11.07.2010 | Czytano: 1858

Jak „Gaik”, nie Lampad czy Messi

Takiego zakończenia sezonu przygotowawczego jeszcze hokeiści MMKS Podhale nie mieli. Po spełnieniu sportowego obowiązku wybornie bawili się przy muzyce i humorze kabaretu Truteń, który uświetnił 25-lecie firmy Wolski. Kazimierz Wolski jest jednym z tych, który nie zostawili w potrzebie nowotarski hokej. Przyjaciół poznaje się w biedzie.

W programie jubileuszu był mecz piłkarski hokeistów Podhala z łączonym teamem Lubania Maniowy i Zapory Kluszkowce. Z czwartoligowego Lubania zagrało sześciu piłkarzy – K. Potoczak, M. Potoczak, Mikoś, Gogola, Gorlicki i Firek.

– Nieźle się trzymamy – zauważył Dominik Cecuła. Jeszcze nie zdążył skończyć zdania i jego koledzy z boiska stracili gola. Strzał Gogoli za szesnastki wylądował w samym okienku. Samolej nie miał szans obrony. Ci, którzy siedzieli na ławce nie szczędzili kolegom z boiska docinków. W pewnym momencie Samolej jak na patelni wyłożył piłkę rywalowi, ale ten... posłał ją Panu Bogu w okno. – To była podpucha. Wiedział, że nie strzeli – skomentował Jacek Szopiński. - Dobrze, że nie umieją kopać, bo byłoby po meczu – powiedział, gdy po raz kolejny gospodarze zmaścili wyśmienitą sytuację.

– Przed szesnastką kończą się nasze akcje ofensywne – ocenił Tomasz Malasiński. – Bliżej, bliżej zawodnika – pokrzykiwał z boksu szkoleniowiec Podhala. Gra jego podopiecznych z każdą minutą wyglądała coraz lepiej. W 30 minucie Wilczek z półobrotu uderzył z woleja i piłka otarła się o spojenie. Za to 4 minuty później gospodarze ostemplowali poprzeczkę, a w 38 minucie ich wyczyn skopiował Puławski.

- Musisz Piotrek, musisz! – dyrygował obroną z bramki Samolej. - Kieruje się defensywą, co? Śmiało mogłabym zagrać w RPA - wychwalał się Bartek Gaj, który w 37 minucie dał kaskaderski popis. Wydawało się, że rozbije się o metalowy płot, a tymczasem z saltem w powietrzu go przeskoczył. Zebrał gromkie brawa. – Dysza zaschła. Dajcie paliwa – zażyczył sobie, jakby to co przed chwilą zrobił było chlebem powszednim.

- Powinniśmy ich zagonić – powiedział w przewie Jacek Szopiński. Nie pomylił się. Z każdą minutą przewaga hokeistów rosła. Defensywa hokeistów spisywała się wyśmienicie. Wymiatała piłki i tylko sporadycznie musiał interweniować Sulka, który zmienił Samoleja. Zaś Bomba strzałem z lewej nogi z 16 metrów doprowadził w 50 minucie do wyrównania. – Zrobił to dla dziewczyny – skomentowała ławka.

W 54 min. Zubek z 30 metrów wrzuciłby bramkarzowi piłkę za kołnierz, ale... uratowało go spojenie. – Za dużo miejsca mają. Rozklepują was jak dzieci – krzyczał trener maniowian. Nie pomogły uwagi. Po uderzeniu Wilczka z dystansu bramkarz „wypluł” piłkę, a dobitka Kosa poszybowała w niebiosa. Za moment Kos nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Zaś potężna bomba Gaja z wolnego trafiła w mur. O mały włos, a zwaliłaby go. - Nie wiedziałem czy zagrać jak Lampard czy Messi. Strzeliłem jak... Gaju – dowcipnie skomentował swój wyczyn.

Pojedynek zakończył się remisem i dopiero karne wyłoniły zwycięzcę. Ciut lepiej „jedenastki” wykonali gospodarze.

Lubań Mniowy/ Zapora Kluszkowce (piłkarze) – MMKS Podhale Nowy Targ (hokeiści) 1:1 (0:1) karne 8:7
Bramki: Bomba 50 – Gogola 7.

Sędziował Krzysztof Sekułowicz.

Lubań/ Zapora: Królczyk – K. Potoczak, M. Potoczak, Sikora, Damian Firek, Plewa, Kobylarczyk, Gogola, Mikoś, Skupień, Hołyst oraz Dominik Firek, Gorlicki, Sral.
MMKS Podhale: Samolej ( od II połowy Sulka) – Wilczek, Puławski, Gaj, Bomba, Furca, Zubek, Leśniowski, Malasiński, Sulka, Kmiecik oraz Tylka, Kos, Cecuła, Michalski.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama