Wojas otrzymał od MMKS drużynę w 2001 roku i miejsce w PLH. Rok później drużyna występowała już pod szyldem spółki. &1 pkt.2 porozumienia wspólnego zawartego między MMKS i SSA Wojas Podhale z dnia 27 września 2002 roku ( taki dokument musi się znajdować w PZHL, bo tylko na jego mocy spółka mogła grać z PLH) mówi, iż w przypadku zaniechania działalności sportowej spółki, ta zobowiązana jest do zwrócenia drużyny MMKS wraz z miejscem w ekstraklasie, a wszelkie nieuregulowane zobowiązania finansowe wobec PZHL, zawodników i innych podmiotów bierze na siebie. Spółka nie ogłosiła upadłości, lecz 6 maja br. zawiesiła działalność sportową i zobowiązała się spłacić wierzycieli.
- Zgodnie z umową spółka przekazuje MMKS zawodników i miejsce w ekstraklasie – powiedział podczas konferencji prasowej prezes SSA Wojas Podhale, Andrzej Podgórski. - MMKS zachowuje trzon pierwszej drużyny. Większość naszych zawodników, to ich zawodnicy ( 16 – przyp. SL) lub wychowankowie tego klubu. Dla nas dobry czas, żeby złapać oddech, spłacić w ciągu roku dług, a MMKS nich pociągnie to dalej.
Działacze młodzieżowego klubu zaraz po oświadczeniu spółki przystąpili do działania. Znaleźli już cześć sponsorów, poczynili kroki organizacyjne.... Teraz mają dostać od centrali pstryczka w ucho? To ma być gra fair play? Można było już 6 maja oznajmić: „Nie interesujecie nas”
– Jak może PZHL podcinać gałąź na której siedzi ? Bezduszne przepisy są ważniejsze niż zdrowy rozsądek? – pyta olimpijczyk, Andrzej Iskrzycki. - W tym kraju mnie już nic nie zdziwi. Jeśli straszą kobietę każe się za 5 groszy, to... – macha ręką.
Sugestie wykluczenia „Szarotek” z walki o mistrzostwo Polski nie powinny ujrzeć światła dziennego. Nawet przez moment w myślach ludzi PZHL nie powinna pojawić się taka wersja wydarzeń. Tymczasem wiceprezes ds. organizacyjnych Rafał Wysocki, dziennikarzowi „PS” powiedział, że nie potrafi określić, czy MMKS otrzyma prawo gry w najwyższej klasie. Inni w PZHL twierdzą, że nie mogą dopuścić do precedensu. Jakiego? Zapowiadają, że decyzja podjęta zostanie w czerwcu.
Czy ktoś zastanawia się na tym, iż jedna z nielicznych, jeśli nie jedyna, fabryka hokeistów, przez jedną nieprzemyślaną decyzję, może zniknąć z hokejowej mapy? Jeśli nie będzie lokomotywy, to czy rodzice, którzy łożą na hokejowe wyszkolenie swoich pociech, będą nadal je finansować? Któż pociągnie te kosztowne wagoniki? Kuźnię hokejowych talentów trzeba będzie zamknąć? Łatwo zburzyć, gorzej odbudować. Ludzie Ingielewicza chcą po sobie zostawić spaloną ziemię? Jeśli zabraknie narybku, to śmiało będą mogli przekształcić PLH w mistrzostwa oldbojów i powiedzieć: Po nas tylko potop.
Mariusz Czerkawski w jednym z wywiadów powiedział, że w innych krajach odpowiedzialni za hokej pomagają klubom. U nas PZHL tego nie robi, o czym na co dzień przekonuje. Ma też podobno pomysł, by MMKS grał baraż o ekstraklasę. Pogratulować twórczych myśli. Trudno się dziwić, że przy tak odkrywczych ruchach PZHL nie potrafi znaleźć strategicznego sponsora dla ligi. Okazuje się, że ktoś kto z roku na rok zmiana system rozgrywek, a nawet w trakcie go koryguje, miesza nieraz niejasnymi regulaminami, nie jest poważnie traktowany przez ewentualnych sponsorów. Dla Związku najprościej ściągać haracz z biednych klubów. Klubom potrzebna jest taka „skubiąca” władza?
Stefan Leśniowski