24.10.2010 | Czytano: 1555

Pluszowy mis na przeprosiny?

- Przyzwyczailiśmy się, że przyjeżdżały do nas najlepsze w kraju Chinki i Natalia Partyka, dając pokaz pięknego i nowoczesnego tenisa, a teraz... wybrzydzamy. Spotkanie nas nie porwało – mówił zdegustowany pierwszoligowym meczem nestor nowotarskiego pingponga, Jan Sowiński.

Spotkanie nikogo nie powaliło na kolana. Było wyzute z jakichkolwiek emocji. Aż siedem pojedynków zakończyło się w trzech krótkich setach. Pierwsza seria gier singlowych trwała niespełna pół godziny. A cały mecz ciut dłużej niż 90 minut. Młodość górowała nad leciwymi rywalka. Dorota Paluch i Anna Zborowska występują w turniejach weteranek, a więc mają ponad 40 lat.

- Nie są to pierwsze lepsze starsze panie, które dla rekreacji odbijają celuloidową piłeczkę - przestrzegał przed meczem trener Gorców, Tomasz Klag. – To solidne zawodniczki, które z niejednego już tenisowego stołu chleb jadły. Ograne w pierwszoligowych bojach. Liczę na komplet punktów na drugim stole i coś na pierwszym. Trochę obawiamy się tego meczu, bo nadal w składzie nie ma Izy Godlewskiej. Czy wróci do tenisa? Trzeba spytać ją i prezesa.

Prezes i Iza obserwujący spotkanie zgodnie przyznali, iż lody nie zostały jeszcze przełamane. Nie wiadomo kto ma pierwszy wykonać ruch pojednania. – Duży pluszowy misiek i bombonierka wystarczą? - pytam Izy. Ta tylko się uśmiechnęła, ale nie się nie sprzeciwiła. Szkoda, bo Iza była kluczową zawodniczką, chociaż i bez niej można wygrywać, co pokazał ten mecz.

Pierwsza seria singlowych pojedynków minęła bez echa. Używając hokejowej terminologii, była to gra do jednej bramki. – Kowalczyk ładnie zagrała – twierdzi Tomasz Klag. – Podobało mi się u „Pauli” podejście do meczu. Była maksymalnie skoncentrowana, ani przez moment się nie zawahała. Na drugim stole pewnie i wyraźnie punkty zebrała Kalawa i Krużel. Zagrały na swoim poziomie.

W pierwszej serii porażkę poniosła tylko Aleksandra Mozdyniewicz. W tym przypadku doświadczenie wzięło górę. - Ola płaci frycowe – twierdzi trener. - Na treningu gra świetnie, ale gdy przychodzi do meczu, to presja krępuje jej ruchy. Nie może sobie z nią jeszcze poradzić. Musimy uzbroić się w cierpliwość. Myślę, że to kwestia ogrania. Z każdym meczem powinno być lepiej.

Po grach deblowych było już jasne, że tego meczu góralki nie przegrają. Po raz pierwszy w tym sezonie obie gry deblowe zostały zapisane na plus. – Cieszy pierwsze ligowe zwycięstwo debla na drugim stole i pierwsze punkty Oli Mozdyniewicz w lidze. Rzeczywiście jeszcze w tym roku dwóch debli nie wygraliśmy. Teraz to się udało i mam nadzieję, że będzie już z górki – wierzy Tomasz Klag.

W ostatniej serii gier pojedynczych padł remis. Swoje pojedynki wygrał drugie stół, a pierwszy musiał uznać wyższość weteranek. – Szkoda, że Kowalczyk po świetnych wcześniejszych grach nie utrzymała wysokiego kursu. Jakiś niepokój wkradł się w jej poczynania. Nie wiem czym było to spowodowane – zastanawia się głośno szkoleniowiec Gorców.

Gorce Nowy Targ – JKTS Jastrzębie 7:3
I stół:
Aleksandra Mozdyniewicz – Dorota Paluch 0:3 (5:11, 6:11, 2:11),
Paulina Kowalczyk – Alina Zborowska 3:0 (11:6, 11:4, 11:6),
Kowalczyk, Kalawa – Paluch, Zborowska 3:1 (9:11, 11:7, 11:6, 11:6),
Mozdyniewicz – Zborowska 0:3 (4:11, 5:11, 4:11),
Kowalczyk – Paluch 1:3 (9:11, 11:9, 3:11, 9:11);

 II stół:
Małgorzata Kalawa – Joanna Matusiak 3:0 (11:4, 11:5, 11:4),
Paulina Krużel – Karolina Miklar 3:0 (12:10, 11:9, 11:5),
Krużel, Mozdyniewicz – Matusiak, Miklar 3:0 (11:8, 11:6, 11:6),
Kalawa – Miklar 3:0 (11:5, 11:7, 11:5), Krużel – Matusiak 12:10, 8:11, 11:8, 12:10).

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama