14.11.2010 | Czytano: 997

Za wysokie progi(+zdjęcia)

Hokeiści MMKS Podhale Nowy Targ występujący w pierwszej lidze doznali dwóch porażek. Okazali się zdecydowanie słabsi od warszawskiej Legii i HSA Toruń, chociaż z tym drugim zespołem po 40 minutach pachniało niespodzianką.

Wydawało się, że przynajmniej z hokeistami ze stolicy nawiążą walkę. W końcu w ich siedzibie odnieśli zwycięstwo. Ta porażka warszawiaków zabolała. Z pierwszym zespołem pożegnać się musiał trener Stanisław Małkow, postać świetnie znana w stolicy polskiego hokeja. Przez pewien czas dowodził również „Szarotkami”, ale również szybko musiał opuścić kapitański mostek. Warszawianie pałali więc żądzą rewanżu i od pierwszego gwizdka arbitra nacierali na bramkę S. Mrugały. Ten zwijał się jak w ukropie Wygrał dwa pojedynki sam na sam z Wąsińskim i dodatkowo z Wardeckim. Ponadto Wąsiński nie trafił do pustej bramki. Ale co się dowlecze... W 17 minucie Garbarczyk przyjmował już gratulacje. A Podhale? Próbowało atakować, ale...na próbach się kończyło. Tylko Zembal miał golową szansę. W końcówce grając w przewadze zamknęło gości w ich tercji, oddało kilka strzałów, lecz Strąk był na posterunku.

Druga odsłona zaczęła się fatalnie dla górali, którzy w 22 minucie stracili gola grając w przewadze. Legia wyprowadziła kapitalną dwójkową kontrę, po której Garbarczykowi nie postało nic innego tylko ulokować „gumę” w pustej bramce. W 27 minucie Puławski potwornie zamieszał pod bramką przeciwnika. Objechał ją i mimo iż na plecach siedziało mu dwóch obrońców zdołał ich oszukać, położyć bramkarza na lodzie, ale zabrakło milimetrów do...radości. Ta wybuchła w obozie górali 2 minuty później, gdy grali w podwójnej przewadze. Mielniczek strzelał z „wąsów”, a lot krążka zmienił Michalski. To było wszystko na co w tym dniu stać było gospodarzy. Rozpoczął się koncert strzelecki Bepierszcza. Upolował hat trick w odstępie 179 sekund. Przedniej urody był drugi jego gol. Po strzale z nadgarstka krążek odbił się jeszcze od słupka nim zatrzepotał w siatce.

Jeśli ktoś liczył, że Podhale powalczy jeszcze w ostatnich 20 minutach – to srodze się zawiódł. Nowotarżanie tak naprawdę nie wypracowali sobie sytuacji godnej odnotowania. Strąk więc niemiłosiernie marzł w bramce. Natomiast jego vis a vis Szlachtowski (podmienił S. Mrugałę) dwa razy musiał wyjmować „gumę” z bramki. Trzeba też przyznać, iż warszawianie nie forsowali już wysokiego tempa.

Po 40 minutach potyczki z Nestą zanosiło się na niespodziankę. Ambitnie grający górale remisowali 2:2. „Dzień konia” miał bramkarz Podhala S. Mrugała, który mógł przyprawić o kompleksy toruńskich napastników. Inna rzecz, że strzelali fatalnie, grali egoistycznie. Mieli multum świetnych okazji, z tych z gatunku trzy na jeden czy też trzy na dwa i zamiast rozegrać akcję, to strzelał akurat ten, który miał najgorszą pozycję. Nic więc dziwnego, że strzały były niecelne lub padały łupem bramkarza. „Szarotki” z kolei w pierwszej tercji miały dwie „setki” (Kolasa, Michalski). Na początku drugiej tercji Puławski pięknym strzałem zmusił do kapitulacji bramkarza torunian, a tuż przed końcem Worwa zakończył składną akcję całego ataku. W trzeciej tercji szczęście opuściło golkipera Podhala i rozwiązał się wór z bramkami. Dwie szybko puszczone bramki załatwiły sprawę.

MMKS Podhale Nowy Targ – Legia Warszawa 1:8 (0:1, 1:5, 0:2)
Bramka dla Podhala: Michalski.

MMKS Podhale: S. Mrugała (40:00 Szlachtowski); W. Bryniczka – Plewa, Marek – Szumal, Bielak; P. Wielkiewicz – Wcisło – Kolasa, Bryja – Puławski – Michalski, Zembal – Woźniak – Mielniczek, Worwa. Trener Łukasz Gil.

 


 

MMKS Podhale Nowy Targ – HSA Nesta Toruń 3:8 (0:1, 2:1, 1:6)
Bramki dla Podhala: Puławski, Worwa, Mielniczek.

MMKS Podhale: S. Mrugała; Cecuła – Plewa, Marek – Szumal, Bielak; P. Wielkiewicz – Wcisło – Kolasa, Bryja – Puławski – Michalski, Zembal – Woźniak – Mielniczek, Worwa. Trener Łukasz Gil.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama