– Ważę 92 kg przy wzroście 187 cm. Grałem głównie w pierwszoligowych klubach, w Gazowniku Tiumień, Wikingu Perm, a ostatni sezon spędziłem w OGIM Orynburg. Przyjechałem pokazać się w Europie. Tydzień nie trenowałem, bo tak długo trwała moja podróż do Polski i załatwianie wszelkich formalności. O Podhalu wiem tyle, że to mistrz Polski, ale do tegorocznych rozgrywek przystąpi w młodzieżowym składzie. Jeśli podpisze kontrakt będę chciał im pomóc w osiągnięciu jak najlepszych rezultatów.
Najsłabszym ogniwem Podhala w barażach była obsada bramki. Wszystko wskazuje na to, że do macierzystego klubu wróci Tomek Rajski. W czwartek rano jeszcze nie trenował, ale rozmawiał już z chłopakami. – Witamy w naszym gronie. Cieszę się, że wracasz do nas – witał go Sebastian Łabuz. Tomek zerwał kontrakt w Sosnowcu.
- Jak długo można być żebrakiem? – pyta Rajski. – Chodzić i prosić o to co się zarobiło. Odkąd jestem w Zagłębiu ani razu nie dostałem wypłaty na czas. Ciągle były poślizgi sięgające dwóch, trzech miesięcy. Jeśli mam trenować i grać za darmo, to wolę to robić w rodzinnym mieście. Rozmowy z MMKS są na dobrej drodze i tylko krok do ich sfinalizowania. Dzisiaj umówiony jestem z prezesem Mirosławem Mrugałą.
Na ruch zarządu MMKS czeka też drugi były gracz Zagłębia, Jarek Różański. Być może i jego w najbliższym czasie zobaczymy w barwach Podhala. Doświadczenie i umiejętności „Różaka” mogą być potrzebne młodej drużynie Jacka Szopińskiego.
Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski