Takie występy trzeba byłoby skomentować w samych superlatywach, ale będę tonował nastroje. Błędy zdarzają się każdemu w życiu, ale trzeba je szybko eliminować, bądź korygować. Co mnie niepokoi? Gra faul zespołu. Pal licho jeśli te faule spowodowane są zagrożeniem pod naszą bramką, wynikają z jakieś kotłowaniny lub są taktyczne, by nie stracić gola. Gorzej jak kary łapie się 40 -50 metrów od własnej bramki. To jest dziwne i niepokojące. Kary przekładają się na dyspozycję w trzeciej tercji, bo trzeba bronić się czwórką czy szóstką tych samych zawodników. Sił ubywa, a jak się straci jeszcze gola, to sytuacja staje się niebezpieczna i nerwowa.
Tak było w Sosnowcu, gdzie prowadziliśmy 4:0, a często odwiedzana przez nas ławka kar wsadziła gospodarzy na „konia”, którzy szybko złapali z nami kontakt (5:4). Do tego w samej końcówce łapiemy beznadziejną karę i... portki są pełne.
Z Sanokiem również zrobiła się sytuacja podbramkowa. Prowadząc 3:1 i 4:2 powinniśmy spokojnie grać, a tymczasem wykluczenia z gry pozwoliły przeciwnikowi wrócić do gry. Sanok zwietrzył sprawę. Zmontował dwie mocne piątki i zaczął gonić wynik. Kto wie jak ten napór mógł się skończyć, gdyby nie strzelna zapora w bramce w postaci Tomka Rajskiego. To jedna z najjaśniejszych postaci dotychczasowych występów Podhala. Oby jak najdłużej trzymał wysoką formę.
Już w zeszłym sezonie Podhale udowodniło, że nie pieniądze, ani wielkie nazwiska decydują o sukcesie. Gdyby pieniądze gwarantowały sukces w sporcie, to mistrzem świata w każdej dyscyplinie powinien być Kuwejt. Liczy się przede wszystkim charakter, serce do walki i te atuty są po naszej stronie. Doświadczenia nabiera się z każdym dniem, z każdą minutą, zmianą i meczem.
Co do nowych nabytków, to Kanadyjczyk pokazał, że jest klasowym zawodnikiem. Musi się jeszcze zgrać z kolegami, a wtedy wydaje mi się, że będzie mocnym punktem drużyny.
Połącarz przymierzany jest do czwartej formacji. Różnie to można odbierać. Czy jest sens brać zawodnika z zewnątrz do czwartej piątki? Strzelił w obu meczach ważne bramki. Może trzeba dać mu szanse pograć wyżej?
Z Sanokiem z bardzo dobrej strony pokazał się Piotr Kmiecik, zdobył dwie kluczowe dla meczu bramki, wtedy, gdy sanoczanie nas niemiłosiernie przycisnęli.
Plusem weekendu oczywiście jest drużyna Podhala, minusem – nie chcę się powtarzać, ale znowu KH Sanok. Wpompowano w sanocką drużynę dużą kasę jak na polskie warunki, są nazwiska, ale gra jakaś taka mizerna, podobnie jak wyniki. To prawda, że bramkarze nie są najwyższych lotów. Obaj w Nowym Targu przepuścili takie krążki, że powinni się czerwienić ze wstydu. Ale to nie nasz problem. To dopiero początek zmagań i wszystko może jeszcze ulec zmianie. Na pewno 2-3 zespoły odskoczą punktowo, a dla pozostałych każdy punkcik będzie na wagę złota.
Podhale czeka ciężki nadchodzący weekend. Gdańsk nigdy nie był „przyjazny” dla nas. Zawsze się tam trudno grało. Potem skrzyżujemy kije z nieobliczalną Krynicą, która potrafi wysoko przegrać, by w kolejnym meczu urwać niespodziewanie komuś punkty.
Stefan Leśniowski