10.10.2010 | Czytano: 1167

Szlifowanie wyjścia z cienia(+zdjęcia)

Przez trzy dni halą Gorców Nowym Targu zawładnęły młode koszykarki (rocznik 1997 i młodsze), które uczestniczyły w corocznym turnieju o Puchar Gorców. W imprezie poza konkursem wzięły udział miejscowe koszykarki, kadetki Mirosława Ćwikla. Były starsze od przeciwniczek o rok, a nawet dwa. Zastąpiły w imprezie zespół z Popradu, który mimo wcześniejszych zapowiedzi nie dotarł do stolicy Podhala.

- Turniej potraktowaliśmy szkoleniowo – mówi trener Gorców, Mirosław Ćwikiel. - Ćwiczyliśmy uruchomienie szybkiego ataku do linii bocznej dwoma podaniami. Z nowosądeckim Żakiem to nie wychodziło, ale już ze Stalową Wolą, kilka naszych akcji nam wyszło.

Dodajmy, iż z obydwoma zespołami jego podopieczne wygrały bardzo wysoko. Szkoleniowiec jest jednak bardzo wymagający i wynik w takich konfrontacjach jest dla niego sprawą drugorzędną. Dlatego mimo wysokich wygranych z Żakiem 75:25 i Stalą 75:28 kręcił nosem.

- Wygraliśmy wysoko, ale graliśmy fatalnie – twierdzi. – Specjalnie tak ustawiłem piątki, by ta, która rzadko dotychczas pojawiała się na parkiecie, mogła zagrać pełne 10 minut, przełamać się, zaistnieć w grze. Chciałem, żeby potrafiły wziąć ciężar gry na siebie. Z Żakiem zupełnie im się to nie udało.

Można rzucić okiem na kwarty i wszystko wiadomo. Pierwsza piątka, która rozpoczęła mecz wygrała kwartę 35:2. Druga kwarta zakończyła się przegraną nowotarżanek 4:20! To obrazuje skalę przeobrażeń miejscowej drużyny i wściekłość trenera. Dziewczyny nie słuchały jego poleceń, były całkowicie poza grą. – Druga piątka fatalnie się pogubiła. Chciałbym o potyczce z Żakiem jak najszybciej zapomnieć – irytuje się szkoleniowiec.

Ze Stalową Wolą jego podopieczne zagrały zdecydowanie lepiej. Gdy w drugiej połowie jego drużyna przeszła na krótkie krycie na całym boisku, to rywalki całkowicie się pogubiły. Nie potrafiły wyprowadzić piłki spod kosza. Góralki dużo piłek przechwytywały i od razu pruły na kosz. Sporo strat było w zespole ze Stalowej Woli. Albo zbyt późno decydowały się na podanie, ale rywalki agresywną obroną wymuszały na nich błąd kroków.

- Gdybyśmy cały czas kryli na całym boisku, to wynik byłby zdecydowanie wyższy, lecz mieliśmy w planach realizację pewnych założeń taktycznych w ataku i obronie. Chciałem też uaktywnić ekipę, która gra rzadko. Trudno, bym wszystkie zawodniczki wpuszczał na parkiet z Poznaniem czy Kutnem. Tutaj miały świetny poligon do podnoszenia poziomu gry. To ma procentować za pół, a może za rok. Wtedy powinny być ważnymi członkiniami zespołu, a nie tylko stojącymi na boisku.

Mecz z Koroną trener potraktował dość poważnie. Zrezygnował z podziału i skompletował dwie wyrównane piątki. - W końcu krakowianki to zdecydowanie wyższa półka niż wcześniejsze rywalki góralek – mówi Mirosław Ćwikiel. – Mieliśmy swoje porachunki. Obie piątki zagrały przyzwoicie. Lepiej graliśmy w ataku pozycyjnym.

W ostatnim meczu z Rzeszowem trener powrócił do początkowego zestawienia piątek i zaproponował pierwszej piątce grę bez kozła. Przewaga nowotarżanek była druzgocąca. Rywalki zdołały rzucić tylko 11 punktów. – Zespół z Rzeszowa był młodziutki, więc była okazja do szlifowania ataku w przypadku podstawowej piątki, a słabsza miała zajęcia z gry indywidualnej – powiedział trener Gorców.

Wyniki:
Gorce Steskal Nowy Targ – Żak Nowy Sącz 75:25,
Gorce Steskal – Stal Stalowa Wola 75:28,
Gorce Steskal – Korona Kraków 111:39,
Gorce Steskal - MLKS Rzeszów 82:11.

Gorce Steskal: D. Cyrwus, Jachna, Piędel, Długopolska, Przybyło, S. Cyrwus, Szopińska, Kubowicz, Rokiciak, Wolska, Pudzisz, Jachymiak. Trener Mirosław Ćwikiel.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama