W tej odsłonie największe niebezpieczeństwo przyjezdnym groziło ze strony najmłodszych formacji Podhala. Dwukrotnie Gruszka i Ziętara sprawdzali dyspozycję golkipera przeciwnika. Raz od utraty gola uratował gości słupek (Gruszka – 14 min.).
Młodość górą była również w drugiej odsłonie. Tyszanie kręcili „kręciołki” w tercji Podhala, głównie jak grali w przewadze, ale było w nich więcej dymu niż ognia. Nie mogło to zaskoczyć obronę górali, bo po prostu rozgrywanie były zbyt szablonowo. Górale szybko się w tym połapali, pięknie blokowali strzały, a w ostateczności na posterunku był bezbłędny „Zbora”. Dwa pierwsze ataki Podhala grały destrukcję, a młodzież kłuła swoimi żądłami w ataku. Tyszanie byli od nich wolniejsi, toteż, gdy pojawiały się młodzieżowe ataki byli wręcz ośmieszani w defensywie. Jak choćby Wołkowicz, który musiał faulować, by zatrzymać Dziubińskiego, który na metrze odjechał mu niczym najszybszy pociąg świata. To po akcji Dziubińskiego zza bramką tyską, który mimo ataku dwóch rywali, zdołał odegrać „gumę” przed bramkę i Malasiński trafił pod poprzeczkę. Goście zamiast odrabiać dwubramkową stratę zmuszeni byli się bronić, bo 2 +10 min. złapał Bakrlik. Złośliwi kibice od razu odśpiewali mu „Franek najlepszym przyjacielem Podhala jest”.
Okazało się, że brak byłego hokeisty Podhala był zbawienny dla tyszan. Zresztą trener, gdy odsiedział „swoje”, posadził go na ławce. – Trzeba będzie z nim porozmawiać, ale on hokeja nie będzie nas uczył. Nie wiemy czy będzie dalej grał u nas – powiedział trener GKS-u.
Moment dekoncentracji w szeregach gospodarzy i zrzedły miny fanom „Szarotek”. Przyjezdni w 43 min. wreszcie pokonali Zborowskiego, ale większa w tym zasługa Zapały, który stracił krążek, przejął go Bacul, podał do pozostawionego bez opieki pod bramka Pacigi. Po kolejnych trzech minutach był już remis. Gonera podał do „pustaka” Baculowi, a ten zrobił „swoje”. Losy spotkania rozstrzygnęły się w 56 min. Garbocz zaledwie 5 sekund siedział na ławce kar, gdy lot krążka po strzale Petriny zmienił Dziubiński. Chwilę później kapitalną interwencja popisał się Zborowski łapiąc do „raka” krążek zmierzający w samo okienko. – Od tego stoję miedzy słupkami. Rozpoczęliśmy słabo trzecią tercję, zrobiło się nerwowo, ale pokazaliśmy charakter – powiedział „Zbora”.
- W 5 minut potrafiliśmy dogonić Podhale. Niestety w końcówce zabrakło nam skuteczności, podobnie jak w pierwszych dwóch odsłonach. Wierzę, że w Tychach wyrównany stan rywalizacji – powiedział Adrian Parzyszek.
Nawet grając w szóstkę, po wycofaniu bramkarza, przez 31 sekund, tyszanie nie doprowadzili do wyrównania.
- Seria się jeszcze nie zakończyła. Będziemy walczyć i wierzę, że jeszcze wrócimy do Nowego Targu. Ten mecz był dramatyczny. Zagraliśmy świetną trzecią tercję. Niestety mamy małą skuteczność – dodawał Miroslav Ihnačak.
- Postawiliśmy na defensywę i przez dwie tercje trzymaliśmy rywali na dystans. Szkoda sytuacji Malasińskiego sam na sam, bo gdyby było 3:0, to tyszanie nie podnieśliby się już. A tak błąd przy wyprowadzaniu krążka i kara sprawiły, iż na własne życzenie końcówka była nerwowa. Pokazaliśmy w niej jednak charakter, że mamy dobrą drużynę. Nie jestem zadowolony z gry drugiej „piątki”. Wierzę, że w kolejnych meczach walczyć będą jak w sezonie zasadniczym – powiedział Milan Jančuška.
Wojas Podhale Nowy Targ – GKS Tychy 3:2 (1:0, 1:0, 1:2)
1:0 – Bryniczka – Batkiewicz (15:01),
2:0 – Malasiński – Dziubiński (30:54),
2:1 – Paciga – Bacul (42:35),
2:2 – Bacul – Gonera – Paciga (45:32 w przewadze),
3:2 – Dziubiński – Petrina – Malasiński (56:00 w przewadze).
Stan rywalizacji play-off: 2:0
Sędziowali: Dzięciołowski (Bydgoszcz) i Marczuk (Toruń) – Moszczyński, Szachniewicz (obaj Toruń).
Widzów 2500
Kary: Podhale – 16 min, Tychy – 24 min.
Podhale: Zborowski; Sroka (4) – Sulka (2), Ivičič – Dutka (2), Łabuz – Petrina, Piekarz - Galant; Różański – Zapała (4) – Kačiř, Baranyk – Voznik (2) – Kubenko (2), Malasiński – Dziubiński – Gruszka, Ziętara – K. Bryniczka – Batkiewicz. Trener Milan Jančuška.
GKS Tychy: Sobecki; Jakeš – Gonera, Majkowski (2) – Mejka, Śmiełowski – Kotlorz; Paciga – Parzyszek – Bacul (2), Sarnik – Garbocz (2) – Proszkiewicz, Bakrlik (14) – Bagiński (2) –Woźnica, Wołkowicz (2) – Krzak – Jakubik. Trener Miroslav Ihnačak.
Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia w tekście Marcin Zapała www.mzapala.com
Zdjęcia w galeri Mateusz Leśniowski