07.11.2010 | Czytano: 1918

Trenerowi potrzebny pilot(+zdjecia)

- Lubicie horrory – tymi słowami zwrócił się do nowotarżanek trener Jerzy Chwojka w końcówce meczu. Był zdenerwowany, bo jego podopieczne prowadziły w 34 minucie 11 punktami i wydawało się, że spokojnie będą kontrolowały wydarzenia na parkiecie. Tymczasem na własne życzenie zgotowały sobie dramatyczną końcówkę.

Nowotarżanki przystąpiły do meczu bez Limanówki, która nadrabia zaległości w szkole, leczącej kontuzję Krzysztofiak i Krasińskiej. – Nie wiem co się dzieje z Krasińską. Nie pojawiła się na treningu w tygodniu. Nie mam z nią żadnego kontaktu – mówi Jerzy Chwojka.

Po raz kolejny przekonaliśmy się, że kobieta zmienną jest. Potrafi w najbardziej nieprzewidywalnym momencie zaskoczyć...chyba nawet samą siebie. Gra nowotarżanek falowała. Miały wspaniałe momenty, ale i takie kiedy na usta cisnęły się nieparlamentarne słowa. Nawet trener nie mógł zrozumieć ich dziwnych zachowań na parkiecie.

Na początku pierwszej kwarty po trójce Żegleń przez cztery minuty nie potrafiły trafić do dziury. Na szczęście przyjezdne odskoczyły tylko na trzy „oczka” (3:6) i można było szybko odrobić straty. W kolejnych minutach na kosz odpowiadano koszem, ale pierwsza cześć gry zakończyła się dwupunktowym prowadzeniem Gorców.

W drugiej kwarcie fatalnie góralki grały w obronie. – Trzeba chyba was pilotem sterować – krzyczał poirytowany postawą zawodniczek Jerzy Chwojka, który biegał wzdłuż linii i wydawał polecenia kogo kryć. Jego zawodniczki po zdobyciu kosza stawały i przeciwnik wyprowadzał zabójcze kontry.

Po przerwie gra nowotarżanek w defensywie poprawiła się. Przechwytywały piłkę, zmuszały rywalki do popełniania błędów. Na 4 minuty przed końcem trzeciej ćwiartki gospodynie odskoczyły na 8 punktów i...zacięły się. Dużo prostych, niewymuszonych błędów w obronie, a w ataku...topornie. Przyjezdne doprowadziły do wyrównania 48:48 i wtedy sprawy w swoje ręce wzięła A. Nykaza, która rzuciła dwie „trójki” .

Również w czwartej kwarcie przejęła na swoje barki rolę egzekutorski. Wielką waleczność zademonstrowała Lasak, dla której nie było straconej piłki. W 33 minucie za pięć przewinień „spadła” z parkietu E. Nykaza, która do tego momentu bardzo dobrze się zaprezentowała. 3 minuty później góraliki prowadziły różnicą 11 punktów i... nastąpił moment dekoncentracji. Straty piłek w strefie podkoszowej rywalek i 58 sekund przed końcową syreną przyjezdne zniwelowały różnicę do jednego punktu. Przy stanie 75:73, gdy zegar pokazywał 15 sekund do końca gry Gimball wykonywał dwa osobiste. Trafił dwa razy, ale sędziowie przy drugim rzucie dopatrzyli się przekroczenia linii przez zawodniczkę rzucającą i kosza nie uznali.

- Gimball to doświadczona ekipa, ograna w pierwszoligowych rozgrywkach, a my debiutujemy – przekonuje Jerzy Chwojka. - To było widać na parkiecie. Niestety na własne życzenie zafundowaliśmy sobie horror. Prowadząc 11 punktami mieliśmy szanse na podwyższenie prowadzenia i spokojną grę do końca. Cieszą kolejne dwa punkty, aczkolwiek musimy pamiętać o błędach, które doprowadziły do nerwowej końcówki. W obronie gramy już lepiej, ale dziewczyny w ferworze walki zapominają jeszcze o wielu rzeczach. Ich gra faluje w każdym elemencie. Muszę pochwalić moje zawodniczki za ambicję i wolę walki. Bardzo dobrze zagrała A. Nykaza i jej siostra Ewa. Cieszy postawy Ewy, bo do tej pory nie grała na miarę swojego talentu i możliwości. Mozdyniewicz zagrała poniżej oczekiwań, ale jest usprawiedliwiona, bo wystąpiła z gorączką.

Gorce Steskal Nowy Targ – Gimball Tarnawa Dolna 75:74 (21:19, 11:15, 24:19, 19:21)
Gorce Steskal: Mozdyniewicz 7, Gruszczyńska 9, Lasak 14, Perhon 3, Jeżewska, Słaby, E. Nykaza 10, A. Nykaza 29, Żegleń 3. Trener Jerzy Chwojka.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama