15.08.2010 | Czytano: 1437

Konkurencja nie śpi

Po sobotnim medalowym dniu wzrósł apetyt sympatykom kajakarstwa górskiego na kolejne krążki. W drugim dniu mistrzostw nie zobaczyliśmy Podhalanina na podium, ale...

- Konkurencja nie śpi – przekonuje mistrzyni świata, Maria Ćwiertniewicz. – Do finału dostał się Mateusz Polaczyk i po bardzo ładnej walce ukończył mistrzostwa na szóstej pozycji. Gdyby sędziowie byli bardziej obiektywni i nie dołożyli dwóch punktów karnych na bramce nr 18 ( według naocznych świadków było to poruszenie tyczki przez wodę). Wprawdzie kierownik z trenerem złożyli protest, ale to nic nie zmieniło. Na tej feralnej bramce pogrzebali medalowe szanse najlepsi. Problemów podczas tego czempionatu było bez liku w polskiej ekipie. Co mnie bolało? Obojętność trenerów i kierownictwa na przyszłość naszych medalowych zespołów. Poważne problemy sprzętowe. Syn kierownika jest na specjalnych przywilejach i PZKAJ na wszystko mu pozwala. Objęty jest specjalnym szkoleniem na koszt podatników, a rodzeństwo Polaczyków nie dysponuje kajakami światowej klasy. Ani związek, ani kluby nie mają pieniędzy na sprzęt. Czegoś tu nie rozumiem. Kto decyduje o szkoleniu i sprzęcie?. Wydajemy pieniądze na przygotowania, a nie mamy pieniędzy na zakup sprzętu. Zacznę bacznie się przyglądać działalności PZKAJ z każdej strony i będę biła na alarm. Joanna Polaczyk Medoń pływa na starym kajaku po bracie Grzegorzu. Kajak jest inaczej wyporny, bo różnica wagi zawodników wynosi 15 kg. Oznacza to, że Joanna nie może wykazać się maksymalnymi umiejętnościami. Wierzę w zawodniczkę, gdyż pływa bardzo dobrze. Szkoda, że tego nie dostrzegają władze PZKAJ. Nie widzą, czy nie chcą widzieć? Sukcesu w Bratyslawie nie mogą przeoczyć. Zbliżają się przygotowania do mistrzostw świata, które w połowie września odbędą się w Słowenii, tymczasem sporo jest znaków zapytania, co do powołań do kadry, sprzętu. Nie ma decyzji co z rodzeństwem Polaczyków. Stałe miejsce w reprezentacji ma Mateusz, ale Grzegorz i Joanna czekają do piątku na „zmiłuj” się centrali. Wprawdzie trener Valik zapewnił mnie (za medal zdobyty powinni być powołani), że przeanalizuje start i uwzględni ich na mistrzostwa globu. Tylko co zadecydują władze PZKAJ?

- Mamy historyczny medal. Po raz pierwszy sięgnął po niego kobiecy zespół. Zamiast to docenić i cieszyć się, trener VALIK, podcina skrzydła, chcąc ująć radości dziewczynom ze zdobytego srebra. To jest ostatni medal zdobyty z nim. Ze mną zdobędą jeszcze nie jeden. Dziewczyny uwierzyły i przyznały po starcie, że tylko ja w nich wierzyłam i dodawałam otuchy. Popłynęły łzy szczęścia. Nawet we śnie nie marzyłam, że chociaż w małym ułamku przyczynię się do medalu. Pokochałam kajakarstwo od dziecka i jestem bardzo szczęśliwa, że wspólnie z dziewczętami mogę świętować ich sukces. Mistrzostwa zakończone, zawodnicy rozjechali, aby w czwartek wrócić prywatnie na ten tor i ćwiczyć, ćwiczyć. Trening czyni mistrza. Musimy ujarzmić tor w Cunovie, przekonać się do tej wody, a wtedy będziemy sięgać po następne medale na przekór wszystkim przeciwnościom.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama