10.09.2010 | Czytano: 1190

Pojedynek Dawida z Goliatem(+zdjecia)

Występ Cracovii w Nowym Targu stał pod dużym znakiem zapytania. Jeszcze w południe z krakowskiego obozu dochodziły wieści o wycofaniu się z ligi. Oczekiwano na przyjazd pod Wawel szefa Wydziału Gier i Dyscypliny PZHL, Bogdana Terleckiego, który dzień wcześniej z kolegami podjął decyzję o nie zatwierdzeniu do gry Dawida Kostucha i Rafała Martynowskiego (obaj mają obywatelstwo kanadyjskie i polskie), Czechów Petra Dvořaka i Jana Fišera (Słowak Filip Simka nie podpisał jeszcze kontraktu).

 Po rozmowie zarządu Cracovii z przewodniczącym zapadła pomyślna decyzja dla „Pasów”, ale tylko zaoceaniczni hokeiści mogli udać się na inaugurujące nowy sezon spotkanie. Nie zachwycili, chociaż Leszek Laszkiewicz ich bronił. – Nie są jeszcze zgrani, z każdym meczem powinni się lepiej prezentować – twierdzi.

Punktem zapalnym było również zakwestionowano kompetencje trenera Rudolfa Rohačka. - Nie chciano mu wydać licencji na prowadzenie zespołu. To jakaś paranoja – mówił.

Już w poprzednim sezonie w dwóch meczach do protokołu w rubryce trener wpisywany był Andrzej Pasiut. Później znów się pojawiło nazwisko Rohačka i wydawało się, że sprawa jest wyjaśniona, tym bardziej, iż jeszcze nie tak dawno prowadził reprezentację kraju. Ba, posiada dyplom trenerski klasy A Uniwersytetu Karola w Pradze (specjalizacja z hokeja na lodzie). Jest promotorem Leszka Laszkiewicza na trenera drugiej klasy. Kabaret! Tymczasem w bałaganie związkowym zapodziała się gdzieś wpłata Cracovii za licencję dla trenera. A swoją drogą kto w przeddzień startu ligi podejmuje tak ważne decyzje? Było mnóstwo czasu, ale centrala zmarnowała go, by wysiudać „szarotki” z PLH.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego więcej się działo niż później na lodowej tafli, gdzie toczył się pojedynek Dawida z Goliatem. Dawid dzielny i odważny nauczył się poprawnie władać kijem hokejowym, posiadł umiejętność jeżdżenia na łyżwach, wypracowywania sobie okazji, ale z wykończeniem miał problemy. Olbrzym Goliat obracał kijem niczym piórkiem, był spostrzegawczy, bo jego podania zawsze dochodziły do adresata, potrafił też trafiać do celu. Ale w najważniejszej bitwie poprzedniego sezonu poległ od „procy” Dawida. Teraz miał okazję do rewanżu i ją wykorzystał, lecz miał ułatwione zadanie. Dawid został od marca poważnie osłabiony, ale próbował zrobić krzywdę potężnemu wojownikowi. Na próbach się skończyło. Atakował, spychał go defensywy, ale w decydujących momentach brakowało mu zimnej krwi. Miał sporo okazji, by zranić Goliata. Najwięcej Tomasz Malasiński, który jest dogadany z Sanokiem, ale nie dopełniono jeszcze wszystkich formalności. Musiał więc spełnić obowiązek aktualnego jeszcze pracodawcy. Goliat dysponował bogatszym arsenałem trików.

- Podhale ma młody skład, ale pokazało, że wiele potrafi – twierdzi Leszek Laszkiewicz, najlepszy na tafli. – Gdyby góralom coś wpadło na początku meczu, a mieli mnóstwo okazji, to mecz mógł być wyrównany. Pomógł nam „Radzik” a i nasza skuteczności była nienajgorsza.

- Zapłaciliśmy frycowe – mówi Gabriel Samolej, drugi trener MMKS. – Przegraliśmy za wysoko jak na ilość wypracowanych sytuacji. Naszym grzechem głównym była znikoma skuteczność. W strzałach byliśmy na równi, a drugą tercję nawet wygraliśmy. Brakuje nam ogrania.

- Zadowolony jestem z wyniku, bo w takim zestawieniu zagraliśmy po raz pierwszy. Nie miałem kadrowiczów 26 dni. Gra nie była taka o jaką mi chodzi, ale punkty są najważniejsze – powiedział Rudolf Rohaček.

- Wynik nie odzwierciedla tego co działo się na lodowisku – mówi Marcin Kolusz. – Gdy ktoś spojrzy na suchy wynik, to powie, że mecz był do jednej bramki. To nieprawda. Zostawiliśmy sporo serca na lodzie. Mieliśmy swoje szanse. Popełniamy jednak zbyt dużo błędów w obronie. Trzeba przeanalizować naszą grę i zlikwidować błędy, które notorycznie się powtarzają.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że mecz będzie ciężki. Młoda drużyna Podhala, dobrze przygotowana kondycyjnie próbowała nam utrudniać życie. Bardzo dużo jeździli, ale zabrakło jej doświadczenia. Cieszą na trzy punkty – powiedział Grzegorz Pasiut.

Przed spotkaniem wręczono „hokejowe orły” Podhalu ( najlepsza drużyna). Nowemu Targowi ( miasto żyjące hokejem) i Damianowi Kapicy ( najlepszy junior).

MMKS Podhale Nowy Targ – Cracovia 0:6 (0:2, 0:3, 0:1)
0:1 L. Laszkiewicz – Pasiut – D. Laszkiewicz (11:10),
0:2 Łopuski – Piotrowski – Landowski (19:58 w przewadze),
0:3 L. Laszkiewicz – Pasiut (24:24),
0:4 M. Piotrowski – Łopuski – Biela (36:48),
0:5 M. Piotrowski – Biela (39:57),
0:6 Kostuch – Słaboń (52:57 w przewadze).

Sędziowali: T. Radzik (Krynica) – Młynarski (Sosnowiec), Kasprzyk (Bydgoszcz).
Widzów 1000.
Kary: Podhale - 4 min., Cracovia – 10 min.
„Złoty kij”: Podhale – D. Kapica, Cracovia – L. Laszkiewicz, Sport – L. Laszkiewicz.

MMKS Podhale: Rajski; K. Kapica – Łabuz, W. Bryniczka – Dutka, Gaj (2) – Sulka; Kmiecik – K. Bryniczka (2) – Różański, Kolousz – D. Kapica – Malasiński, Bomba – Neupauer – Michalski. Trener Jacek Szopiński.
Cracovia: Radziszewski; Wajda – Kłys, P. Noworyta – Landowski, Witowski (4) – Dulęba (2);  L. Laszkiewicz – Pasiut – D. Laszkiewicz, Łopuski – Biela (2) – M. Piotrowski (2), Kostuch – Słaboń – Martynowski. Trener Rudolf Rohaček. 

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski 

Komentarze







reklama