W obecnej sytuacji nawet wygranie barażów przez Podhale - o co w skromnym składzie byłoby trudno - niewiele daje. Z mistrzowskiego zespołu niewiele zostało, a i zainteresowanie w mieście jakby mniejsze. Wiesław Wojas przy poparciu działaczy z hokejowej centrali utwierdził się w przekonaniu, że na tej dyscyplinie sportu nie da się zarobić i nawet miano najlepszej drużyny w kraju nie przynosi wymiernych korzyści, a wręcz przeciwnie - straty! O tym także powinny pamiętać inne kluby, którym marzy się dominacja w Polsce. Firma Wojas jest potężna i ma należne miejsce na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. I z pewnością strat w hokejowym biznesie nawet nie odczuje. Okazało się, że przejęcie przed laty - przy pełnej aprobacie związku - drużyny z MMKS-u było tak łatwe jak i się jej pozbycie.
I tu zasadnicze pytania do prezesa Zdzisława Ingielewicza: dlaczego niszczy się Miejski Młodzieżowy Klub Sportowy Podhale, który jest stowarzyszeniem kultury fizycznej i wychował całą plejadę znakomitych hokeistów korzystając z naszych wspólnych, budżetowych pieniędzy? Dlaczego ukarano rodziców, którzy przez lata wydawali własne pieniądze na swoje pociechy, a teraz PZHL stwierdził, że biedne stowarzyszenie ma przejąć zobowiązania Sportowej Spółki Akcyjnej Wojas? W odwrotnej sytuacji to oczywiste i zrozumiałe, ale w tej...
Była szansa uratować wspaniały ośrodek hokejowy - i nie tylko ten - w banalny sposób. Jest tak mało klubów, że wszyscy chętni mogli wspólnie wystartować - choćby w dwóch grupach - i dopiero w następnej fazie najlepsi rywalizowaliby o mistrzostwo. Nikt nie miałby do nikogo pretensji i nastąpiłaby naturalna selekcja.
Pamiętajmy, że rozgrywki są amatorskie (jak można łączyć baraże z... Pucharem Polski?) i prowadzone przez związek. Niczym nie różnią się organizacyjnie - nie obrażając działaczy piłkarskich - od podhalańskiej klasy A. Jedni i drudzy nie mają sponsora strategicznego, zainteresowanie medialne znikome, a nawet statystyki liczone są jak przed półwieczem - metodą kartki i ołówka. W tym momencie zazdroszczę, że w innych dyscyplinach poza bezkonkurencyjnym futbolem - siatkówce, koszykówce czy żużlu - potrafiono stworzyć zawodowe ligi z prawdziwego zdarzenia, a zabezpieczenia finansowe są podstawową sprawą. O nich się pisze i mówi, a stacje telewizyjne przebijają się w stawkach. Do tego jednak potrzebni są odpowiedni ludzie...
Andrzej Godny (odznaczony w 2004 roku Odznaką Honorową PZHL w stopniu złotym); sportowetempo.pl