27.08.2010 | Czytano: 1008

Nam strzelać nie kazano

Beniaminek ekstraligi, bo zgodnie z decyzjami PZHL tak należy traktować MMKS Podhale, trafił na zespół z górnej półki. To miał być pierwszy poważny sprawdzian dla drużyny Jacka Szopińskiego. Złośliwcy przepowiadali klęskę. Tymczasem młodzież Podhala zaimponowała walecznością, nie ustrzegła się co prawda błędów w obronie, ale jej głównym grzechem był brak skuteczności. Nam strzelać nie kazano – można byłoby rzec, po tym jakie okazje marnowali górale.

Tyszanie wystąpili w krajowym zestawieniu. Z powodu zakazu transferowego obcokrajowcy z wysokości trybun przeglądali się poczynaniom kolegów. Ci już w 4 minucie objęli prowadzenie, grając w podwójnej przewadze. Strzegący nowotarskiej bramki reprezentant kraju do 18 lat, Mrugała obronił strzał obrońcy oddany z niebieskiej linii, ale wobec dobitki Woźnicy był już bezradny. Okazało się, że diabeł nie taki straszny jak go malują i kolejne minuty to wyrównana gra. Górale mogli nawet doprowadzić do wyrównania, gdyby m.in. Michalski wykorzystał sytuację sam na sam. Z kolei krążek po strzale Kmiecika znalazł się w tyskiej bramce, ale sędzia gola nie uznał, twierdząc, iż nowotarżanin znajdował się w polu bramkowym. W 15 minucie górale stracili „gumę” w środkowej tercji i Parzyszek strzałem sprzed obrońcy pokonał Mrugałę.

Na początku drugiej tercji napastnicy zapędzili się do przodu, zostawili obrońców, a Galant rzucił „śledzia” przed bramkę Mrugały. Niepokryty Witecki zmienił kierunek lotu krążka. To było wszystko na co stać było tyszan w tej fazie meczu. Goście toczyli wyrównany pojedynek, stwarzali sytuacje, ale ze skutecznością było na bakier. Grali trzy razy w przewadze i nie potrafili tego wykorzystać.

Gospodarze w trzeciej odsłonie się rozstrzelali. Zdobyli tyle goli ile w dwóch poprzednich. Wszystkie z dobitek, w tym jedną w osłabieniu.

- Przegraliśmy za wysoko jak na to co prezentowaliśmy na lodzie – mówi trener Podhala, Jacek Szopiński. – Nie było tak, że jedna drużyna grała, a druga się broniła. Dotrzymywaliśmy kroku rywalowi i kto wie jak potoczyłyby się losy potyczki, gdybyśmy wykorzystali wszystkie okazje w pierwszej tercji. Tą odsłonę powinniśmy wygrać. Zmarnowaliśmy cztery „setki”, wygraliśmy ją w strzałach 13:9. Świetnie bronił Sobecki. Drugie 20 minut również było wyrównane. Mimo, iż gospodarze oddali o trzy strzały więcej od nas, ale nasze akcje i sytuacje podbramkowe były groźniejsze. Takie sytuacje jakie mieli Michalski, Kolusz, K. Bryniczka, D. Kapica, Puławski i Kmiecik musi się wykorzystywać. Trzecia tercja zaczęła się od kary i straty gola. Cztery z sześciu goli straciliśmy w osłabieniu. Brakuje nam doświadczenia, ale czas pracuje na naszą korzyść. Dojdą zawodnicy ograni i powinno być lepiej.

Jutro najprawdopodobniej „Szarotki” pozyskają Jarka Różańskiego i Tomka Rajskiego. Są już dogadani z prezesem Mirosławem Mrugałą. To już ostatnie godziny, by - nie tylko z wymienionymi - podpisać kontrakty. 30 sierpnia mija termin zgłoszeń do rozgrywek PLH.

GKS Tychy – MMKS Podhale Nowy Targ 6:0 (2:0, 1:0, 3:0)
1:0 – Woźnica 3:59,
2:0 Parzyszek (Bagiński) 14:29,
3:0 Witecki (Galant) 21:53,
4:0 – Woźnica (Bagiński, Sokół) 42:38,
5:0 – Bagiński 50:00,
6:0 Proszkiewicz (Gonera, Parzyszek) 52:44.

Sędziowali: Marczuk - Szachniewicz, Adamoszek (Toruń).

GKS Tychy: Sobecki – Gonera, Śmiełowski, Proszkiewicz, Parzyszek, Banachewicz – Sokół, Majkowski, Maćkowiak, Bagiński, Woźnica – Kotlorz, Csorich, Galant, Garbocz, Witecki – Mejka, Wanacki, Matczak.
MMKS Podhale: Mrugała – Łabuz, K. Kapica, Kmiecik, K. Bryniczka, D. Kapica – Dutka, W. Bryniczka, Malasiński, Kolusz, Michalski – Gaj, Marek, Ziętara, Neupauer, Bomba – Cecuła, Szumal, Puławski, Tylka.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama