06.06.2010 | Czytano: 1170

Strzały w serce

Unihokeistki MMKS Podhale były bardzo blisko mistrzowskiego tytułu. Właściwie złoty medal przegrały na własne życzenie. Jeszcze na 10 minut przed końcem decydującego spotkania play off prowadziły w Gdańsku dwoma bramkami. Ba, miały jeszcze trzy piłki meczowe. Niestety niewykorzystane sytuacje zemściły się. Bohaterką spotkania była Aga Kwiecińska, która w końcówce trzy razy trafiła góralki „w serce”.

Fatalnie rozpoczęły mecz nowotarżanki, które już z pierwszej akcji, w 18 sekundzie, straciły gola. To był szok. Gospodynie poszły za ciosem i po przepięknej trójkowej akcji zdobyły drugiego gola. Piłeczka wyładowała w okienku i Guzik nie miała nic do powiedzenia. Wydawało się, że po tych dwóch ciosach góralki się nie podniosą. Tymczasem w odstępie 11 sekund doprowadziły do wyrównania. Przy pierwszym trafieniu świetnie w zamieszaniu podbramkowym zachowała się kapitan zespołu, a zaraz po wznowieniu Siuta przechwyciła piłeczkę i w hali zapanowała cisza. Mecz się wyrównał. W 15 min. Mroch próbowała zaskoczyć Guzik strzałem z dystansu. Ta obroniła go, ale wobec dobitki Kwiecińskiej była już bezradna.

Druga tercja rozpoczęła się od ataku Podhalanek. Gospodynie cofnęły się i czyhały na kontrę. Świetny dzień miała jednak Piekraczyk. Jak na kapitan zespołu przystało mobilizowała koleżanki w trudnych okresach, była reżyserką i egzekutorską. Trafiła w krótki róg bramki i znowu był remis. Niedługo, bo Krawczyk od niechcenia rzuciła piłeczkę w stronę bramki Guzik i ta wpadła jej za kołnierz. Znowu przyjezdne rzuciły się do pogoni i ponownie Piekarczyk doprowadziła do wyrównania. Od tego momentu byliśmy świadkami dobrego meczu. Akcje sunęły raz na jedną, raz na drugą bramkę. Bramkarki musiały mieć się na baczności, bo piłeczki leciały w ich kierunku z każdej niemal pozycji. Mało było przerw w grze, sporo płynnych akcji i tylko goli zabrakło. Pod koniec odsłony zarysowała się przewaga Podhale.

Losy mistrzowskiego tytułu rozstrzygnęły się w ostatnich 10 minutach meczu. W pierwszych 10 minutach Podhalanki wypracowały sobie dwubramkową przewagę i miały jeszcze trzy piłki meczowe. Niewykorzystane okazje się zemściły, a katem góralek okazała się Kwiecińska.

- Czujemy ogromny niedosyt, bo mieliśmy rywalki dosłownie na widelcu – mówi trener MMKS, Jacek Michalski. – To, że gdańszczanki to wygrały, to wielki cud. Przy stanie 6:4 dominowaliśmy na parkiecie. Mieliśmy sytuacje trzy na jeden i trzy na dwa . Dwa razy nie trafiliśmy do pustej bramki, dwa razy w sukurs przyszła im poprzeczka. Zabrakło nam chłodnej głowy. Pozwoliliśmy przeciwniczkom odbudować się i poszedł za ciosem. Szkoda. Chciałbym podziękować Piotrowi Gackowi z firmy Gamatex, który udostępnił nam samochód na wyjazd oraz wicestaroście powiatu nowotarskiego Maciejowi Jachymiakowi za załatwienie środków na pobyt w Gdańsku.

Energa Olimpia Osowa Gdańska – MMKS Podhale Nowy Targ 7:6 (3:2, 1:2, 3:2)
1:0 – Wieczorek – Stenka (0:18),
2:0 – Kwiecińska – Mroch (5:32),
2:1 – Piekarczyk – Krzystyniak (9:13),
2:2 – Siuta (9:24),
3:2 – Kwiecińska – Mroch (14:10),
3:3 – Piekarczyk – Siuta (30:56),
4:3 – Krawczyk – Stenka (31:40),
4:4 – Piekarczyk (33:02),
4:5 – Timek (42:26),
4:6 – Skiba (46:29),
5:6 – Kwiecińska – Mroch (50:28),
6:6 – Kwiecińska – Wieczorek (52:14),
7:6 – Kwiecińska (55:29).

MMKS Podhale: Guzik; Lech – M. Bryniarska, Tylecka – Dębska; Siuta – Piekarczyk – Krzystyniak, Skiba – Grynia – Timek, Sopiarz. Trenerzy: Arkadiusz Pysz i Jacek Michalski.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama