24.07.2010 | Czytano: 2842

Pójść w ślady Mai

- Sabina Zamroźniak to ogromny talent, do tego niesamowicie pracowita. Silna jak tur. Potężne podjazdy pokonuje z taką łatwością jakby miała silniczek doczepiony do roweru. Warto się nią zainteresować, bo to może być przyszła medalistka olimpijska. Niech pan wierzy staremu Blańdzie – zachęcał mnie do rozmowy z nią Jan Blańda, szef grupy Górskie Orły z Nowego Targu, która niestety już nie istnieje. Nie dostała dotacji z miasta.

Czas jakoś płynął i nie było okazji, by z nią porozmawiać. Wicemistrzostwo Polski juniorek młodszych w MTB , mistrzostwo Małopolski na szosie, świetne występy w „Langu” w ostatnich miesiącach skłoniły mnie do umówienia się z nią na spotkanie. I tu spotkało mnie pełne zaskoczenie. Przede mną stanęła 16 – latka, smukła, szczupła, przypominająca modelkę, a nie sportsmenkę. Urodą przypomina Maję Włoszczowską, zresztą już po kilku chwilach rozmowny, ogłosiła, że Maja jest jej idolką.

- Chciałabym pójść w jej ślady – twierdzi. – Marzą mi się medale mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Na Londyn jeszcze nie zdążę, ale mam nadzieję, że w następne święto sportowców będzie już z moim udziałem.

To odległy czas i wiele się jeszcze może zmienić – mówię, ale od razu ripostuje. – Nie znużę się kolarstwem, zapewniam. Jest moją wielką pasją, ściganie sprawia mi ogromną przyjemność. W tym sporcie chcę się realizować. Trenuję bardzo ciężko nie tylko latem. Zimą uprawiam narciarstwo zajadowe i biegowe, biorę udział w zawodach. Cały rok mam zajęty imprezami sportowymi, ale to nie znaczy, że nie mam czasu na inne rzeczy, odpoczynek, naukę, przeczytanie dobrej książki czy obejrzenie ciekawego filmu.

Sabina jest tegoroczną absolwentką gimnazjum. Od września uczyć się będzie w LO w Jabłonce.

Jej najgroźniejszą rywalką w Polsce jest Elżbieta Figura z sosnowieckiego Zagłębia. Ich walka w czempionacie kraju w Wałbrzychu rozgrzała widzów do białości.

- Startowaliśmy na jednej z najtrudniejszych tras w kraju – wyjaśnia. – Z dużą ilością trudnych podjazdów i technicznych zjazdów, a więc na takiej jaką uwielbiam. Na początku wyścigu prowadziłam. Rywalka siedziała mi na kole, a później wymieniliśmy się. Na jednym z podjazdów odjechała mi, ale na płaskim ją doszłam. W końcówce zabrakło mi wytrzymałości i przegrałam złoto. Liczę, że zrewanżuję się jej w sierpniu podczas Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. Taktykę już ustaliłam. Od startu muszę ostro pójść, by uciec jej. Liczę, że się uda.

Nie w każdym starcie było różowo. W tym sporcie wiele zależy od zawodnika i sprzętu. Nieraz przechodzi się katorgę na trasie. – W ubiegłym roku w „Langu” było straszliwe błoto, koła kompletnie się nie kręciły. Źle dobraliśmy opony. Całą trasę praktycznie pokonałam z „buta” – opowiada.

Kolarstwo górskie uprawia od sześciu lat i zawsze pod okiem trenera Jacka Jaworskiego. – Jesienią 2004 roku brat wybierał się na zawody do Podwilka. Postanowiłam pojechać z nim. Mimo, iż miałam rower nieprzystosowany do takiej próby, chciałam się sprawdzić i... złapałam bakcyla – wspomina.

Kto by go nie złapał, jeśli wygrywa się zawody, potem kolejne, jest się coraz lepszym nie tylko w powiecie, ale i województwie. A w kolejnych latach zalicza się do krajowej czołówki.

Zamroźniakowie to kolarska rodzina. Wszyscy jeżdżą na rowerach. Brat Sabiny, Kuba to czołowy młodzik kraju, a 8 – lenia siostra odgraża się, że pobije Sabinę.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama