20.11.2010 | Czytano: 1615

Załatwione przez ”wieże”(+zdjęcia)

Wydawało się, że koszykarki Gorców nie będą miały problemów z zainkasowaniem kolejnych punktów. Na ich drodze stawał zespół z Rzeszowa, który zamykał ligową tabelę. Tymczasem spory zawód spotkał sympatyków nowotarskiej drużyny. Nowotarżanki przegrały z kretesem, ustępując rywalowi w każdym elemencie koszykarskiej sztuki.

Góralki fatalnie rozpoczęły pojedynek, bo po raz pierwszy do kosza trafiły dopiero w 4 minucie, przegrywając 0:9. W poczynaniach nowotarżanek panował chaos i pląsawica myśli. Nie potrafiły trafić spod kosza, z dystansu kompletnie im rzut nie siedział, a do tego w obronie brakowało agresji, zęba.

- Są do ogrania. Duża nie ma prawa dostawać piłek – mówił w przerwie po pierwszej kwarcie trener gospodyń, Jerzy Chwojka. Na nic zdały się jego uwagi, bo najwyższa na parkiecie Karolina Hogendorf miała zbyt dużo swobody i ze stoickim spokojem dziurawiła kosz. Niemniej agresywna gra góralek wymusiła na rzeszowiankach błędy 8 i 24 sekund. To pozwoliło im zbliżyć się w połowie drugiej kwarty na odległość trzech punktów (18:21). Zatliła się iskierka nadziei w sercach fanów miejscowej drużyny, ale... tliła się bardzo krótko.

- Dziewczyny popełniały błędy w agresywnej obronie na całym boisku – mówi szkoleniowiec Gorców. – Wystarczyło, że jedna zawodniczka się spóźniła w obronie, poszło podanie do wolnego gracza za plecy i ten zdobywał punkty. Źle broniliśmy zasłony od piłki. Przeciwnik grał sporo zasłon od piłki, a brakowało informacji i przekazania. W tym elemencie były od nas zdecydowanie lepsze.

Kto liczył na metamorfozę gospodyń po przerwie – ten srodze się zawiódł. Brak Dominiki Mozdyniewicz był aż nadto widoczny. Zespół nie miał liderki. Na szczęście „Mozda” wraca do zdrowia i w poniedziałek opuszcza szpital. Mamy też nadzieję na jej szybki powrót na boisko.

- Teraz przekonaliśmy się ile dla zespołu znaczy Dominika – potwierdza trener nowotarżanek. – Nie mamy jedynki z prawdziwego zdarzenia. A. Nykaza kolejny mecz zagrała poniżej swoich możliwości. Z kolei Krzysztofiak jest po kontuzji i jest po części usprawiedliwiona. Zabrakło gracza, który kreowałby grę. Skład mi się sypie. Zostało mi tylko dziesięć dziewczyn. Limanówka zginęła bez wieści. Trudno ją namierzyć. Karsińska przerzuciła się na narty i wyprawy w góry. Będą dwie nowe zawodniczki wypożyczone z Pałacu Młodzieży i Wisły. Nie wiem na ile będą naszym wzmocnieniem. Przegraliśmy z doświadczonym zespołem, który miał w sowim składzie dwie „wieże”. My takich nie posiadamy. Ponadto ich współpraca była wzorowa. Statystyki nie przemawiają na naszą stronę. Z 23 prób za „trzy” tylko sześć wpadło, to stanowczo za niski wskaźnik jak na własną halę. Mieliśmy zły początek i musieliśmy gonić wynik, a takiego mocnego fizycznie i doświadczonego przeciwnika trudno przełamać. Tym bardziej, iż mieliśmy mnóstwo rzutów niecelnych nawet spod kosza. Pracujemy nad tym elementem na treningach, ale tylko dwa razy w tygodniu, bo hala jest wynajmowana.

Gorce Steskal Nowy Targ - MLKS Rzeszów 57:73 (10:17, 14:20, 14:19, 19:17)
Gorce Steskal: Żegleń 6, Gruszczyńska, Lasak 19, Krzysztofiak 10, Perhon, Jeżewska, Słaby 2, E. Nykaza 13, A. Nykaza 7, Leśnicka. Trener Jerzy Chwojka.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama