sił, toteż zdecydowanie łatwiej rozbijaliśmy jego ataku – twierdzi Jacek Szopiński. – W podwójnej przewadze Kolusz zdobył gola i szkoda, że jednobramkowej przewagi nie dowieźliśmy do końcowej syreny. W zamieszaniu podbramkowym „guma” stanęła w polu bramkowym tuż przy słupku i przeciwnik ( Parzyszek – przyp. SL) wepchnął ją do siatki. W końcówce tercji i w dogrywce przeżywaliśmy ciężkie chwile. W dogrywce przez 3 minuty musieliśmy się bronić. Udało się i zdołaliśmy jeszcze wyprowadzić kontrę. Kolusz świetnie podał do Baranyka, ten minął obrońcę i backhandem zdobył zwycięskiego gola. Szkoda, że tylko dwa punkty zdobyliśmy, bo była ogromna szansa przywieźć komplet „oczek”. Niemniej zawodnicy pokazali, że mają charakter. Potrafili z takiej huśtawki nastrojów wyjść zwycięsko.

GKS Tychy – MMKS Podhale Nowy Targ 5:6 (0:2, 4:2, 1:1; 0:1)
0:1 Baranyk (K. Bryniczak, Bakrlik) 16:05,
0:2 Różański (Kolusz) 17:16,
0:3 D. Kapica 28:12 w przewadze,
1:3 Bagiński 31:44,
2:3 Bagiński (Jakeš, Sokół) 33:35,
3:3 R. Galant 34:29,
4:3 Vitek (Parzyszek) 34:50,
4:4 Neupauer (Bomba) 36:35 w osłabieniu,
4:5 Kolusz 49:47 w podwójnej przewadze,
5:5 Parzyszek (Gonera) 54:27,
5:6 Baranyk (Kolusz) 64:28.

Sędziowali: Marczuk – Szachniewicz, Moszczyński (wszyscy Toruń).
Kary: 14 – 22 min.
Widzów 1600.

GKS: Szydłowski – Kotlorz, Gonera, Witecki, Parzyszek, Vitek – Jakeš, Sokół, Woźnica, Šimiček, Bagiński – Majkowski, Csorich, Krzak, Garbocz, R. Galant – Wanacki, Śmiełowski, Wołkowicz, Gurazda, Paciga. Trener Jiři Šejba.
Podhale: Rajski – Dutka, W. Bryniczka, Różański, Kolusz, Czuy - K. Kapica, Łabuz, Kmiecik, K. Bryniczka, D. Kapica – Sulka, Cecuła, Bomba, Neupeuer, Michalski – Bakrlik, Jastrzębski, Baranyk. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama