10.10.2010 | Czytano: 1586

Klasa A: Trener bliski zawału (+zdjęcia)

Podhalańska klasa A jest zmienna jak kobieta. Co tydzień wyniki są zaskakujące. Oprócz Jarmuty nie ma drużyny, na której można byłoby polegać jak na Zawiszy. No bo jak uznać porażkę tylmanowian u siebie ze słabo ostatnio spisującymi się Wierchami? Albo wygraną Chabówki w Lipnicy Wielkiej z Babią Górą?

Lipniczanie w poprzedniej kolejce przywieźli komplet punktów z Raby Wyżnej, a z kolei Chabówka na własnym boisku uległa Sokolicy w bardzo ważnym meczu dla dolnych rejonów tabeli. Piłkarze z Krościenka wygrali drugi mecz z rzędu, tym razem z Zaporą, lecz o mały włos ich postawa w drugiej połowie nie doprowadziła do zawału serca trenera.

Gorąco też było w Waksmundzie, gdzie z boksów wylecieli kierownicy drużyn za krytykowanie orzeczeń sędziego, a gracz Orawy na ławce ujrzał czerwony kartonik.

Fotel lidera zaszkodził Czarnym, którzy jakby speszeni sytuacją oddali całkowicie inicjatywę Porońcowi. Co prawda wynik wskazywałby na zaciętą walkę, ale... Wynik lepszy niż gra.

Potknięcie Czarnych wykorzystała Jarmuta, najsolidniejszy w tej chwili zespól w lidze. Dzięki zwycięstwu nad Orkanem objęła prowadzenie i spuściła Orkana na ostatnie miejsce w tabeli.

Niespodzianka w Frydmanie. Zwycięstwo ZOR-u nad mierzącym wysoko Wiatrem

Sokolica Krościenko – Zapora Kluszkowce 4:3 (3:1)
Bramki: Czubiak 31, 39, Orkisz 15, Zawalski 80 – Górecki 8, Sikora 66, Harnik 72.

Sędziował Roman Baran Witowa.
Żółte kartki: Zawalski, Orkisz, Zachwieja, Czubiak – Firek, Krzystyniak.

Sokolica: Kacwin –M. Bobak, Murzyn, K. Zając, Zawalski (82 Blazusiak), Kudas (73 Kowalczyk), Waksmundzki, Zachwieja, Czubiak, Orkisz, Jawor (60 Wojtarowicz).
Zapora: Królczyk – K. Potoczak Sikora, Firek, Krzystyniak (59 opuścił boisko), Kobylarczyk, M. Jędrol, Hornik, Górecki (46 opuścił boisko) , M. Jandura, Leśnicki.

W 8 minucie Kacwin popełnił błąd, piłka wypadła mu z rąk i Górecki z 5 metrów ulokował ją w pustej bramce. Stara gola podziałała na gospodarzy jak płachta na byka. Ruszyli do huraganowych ataków, zamykając rywala na jego połowie. Mnożyły się świetne sytuacje do zdobycia gola, ale dopiero w 15 minucie kameralny stadion w Krościenku mógł wznieść okrzyk radości. Jawor oszukał trzech rywali i podał wzdłuż pola bramkowego do Orkisza. Ten dopełnił tylko formalności. Oblężenie bramki Królczyka trwało nadal. Czubiak do Orkisza, a ten nie wykorzystał sytuacji oko w oko z ostatnią instancją miejscowych. Za moment jego wyczyn skopiował Kudas, którego w „uliczkę” wypuścił Waksmundzki. Potem Zachwieja dał świetną piłkę Jaworowi, ale i ten nie zdołał ulokować jej w bramce. W 21 minucie K. Zając przeprowadził świetny rajd mijając dwóch rywali, dograł piłkę do Orkisza, a ten wzdłuż pola karnego do Jawora. Bramka nie padła, gdyż piłka została wybita z linii bramkowej. Podobna sytuacja przytrafiła się Kudasowi. Już wzniósł ręce do góry w geście triumfu, a tymczasem jeden z obrońców wyrósł jak spod ziemi i wyekspediował futbolówkę w pole. Wcześniej jednak gospodarze mieli kolejne powody do wzniesienia okrzyku radości. Czubiak wykonywał wolnego z 25 metrów, piłka minęła mur, skozłowała przed bramkarzem i wpadła do siatki. Ten sam piłkarz 8 minut później po raz drugi utonął w objęciach kolegów. Odebrał piłkę Krzystyniakowi, podciągnął na 20 metr i potężnie uderzył. Golkiper był bez szans. W 42 minucie Orkisz po nieudanej pułapce ofsajdowej 40 metrów przebiegł z piłką i wydawało się, że kolejny gol jest nieunikniony. Tymczasem w ostatniej chwili piłkę wybił Jędrol.

- O mały włos, a miałbym zawał serca. Jeszcze czegoś takiego nie przeżyłem, co stało się w drugiej połowie. Goście przyjechali w jedenastu, ściągnęli z boiska dwóch graczy i grali w dziewiątkę. W 72 minucie doprowadzili do wyrównania. Zabrakło nam sił, ale tak to już jest, gdy się nie trenuje. Zgłosiłem już zmianę Zawalskiego, a ten oddal strzał życia, który dał nam zwycięstwo. Z 20 metrów trafił w okienko – komentuje trener Sokolicy, Ryszard Darlewski.

Goście oba gole zdobyli po rzutach wolnych. Przy dośrodkowaniu K. Potoczaka obrońcy i bramkarz Sokolicy chyba obstawiali zakłady - czy piłka wyląduje w siatce, czy też nie. Wylądowała, bo na jej drodze znalazł się Sikora. Przy wyrównującej bramce również palce maczał K. Potoczak, który wykonał wolnego z 50 metrów. Fatalny błąd popełnił Kacwin, któremu piłka odbiła się od klatki piersiowej i Harnik głową posłał futbolówkę do siatki. Goście złapali wiatr w żagle. W 82 minucie po dośrodkowaniu Firka Sikora był bliski zdobycia czwartego gola.

 


 

Lubań Tylmanowa – Wierchy Rabka 0:1 (0:1)
Bramka: Pędzimąż 25.

Sędziował Marcin Tesarski z Zakopanego.
Żółte kartki: J. Noworolnik – Śmieszek.

Lubań: Fałowski – Kasprzak, Tomczak, P. Ciesielka, J. Piszczek (24 K. Ciesielka), M. Piszczek, W. Noworolnik, J. Noworolnik, Podgórski, P. Noworolnik (56 J. Kurnyta), K. Kurnyta.
Wierchy: Karnicki – B. Czyszczoń, Majerski, Tupta, Danek, Świder, W. Zachara, Pędzimąż, Śmieszek, Jagosz, K. Gacek (90 Wójciak).

Niezbyt ciekawa gra w pierwszej połowie. Przypominało to grę w odganianego. Piłkarze w środku pola obdarowywali się uprzejmościami, podając sobie piłkę. Goście stworzyli dwie sytuacje i jedną wykorzystali. Pędzimąż sprzed pola karnego pięknie uderzył z woleja i bramkarz nie miał najmniejszych szans obrony. Za drugim razem w sukurs przyszedł mu słupek. Tylmanowianie nie wypracowali sobie żadnej sytuacji. Można rzec, że przeszli obok gry.

Po zmianie stron goście skoncentrowali się na obronie wyniku, a mający kłopoty kadrowe gospodarze ( na boisko musiał wejść prezes Józef Kurnyta) nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką Karnickiego. No może raz tylko, ale bramkarz pięknie wyciągnął. Goście zaś trafili w słupek. Walka toczyła się głównie w środkowej strefie boiska.

 


 

Babia Góra Lipnica Wielka – KS Chabówka 1:2 (1:0)
Bramki: Jazowski 28 – Kamil Rapacz 65, Nawara 80.

Sędziował Krzysztof Ziaja z Nowego Sącza.
Żółte kartki: T. Lach, Kudzia – Nawara, Sumara, Filipek.

Babia Góra: Ignaciak – Lichosyt, K. Kucek, Jazowski, A. Michalak, T. Mikłusiak, P. Kucek, T. Lach, Kudzia, Machajda (72 G. Kucek), G. Skoczyk.
Chabówka: Kaliński – Czyszczoń (38 Sutor), Filipek, Nawara, Książek, Kołodziej (88 K. Zając), Kamil Rapacz, Chojecki, Mrożek, Sumara, Krzysztof Rapacz (60 Warciak).

- Gramy, ale jakoś nie możemy zdobyć gola – mówił w trakcie pierwszej połowy kierownik drużyny gospodarzy, Franciszek Skoczyk.

Mógł być zawiedziony, bo sytuacji golowych jego drużyna stworzyła multum, ale tylko raz piłka zatrzepotała w siatce. Sprawcą tego wydarzenia był w 28 minucie Jazowski. Akcję zapoczątkował P. Kucek, który sprytnie z Kudzią ograli defensywę rywala i ostatni z wymienionych podał na 7 metr do pozostawionego bez opieki Jazowskiego. Uderzył z pierwszego i przeciwnik zmuszony był zaczynać grę od środka. Wcześniej (15 min.) strzelec próbował wolejem zaskoczyć Kalińskiego. Ten z trudem wyekspediował piłkę na róg. Również w 21 minucie nie dał się pokonać Kudzi strzałem z 15 metrów. W 32 minucie G. Skoczyk idealnie podał do Machajdy, lecz ten nie trafił do pustej bramki. 3 minuty później, po rzucie wolnym, piłka tuż przed bramką trafiła do Lichosyta, ale ten był tak zaskoczony sytuacją, że dał się bramkarzowi uprzedzić. Pierwszą połowę strzałem z dystansu zakończył Jazowski. Przyjezdni wypracowali sobie tylko jedną okazję. W 32 minucie Mrożek głową postraszył Ignaciaka.

Druga połowa była diametralnie inna. To goście stworzyli więcej sytuacji, z których dwie zamienili na bramki. W 65 minucie Czyszczoń z Mrożkiem rozklepali defensywę gospodarzy i Kamil Rapacz z 15 metrów technicznym strzałem po długim rogu zmusił Ignaciaka do kapitulacji. Wcześniej Mrożek ostemplował poprzeczkę. W 73 min. Sumara przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Zwycięski gol padł w 80 minucie. Mrożek z lewej strony dograł na krótki słupek do Nawary, który będąc niepilnowany zrobił swoje. W przedostatniej minucie meczu szansę na wyrównanie zaprzepaścił G. Kucek, którego strzał najpierw obronił Kaliński, a dobitka poszybowała obok słupka.

 


 

Huragan Waksmund – Orawa Jabłonka 1:2 (1:1)
Bramki: B. Drożdż 37 – Czapp 45, samobójcza 66.

Sędziował Marcin Niewiarowski z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: Janiczak, M. Czapp.

Huragan: Rejczak – Waksmundzki (75 K. Rogal), Budz, B. Mroszczak, P. Bryja, Jędrol, Sz. Drożdż, B. Drożdż, Pajerski, Handzel (80 Garcarz), A. Mroszczak (72 Oraczko).
Orawa: Guzik – Marcin Nowak, Kita, T. Nowak, Zahora, D. Kucek, D. Stokłosa, Matonóg, Janiczak, Owsiak, M. Czapp.

Pojedynek toczył się pod dyktando gości. Częściej byli w posiadaniu piłki, lepiej nią operowali. Nawet strata gola w 37 minucie nie zniechęciła ich do „swojej” gry. Gospodarze wykonywali wolnego z połowy boiska. Piłkę na 16 metrze zgrał Waksmundzki do tyłu do nadbiegającego B. Drożdża, który plaskiem strzałem z 20 metrów w długi róg pokonał golkipera z Orawy. Wcześniej strzelec gola sprawdził z dystansu Guzika. Ten na raty obronił jego strzał. W rewanżu Marcin Nowak soczystym uderzeniem z 30 metrów zmusił do powietrznej parady Rejczaka. Goście wyrównali w 45 minucie. Błąd popełnił stoper, który minął się z piłką i M. Czapp sytuacji sam na sam nie zmarnował.

Druga połowa również dla gości, chociaż to gospodarze mieli dwie wyśmienite sytuacje. W 51 min. A. Mroszczak zdecydował się na solowy rajd, minął dwóch rywali i w sytuacji sam na sam...posłał piłkę obok słupka. Tylko jęk zawodu przeszył stadion. Chwilę później Sz. Drożdż soczyście uderzył z 20 metrów, lecz bramkarz był na posterunku i sparował piłkę na róg. Nieszczęście spotkało gospodarzy w 66 minucie. Jędrol podawał do bramkarza, a ten...No właśnie co robił, że piłka wpadła mu do bramki? 10 minut później gospodarze wykonywali rzut wolny z 20 metrów. Uderzenie K. Rogala z wielkim trudem obronił Guzik. Również nie dał się pokonać przy dobitce Oraczko.

Bardzo nerwowy mecz. Dużo przerw. Obie drużyny krytykowały orzeczenia arbitra dlatego obaj kierownicy drużyn musieli udać się na trybuny, a Mateusz Nowak na ławce ujrzał czerwony kartonik.

Więcej zdjęć pod artykułem...

 


 

ZOR Frydman – Wiatr Ludźmierz 1:0 (0:0)
Bramka: Plewa 76.

Sędziował Adam Ślusarek z Nowego Targu.
Żółte kartki: S. Janczy – Mrożek.

ZOR: Jacek Kutarnia I – Jacek Kutarnia II (46 K. Milaniak), Plewa, Wójcik (80 Pisarczyk), Zygmond (90 Prelich), S. Janczy, D. Milaniak, J. Iglar, B. Brynczka, Myśliwiec, E. Brynczka.
Wiatr: Byrnas – G. Handzel, R. Słaboń, Mrożek, Luberda, Rajczak, Borkowski, Cholewa, Cebulski, J. Siuta, B. Słaboń.

Wiatr, ale nie ten z Ludźmiarza, rządził i dzielił na boisku. Wiał mocno od jeziora i piłkarze mieli ogromne problemy ze zmuszeniem futbolówki do posłuszeństwa. Sporo było chaosu, rwanych akcji. Krótko mówiąc obie jedenastki grały bez składu i ładu. W pierwszych trzech kwadransach tylko goście stworzyligolową sytuacje W 8 minucie B. Słaboń znalazł się oko w oko z ostatnią instancją miejscowych, lecz ta desperackim wybiegiem, rzucając się pod nogi rywalowi, zapobiegła utracie gola. W kolejnych minutach żadnej z drużyn nie udało się zagrozić bramce przeciwnika.

Ot, kopano, a porywy wiatru nosiły piłkę gdzie żywnie chciały także po zmianie stron. Chociaż były momenty, że jedni i drudzy dłużej utrzymywali się przy piłce (przyzwyczaili się do panujących warunków?), starali się inicjować akcje ofensywne. O losach spotkania zdecydowała 76 minuta i akcja S. Janczego, który z obrony długą piłkę posłał do E. Brynczki, a ten z powietrza, z pierwszej piłki dośrodkował na 5 metr do Plewy, który za moment utonął w objęciach kolegów. Goście się odkryli, bo nie mieli już nic do stracenia, ale strzał z wolnego R. Słabonia (86 min.) zmusił golkipera gospodarzy do interwencji. Piłka przeszła mu po palcach i trafiła w słupek. Wcześniej E. Bryniczka mógł dobić przyjezdnych, gdyby wykorzystał sytuację sam na sam.

 


 

Czarni Czarny Dunajec – Poroniec Poronin 2:3 (0:1)
Bramki: Palenik 66, A. Gacek 90 +1 - M. Grela 50, 71, Ustupski 10.

Sędziował Andrzej Brzeziński z Nowego Sącza.
Żółte kartki: Rawicki, Papież, Pająk – Matkowski, Zarycki.
Czerwone kartki: Rawicki 87 min. druga żółta – Zarycki 55 min. druga żółta.

Czarni: Czyż – A. Gacek, Rawicki, Tylecki, Kantor (46 Papież), A. Głowacz (65 M. Glowacz), Bandyk, Palenik, Długa, Cikowski, Pająk.
Poroniec: Buzek – Cudzich, Zarycki, Rzadkosz, M. Grela, Matkowski (65 Świder), D. Grela, Galica, Stasik, Ustupski, Gutt (46 Bobak).

Markotne miny mieli po pierwszych trzech kwadransach kibice miejscowej drużyny. Czarni zawodzili. Gol w 10 minucie zdobyty przez Ustupskiego chyba podciął im skrzydła. Strzelec bramki otrzymał prostopadłe podanie ze środka boiska i rzec można, że przedłużył go dużym palce. Zaskoczony Czyż nawet nie zareagował, bo nastąpiła zmiana kierunku lotu piłki. Poroniec na tle gospodarzy bardzo dobrze się prezentował. Jego piłkarze byli aktywni i waleczni. Jeszcze cztery razy piłka znalazła się w bramce Czarnych, ale...ze spalonych. Lider odpowiedział tylko dwoma strzałami, ale niecelnymi. Najbliżej wyrównania był w 45 minucie Cikowski. W skutecznym zakończeniu akcji przeszkodził mu zbyt ostry kąt.

Gospodarzom chyba zaszkodził fotel lidera, bo po zmianie stron nie przeszli żadnej metamorfozy. Nadal grali zachowawczo, bez ikry. Goście nie omieszkali to wykorzystać. W 50 minucie wykonywali wolnego. Piłkę dostał w polu karnym pozostawiony bez opieki M. Grela i z uprzejmości skorzystał. Trochę wiary w lesze kolejne minuty wlał w serca miejscowych fanów Palenik, który po rajdzie prawą stroną w sytuacji sam na sam wymusił na bramkarzu opuszczenie świątyni i obok niego wpakował futbolówkę do siatki. Goście szybko odpowiedzieli. Cudzich, mimo iż nie znajdzie się w protokole strzelców, najbardziej zapracował na gola. Wymanewrował defensywę i wybiegający Czyż nogami interweniował. Niemniej futbolówka znalazła się za jego plecami i M. Grela dobił ją do pustej bramki. W doliczonym już czasie gry Palenik wykonywał rzut wolny. Piłka trafiła w słupek, a dobiegający A. Gacek skierował ją do bramki.

 


 

Jarmuta Kolex Szczawnica – Orkan Raba Wyżna 3:1 (1:1)
Bramki: Borucki 35, Niezgoda 60, Michalik 75 – Możdżeń 3.

Sędziował Paweł Bielak z Nowego Sącza.
Żółte kartki: Lichoń.

Jarmuta Kolex: Bobak – Ochman, Dominik Wiercioch, Pape Diop Abdoviaye, Borucki (90 Suder), Pietrzak (53 Ł. Wiercioch), Darlewski, W. Wiercioch, Niezgoda (90 Waligóra), Lichoń, Hyła (70 Michalik).
Orkan: Szklarz – Michał Czyszczoń, Szepelak (46 Kasprzyk), Chrobak, Możdżeń, Mateusz Czyszczoń (85 Wójtowicz), Teper, Pustułka, K. Bochnak, Radoła, Urbaniak.

Po czym poznaje się prawdziwego mężczyznę? Po tym jak kończy, a nie zacznie. To znane z polityki powiedzenie pasuje jak ulał do piłkarzy Orkana. Ostatnio świetnie zaczynają, ale fatalnie kończą. Już w 3 minucie goście objęli prowadzenie po strzale niezawodnego Możdżenia. Trafienie było głową w krótki róg pod poprzeczkę. Gospodarze trochę byli w szoku i minęło trochę czasu, gdy wrócili na właściwe tory. Miejscowi fani czekali aż do 35 minuty na wyrównanie. Doskonal tego, po raz kolejny w pięknym stylu Borucki. Znowu z wolnego. Tym razem wykonywał go z 28 metrów. Piłka zatoczyła łuk mijając mur i wylądowała w okienku.

Po zmianie stron rządziła i dzieliła już tylko jedna drużyna, Jarmuta. Po godzinie gry składną akcję zapoczątkował Darlewski, który podał do Niezgody, ale ten wprawił w amok stadion. 15 minut później radość była jeszcze większą, gdy raz dośrodkowywał Darlewski, a piłka po główce Michalika z 7 metrów zatrzepotała w siatce.

LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
Jarmuta
10
23
19-12
2
Czarni
10
21
23-10
3
Orawa
10
20
29-17
4
Poroniec
9
18
26-10
5
Lubań
10
18
18-13
6
Wiatr
10
16
17-19
7
Babia Góra
10
15
19-22
8
Huragan
10
12
15-17
9
Wierchy
9
13
11-17
10
Chabówka
9
10
16-26
11
Zapora
10
9
21-28
12
ZOR
8
9
11-17
13
Sokolica
10
9
16-25
14
Orkan
10
7
18-27

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







Tabela - Klasa A

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Lubań Maniowy - Zapora Kluszkowce II 8 24
2. Orawa Jabłonka 7 19
3. Bór Dębno 8 18
4. AP Wisła Czarny Dunajec 8 15
5. Przełęcz Łopuszna 8 14
6. Czarni Czarny Dunajec 8 10
7. Wierchy Lasek 8 10
8. Zakopane 8 10
9. Skalni Zaskale 8 9
10. Granit Czarna Góra 8 8
11. GKS Łapsze Niżne 8 7
12. Dunajec Ostrowsko 8 6
13. Lokomotiv Chabówka 7 5
14. Jarmuta Szczawnica 8 4
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama