W Nowym Targu aż wrze po decyzji jaką zaproponował ze swoim „ciałem”. Sympatycy hokeja i byli zawodnicy „Szarotek” w sobotnie przedpołudnie urządzili nieformalny miting pod nieobecność prezesa MMKS Mirosława Mrugały, który w tym czasie przebywał w Budapeszcie na losowaniu Continental Cup. Wszyscy stwierdzili, że sternicy MMKS powinni postawić sprawę na ostrzu noża.
- Prezes musi natychmiast udać się do Warszawy na rozmowę z prezesem Zbigniewem Ingielewiczem, który zapewniał, że Podhalu nie stanie się krzywda i będzie występowało w ekstraklasie. Jeśli chce się coś wywalczyć, to musi nadepnąć na odgniata. Nie można być ze wszystkimi cacy, bo cię wykolegują – powiedział jeden z uczestników obrad.
- Już jesteśmy blisko wykolegowanie. Młodzież już gra w lidze słowackiej i trzeba podążyć tym tropem, a warszawska niech się jeb... Wypisać się ze struktur PZHL i nie dać zawodnika do żadnej reprezentacji. Po co pchać się na siłę, tam gdzie cię nie chcą? To nowotarżanie, którym się nie powidło, teraz w stolicy „pomagają” nam – kolejny głos w dyskusji.
Ci, którzy zainteresowani są losem nowatorskiego hokeja wiedzą, z jakim trudem jest budowana drużyna, ile sternicy muszą ścieżek wydeptać, by dotrzeć do sponsorów, którzy z wielką ochotą nie sięgają do sakiewki…
- W każdych rozmowach przewija się pytanie: a gdzie będziecie grali? Wszystko jest w martwym punkcie. Jak mam pracować? – pyta Jacek Szopiński.
Sponsorzy czekają. To powoduje, że w czwartek, „starszyzna” drużyny nie podpisała kontraktów. Rafał Dutka opuścił gabinet prezesa z kciukiem w dół. – Niepewność jest najgorsza – mówi. - Trenować, trenujemy, bo dla siebie. Ci, którzy deklarowali, że wyłożą pieniądze na hokej wstrzymują się. Deklaruję grę w Podhalu, ale jak długo można harować za darmo. Myślę, że „darczyńcy” dotrzymają słowa – mówi.
- Prezes powiedział, że nie ma zapiętego budżetu i nie będzie obiecywał nam złotych gór – dodaje Krzysztof Zapała, który twierdzi, że jest cierpliwy i czeka na rozwój sytuacji.
Prezes spotkał się z zawodnikami i postawił sprawę jasno, że do finalizowania umów dojdzie, gdy spiszą umowy ze sponsorami. I słusznie, że nie chce iść tropem poprzedników, którzy obiecywali wirtualne pieniądze, a teraz uciekają przed dłużnikami.
Wielu sądzi, iż MMKS to nowy klub i nie powinien płakać, że gra w barażach. To nie MMKS przejmuje drużynę po Wojasie, to ona do MMKS powraca. To trzeba mieć na uwadze. Wojas nigdy nie miał hokeistów, bo ci którzy występowali pod jego szyldem byli mu jedynie użyczeni. Gdyby nie grupy młodzieżowe, to nie mógłby występować w PLH (warunkiem było posiadanie czterech grup młodzieżowych). Wojas otrzymał od MMKS drużynę w 2001 roku i miejsce w PLH. Rok później drużyna występowała już pod szyldem spółki. &1 pkt.2 porozumienia wspólnego zawartego między MMKS i SSA Wojas Podhale z dnia 27 września 2002 roku mówi, iż w przypadku zaniechania działalności sportowej spółki, ta zobowiązana jest do zwrócenia drużyny MMKS wraz z miejscem w ekstraklasie, a wszelkie nieuregulowane zobowiązania finansowe wobec PZHL, zawodników i innych podmiotów bierze na siebie. Spółka nie ogłosiła upadłości, lecz zawiesiła działalność sportową i zobowiązała się spłacić wierzycieli. Chyba, że spółka o takich ruchach nie poinformowała centralę, albo sporządzone porozumienie gdzieś się zapodziało, albo jest nieścisłe, albo...?. To musi wyjaśnić były prezes MMKS, Jan Gabor, który zawierał porozumienie z Wojasem. Jan Gabor jeszcze miesiąc temu twierdził, iż o żadnych barażach nie ma mowy, a jeśli dojdzie do nich to się poda do dymisji ( zasiada w zarządzie PZHL). Czekamy jak na propozycję WGiD zareaguje zarząd PZHL. Czy to prezes Ingielewicz rządzi związkiem, czy jego giermkowie?
Stefan Leśniowski