As atutowy górali Marek Mozdyniewicz nie poradził sobie z Krzysztofem Niemcem. – Nauczył się grać na obrońcę. Wszystko łapie – dziwił się Jan Klag. Z kolei Adrian Bukowski, Tomaszowi Jurkiewiczowi stawiał najbardziej zacięty opór tylko w trzecim secie. Do stanu 8:8 trwała zacięta wymiana, w końcówce przyjezdny przechylił szale zwycięstwa na swoją stronę. Łatwo skóry nie chciał sprzedać Jakub Czyszczoń 37- letniemu Jackowi Gałuszce. W jedynym wygranym secie długo prowadził, by w końcówce dać się doścignąć. Jednak swoją wyższość udokumentował na przewagi. Szkoda drugiego seta, bo prowadził 8:5 i dał sobie wydrzeć zwycięstwo.
Debel na pierwszym stole, praktycznie bez historii, za to na drugim mieliśmy momentami sporo emocji. – Piękne, długie wymiany – powiedział Leszek Stańczyk. – Szkoda, że w decydujących momentach szczęście zawsze było przy gościach.
Czy kolejne cztery single będą jedynie formalnością? – zastanawiali się kibice. Gorce się jednak postawiły. Mozdyniewicz nie dał szans Gałuszce. Był to bardzo długi pojedynek. „puc”, „puc” i tak w nieskończoność. Można było usnąć, przy tak długich wymianach w jednostajnym tempie, bez jakiegokolwiek przyspieszenia. – Co najmniej 20 razy odbijają piłeczkę – zauważył jeden z kibiców. Postanowiłem więc liczyć. Okazuje się, że Gałuszka „skuł się” przy 39 odbiciu! Była to ostatnia piłka pojedynku.
Za to najbardziej emocjonujący pojedynek stoczył Bukowski z Kolanko. Gdy konsekwentnie wyprzedzał rywala, zbierał punkty i prowadził 2:0. Niestety na tym secie jego konsekwencja się skończyła, a zaczęła radosna twórczość. – Gra za pasywnie – stwierdził Jan Klag. – Nie przyspiesza, nie kontruje, poszedł na wymianę i daje się spychać do defensywy. Kolanko jest na topie i wszystko mu wchodzi.
Nic więc dziwnego, że zrobiło się 2:2 w setach. Na szczęście w piątym secie wrócił do gry z dwóch pierwszych. – Jak gra krótką piłką, rotacyjnie, to zdobywa punkty – zauważył Jan Klag. Zmieniali stoły przy stanie 5:2, ale szybko zrobiło się 6:6. To było jednak wszystko, na co stać było Kolanko.
Trzeba było wygrać dwie ostatnie pojedynki, by zremisować mecz. Kierski szybko się poddał, za co dostał reprymendę od trenera. Za to Czyszczoń walczył jak równy z równym z Niemcem. Doprowadził do pięciosetówki i zmieniał strony przy prowadzeniu 5:1. Niemiec był tak wkurzony, że rzucił ze złością rakietką, wcześniej kopnął w stół. Nie uszło to uwadze sędziego. Ale o dziwo to mu pomogło. – Kuba chyba wystraszył się, że może wygrać – mówi Tomasz Klag. – Górę wzięło większe doświadczenie tenisisty z Frysztaka. Po wzięciu czasu zdobył dwa ważne punkty. Kuba zagrał za pasywnie. Inna rzecz, że w końcówce Niemiec miał sporo szczęścia.
Gorce Juta Nowy Targ – Strzelec Frysztak 7:3
Marek Mozdyniewicz – Krzysztof Niemiec 0:3 (7:11, 10:12, 3:11),
Adrian Bukowski – Tomasz Jurkiewicz 0:3 (8:11, 6:11, 8:11),
Jakub Czyszczoń – Jacek gałuszka 1:3 (6:11, 9:11, 12:10, 8:11),
Mikołaj Kierski – Paweł Kolanko 3:0 (11:8, 15:13, 13:11),
Mozdyniewicz, Bukowski – Niemiec, Kolanko 0:3 (8:11, 7:11, 9:11),
Kierski, Czyszczoń – Jurkiewicz, Gałuszka 1:3 (11:7, 12:14, 4:11, 9:11),
Mozdyniewicz – Gałuszka 3:0 (11:8, 11:9, 11:6),
Bukowski – Kolanko 3:2 (11:9, 11:7, 7:11, 6:11, 11:7),
Czyszczoń – Niemiec 2:3 (11:8, 12:14, 8:11, 11:7, 7:11),
Kierski – Jurkiewicz – 1:3 (4:11, 7:11, 11:8, 6:11).
Tekst i foto Stefan Leśniowski