24.08.2010 | Czytano: 1247

Jacek Kubowicz: Bez litości i wazeliny

- Szczęśliwy jestem, że Nowy Targ nadal będzie grał w ekstraklasie, ale także zaniepokojony. Nadal aktualne jest pytanie: co dalej? Czy z tym składem poradzimy sobie w PLH? – rozpoczyna pytaniami cotygodniowy komentarz nasz ekspert, Jacek Kubowicz.

– Weekend był udany dla MMKS. Szczęśliwie się ułożyło, że już w przedostatnim meczu zapewniliśmy sobie grę w PLH. Niemniej Torunia nie należy odpuszczać. Trzeba pojechać w najmocniejszym składzie. Trzeba udowodnić tym wszystkim, którzy wymyślili baraże, by wysądzić z siodła nowotarski hokej, że to nie Opole uratowało Podhalu życie, ale po prostu jesteśmy lepsi.

W ostatnich dwóch potyczkach zaobserwowałem dwa niepokojące zjawiska. Pierwsze to przystępowanie do meczów nienależycie skoncentrowanym. Przegraliśmy pierwsze tercje zarówno ze słabiutką Polonią jak i Orlikiem. Jeśli chodzi o Bytom, to można było odnieść wrażenie, że pojechaliśmy tam z urzędu. Nie można myśleć takimi kategoriami, że jeśli wygrywa się u siebie 15:1, to na zegarze w Bytomiu jest już 5:0. Każdy mecz zaczyna się od bezbramkowego rezultatu i każdy przeciwnik od pierwszego krążka szuka swojej szansy. Nie można pozwalać na takie przestoje. W Opolu sytuacja się powtórzyła, ale tutaj zapewne lekceważenia nie było, ale słaba koncentracja. 1:2 w plecy i w szatni zapewne przyszedł wstrząs, chociaż nie wiadomo, w którą stronę zadziałał, bo straciliśmy kolejnego gola. Potem jednak bramki posypały się w drugą stronę i mecz zakończył się happy endem. Koncentracja musi być od pierwszego gwizdka do ostatniej syreny. Nie można rozpoczynać meczu od drugiej tercji, bo w PLH może być już posprzątane.

Hokeiści wykonali plan, awansowali do elity. Teraz piłeczka znalazła się po stronie działaczy MMKS i sponsorów. Ci ostatni w maju deklarowali pomoc finansową jeśli drużyna będzie grała w ekstraklasie. Czas pokaże czy dotrzymają słowa, czy w takim stopniu pomogą nowotarskiemu hokejowi jak zadeklarowali się. Czekamy na ich ruch, podobnie jak zarządu w sprawie transferów. Przed nim również ciężkie dni. PLH to nie pierwsza liga i trzeba się sprężyc, by nie być chłopcami do bicia. Newralgiczną pozycją jest bramkarz. Nie można na niego liczyć jeśli jeden mecz zagra dobrze, a kolejne 2-3 źle. Dyspozycja bramkarza powinna być stabilna. Furca w Opolu miał 5 strzałów w pierwszej tercji i puścił dwa gole. W Nowym Targu z Orlikiem bronił poprawnie. Dwa mecz i dwa różne oblicza golkipera. W Polsce nie ma klasowych bramkarzy, ale zarząd powinien mieć koncepcję zatrudnienia trzeciego bramkarza z drużyny słowackiej czy czeskiej za niewielkie pieniądze. Zapewnić mu bronienie w 20 meczach w sezonie, a w pozostałych dać szansę Furcy, by się ogrywał na tym szczeblu rozgrywek.

W defensywie również nie ma wielkiego pola manewru. Będziemy zapewne grali tymi co mamy. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i pracować, pracować. O wiele lepiej prezentujemy się w ataku. Gdyby zespół został wzmocniony Jarkiem Różańskim czy też Zbigniewem Podlipnim oraz Damianem Kapicą, to o formacje ofensywne nie musielibyśmy się martwić.

Pierwszy poważny sprawdzian przejdzie drużyna w piątek z GKS Tychy w Pucharze Polski, jeśli śląskie zespoły nie zbojkotują tych rozgrywek. Jeśli wystartują, to nie wiadomo czy potraktują zmagania poważnie, czy wystawią najmocniejszy skład i z jakim zaangażowaniem zagra. Wiemy jak traktowany jest Puchar Polski. Chyba, że dla niektórych zawodników będzie to ostatni dzwonek przed ligą by przekonać szkoleniowca do siebie, a wtedy nie będzie przelewek.

Notował Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama