08.07.2010 | Czytano: 1215

Juniorki w rozsypce

Przed rokiem świętowały największy sukces w historii nowotarskiego basketu. Awans do półfinału mistrzostw Polski kadetek. Minęło 12 miesięcy i wszystko wskazuje na to, że drużyna się rozsypie. Mowa o koszykarskich juniorkach Gorców Nowy Targ.

Twórca największego sukcesu, Wojciech Polak nie kryje rozczarowania. – Nie myślałem, że w takim stylu zakończy się nasza współpraca – mówi z żalem w głosie. – Po zakończeniu sezonu spotkałem się z dziewczynami i doszliśmy do wniosku, że w takich okolicznościach nie można pracować. Szkoda pieniędzy. Całe zło rozpoczęło się z momentem ukończenia przez nich gimnazjum. Zawodniczki poszły do innych szkół i były problemy z frekwencją na treningach. Na zajęcia przychodziło pięć dziewcząt. Nigdy nie miałem kompletu. Nic z taką grupką nie można było przećwiczyć. Żadnych wariantów gry, ustawień...

Przed sezonem były ambitne plany. Zespół został zgłoszony do dwóch kategorii wiekowych – juniorek i juniorek starszych. – W starszej grupie wiekowej mieliśmy się ogrywać, by w juniorkach wejść do ćwierćfinałów mistrzostw kraju – wyjawia Wojciech Polak. – Zadanie do zrealizowania, przy systematycznej pracy. Nie weszliśmy do ćwierćfinału, mimo spektakularnych zwycięstw, jak choćby nad krakowską Wisłą. To był spory sukces. Niestety były to pojedyncze wyskoki. Walkę o ćwierćfinał przegraliśmy z Zeliną Jurków. U nich przegraliśmy zbyt wysoko i na własnym parkiecie zabrakło nam czterech „oczek”, by mieć lepszy bilans. Liczyliśmy jeszcze na wygraną z Sączem, ale i one nas ograły. To było spore zaskoczenie, bo rywalki były o rok młodsze. One jednak solidnie pracowały, a my sobie bimbaliśmy. Powiedzenie „bez pracy nie ma kołaczy” jak ulał pasuje do naszej sytuacji.

Szkoda, że dziewczęta nie wykorzystały swojego ogromnego potencjału. Zresztą dostrzegał go prezes Józef Guzik, który mówił o propozycji zgłoszenia dziewcząt do pierwszej ligi B. – To byłoby już prawdziwe granie – wzdycha Wojciech Polak. – Mam nadzieję, że jeszcze dziewczęta przemyślą sprawę. Jeśli najlepsze będą chciały iść do innych klubów, to nie będziemy im stwarzali problemu. Tej grupy na 80% nie będzie. Teraz prowadzę dziewczęta z klas trzecich i czwartych. Mam ich 15 i będziemy starali się zgłosić zespół do rozgrywek.

 Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama