W tej sprawie zabrał głos Marcin Kolusz, który udzielił wywiadu Włodzimierzowi Sowińskiemu z katowickiego Sportu. Popularny Kolos powiedział dla Sportu: - O Podhalu powiem wprost: może warto się zastanowić nad tym, czy przypadkiem nie zamknąć klubu i poczekać na lepszy klimat w mieście oraz wśród potencjalnych sponsorów. Nie sądzę zresztą, by Podhale przystąpiło do kolejnych rozgrywek, bo nie ma w moim przekonaniu żadnych ku temu przesłanek”.
Marcin Kolusz wyznał dziennikarzowi, że jest rozczarowany minionym sezonem. Po nieudanej przygodzie z macierzystym klubem, zatrudnienie znalazł w Oświęcimiu. Liczył, że w Unii dostanie sporo szans na grę, a tymczasem… - Inaczej sobie wyobrażałem funkcjonowanie w drużynie, ale wyszło tak jak wyszło. Kontuzje kolegów, odejście trenera... W rezultacie byłem zawodnikiem do łatania dziur.
Robert Kalaber też nie widział go w drużynie narodowej. - Miałem nadzieję, że otrzymam nominację do kadry, przynajmniej na okres przygotowawczy. Na pewno nie czułem się gorszy od tych, którzy się w niej znaleźli. Niestety, telefon od trenera Roberta Kalabera milczał. Zabolało, bo przecież nie byłem jednorazowym reprezentantem, ale zagryzłem zęby i powiedziałem sobie: odejdę na własnych zasadach.
Co dalej? Kolusz zakończy karierę? - Odpocząłem, dokonałem bilansu „za i przeciw” i doszedłem do wniosku, że podejmę jeszcze jedną próbę, by zamknąć swoją przygodę z hokejem znaczącym występem. Oczywiście, moim priorytetem jest gra w reprezentacji podczas mistrzostw świata i może po nich powiedziałbym pas. Na razie jestem w trakcie treningów i ćwiczę, zgodnie z wieloletnią tradycją, indywidualnie. Daję sobie czas do początku września, wówczas trzeba będzie podjąć decyzję. Nie ukrywam, że nie mam planu „B” i staram się o tym na razie nie myśleć.
A może jak kolega z drużyny Krystian Dziubiński, podejmie próbę pójścia w trenerkę?
Stefan Leśniowski