16.10.2010 | Czytano: 3012

Góralu czy ci nie żal? (+zdjecia)

Góralu czy ci nie żal, iż zdobywasz medale na mistrzostwach świata i Europy seniorów, juniorów i U 23, a traktowany jesteś przez władze związku jako niechciane dziecko? Czy warte są wyrzeczenia, by nie usłyszeć nawet słowa „dziękuję”?

Sezon dla trzech podhalańskich klubów – Pienin Szczawnica (trenerzy: Stanisław Węglarz i Jacek Żebracki), Sokolicy Krościenko (Piotr Mędoń) i Spływu Sromowce Wyżne (Marek Kowalczyk) – był udany. Podhalańczyków było widać na kajakowych torach w kraju i poza jego granicami. Zdobywali medale na mistrzostwach świata i Europy. Do tego są to młodzi ludzie, przed którymi ogromna przyszłość. Nie kryją tego nawet zagraniczny trenerzy.

- Niestety zabrakło najważniejszych medali, które liczą się dla władz PZKAJ i Ministerstwa Sportu – mówi mistrzyni świata Maria Ćwiertniewicz, która dołożyła swoją cegiełkę do sukcesów kajakarzy górskich. - Czego brakuje naszym kajakom? Toru z prawdziwego zdarzenia z zapleczem, zabezpieczenia finansowego i ludzi, którzy mają serce na swoim miejscu, a nie... w biznesie. Mamy wielu dobrych slalomistów. To są surowe diamenty i potrzebują dobrego szlifierza (czytaj: szkoleniowców), by przerobił ich na brylanty i zostali gwarantami medali na igrzyskach olimpijskich czy mistrzostwach globu i Starego Kontynentu.

Rodzeństwo Polaczyków prywatnie przygotowywało się w Bratysławie do mistrzostw Europy z pomocą Marii Ćwiertniewicz. - Moja pomoc była społeczna – zastrzega. - Starałam się jak mogłam, aby przynajmniej włodarze miejscowi uhonorowali zawodników, którzy powracali z medalami z mistrzostw świata i Europy juniorów i U23.

Mateusz, Łukasz i Rafał Polaczykowie wrócili ze srebrnymi i brązowym medalem. Wielokrotnie na podium mistrzostw Polski stawali: Joanna Mędoń - Polaczyk i jej bracia Grzegorz, Mateusz, Łukasz i Rafał. Mistrzami świata juniorów zostali bracia Filip i Andrzej Brzezińscy. Nie wolno zapomnieć o Patryku Brzezińskim i Dariuszu Chlebku, którzy zostali wicemistrzami Europy w zespole, czy też Michale Wierciochu i Grzegorzu Majerczaku (mistrzowie Europy juniorów. Na najwyższym stopniu mistrzostw Europy seniorów stał Grzegorz z Mateuszem. Joanna w zespole została wicemistrzynią Europy. 

- Boli mnie serce, iż ten historyczny wynik nie został zauważony przez władze – twierdzi Maria Ćwiertniewicz. - Obawiam się, po rozmowie z prezesem PZKAJ Józefem Bejnarowiczem, że nie mają zamiaru zajmować się szkoleniem poszerzonej kadry. „ Nie jestem przechowalnią. Tylko ścisła grupa objęta zostanie szkoleniem” – powiedział. Jak tu motywować zawodników skoro już na starcie są podcięte skrzydła naszych orłów? Jeżeli nie będzie wysokiego poziomu w kraju, to nie będzie szans, by nasze zawodniczki sięgały po medale z igrzyskami olimpijskimi włącznie. Wysoki poziom może zapewnić szersza grupa rywalizująca na co dzień ze sobą. W kraju mamy kilka zawodniczek, które mogłyby walczyć z czołówką światową, ale pod jednym warunkiem, że będą objęte centralnym szkoleniem i zagwarantuje się im międzynarodowe starty oraz wysokiej klasy trenera. Tylko Małgorzata Milczarek była objęta szkoleniem centralnym. Będąc po raz pierwszy na torze w Tacen, gdzie odbywały się mistrzostwa świata było widać postępy, ale zabrakło opływania toru, gdyż odbyto na nim tylko 6 treningów. O wiele za mało.

- Ktoś skutecznie działa w zwalczaniu kobiet w kajakarstwie – ostro ocenia nasza mistrzyni. - Powiem wprost, dziewczyny nie są nikomu potrzebne i zdane same na siebie. Może miejsce w kwalifikacjach olimpijskich przeznaczone jest dla klasyków? Tak było przed Sydney. Gdzie są nasi działacze i prezes od kajakarstwa slalomowego? Warto byłoby stanowczo bić się o swoje, a nie tylko rozdawać uśmiechy i udawać, że wszystko jest cacy. Dźwigając ciężar niepewności i nieznanego losu, bez śródków finansowych, bez stypendium sportowego nie można spokojnie trenować. Kajakarstwo slalomowe jest piękną widowiskową dyscypliną, ale trudno z tego wyżyć nie będąc objętym szkoleniem centralnym. Podhalanie mimo tych wszystkich utrudnień pokazali, że mają charakter. Twardzi z natury nie poddają się i zapowiadają walkę, o prawo startu w mistrzostwach świata 2011. Góralu czy ci nie żal? - zapytałam Grzegorza Polaczyka jak za chlebem udawał się do Zawiszy Bydgoszcz. Odpowiedział, że żal, ale ze srebrzystych świerków i czystych strumyków ciężko wyżyć. Siostra zwątpiła w sens pływania, gdyż poza satysfakcją ze zdobytego srebrnego medalu na ME ma tylko problemy z PZKAJ. Prezes zapowiedział jej, że nie złoży dla niej podania, o nagrodę i stypendium sportowe. Juniorzy mieli trochę łatwiej, gdyż wszyscy są objęci szkoleniem centralnym. Niemniej za medale juniorów nie ma stypendium, ani nagród ze strony władz związkowych. Znów na usta ciśnie się „Góralu czy ci żal?”.

- Czy mamy szanse na medale w Londynie? – powtarza pytanie pani Maria. - Oczywiście – pada odpowiedź. – Trzeba tylko dobrze ją wykorzystać i musi nam towarzyszyć szczęście. W tej dyscyplinie sportu to ważne, bo nie zawsze kondycja i świetna technika wystarczy. Kwalifikacje powinni przejść bracia Polaczykowie, Grzegorz lub Mateusz, który jeszcze nie był na olimpiadzie. Grzegorz startował w Atenach 2004 z zapaleniem płuc i wywalczył wysoką 7. lokatę. Jest to najlepszy rezultat w polskim slalomie kajakowym K1 indywidualnie. W kanadyjkach dwójkach Patryk Brzeziński i Dariusz Chlebek oraz bracia Filip i Andrzej Brzezińscy mocno nacierają i będą również walczyć o dobre miejsca. Mamy jeszcze Joasię, która zaciska zęby ze złości i myślę, że ta sportowa złość da jej prawo startu w mistrzostwach świata i w Londynie.

Stefan Leśniowski

PS: Maria Ćwiertniewicz kandyduje w wyborach na radną do powiatu. - Zgodziłam się, bo uważam, że jest wiele do zrobienia w naszym powiecie. Czuję się na siłach i będę starać się, by pozyskać zaufanie i poparcie Podhalan. Wiele do zrobienia jest w sporcie, a najważniejsze dla kajakarzy jest realizacja toru slalomowego na Podhalu, na który czekamy dziesięciolecia. Pierwsza propozycja była pod zaporą niedzicką, ale gospodarze Sromowiec woleli wypasać gęsi i krowy niż zgodzić się na budowę toru, a było to idealne miejsce. O ile się orientuję plany są aktualne i tylko inwestorów musimy znaleźć Drugim miejscem może być Krościenko, gdzie tereny znajdują się w rękach gminy, a ta jest przychylna. Trzeba działać, abyśmy mogli wychować następców naszych mistrzów, których już wielu wypłynęło z Krościenka. Musi coś po nas zostać dla następnych pokoleń, a trenera Bronisława Warusia trzeba upamiętnić i nazwać jego imieniem tor w Krościenku.

Komentarze







reklama