22.05.2025 | Czytano: 1978

MŚ. Duński cud! Tron mistrzów świata jest wolny! (+ skróty)

AKTUALIZACJA Co to się wydarzyło?! Dania odesłała do domu jednego z faworytów do złota – naszpikowaną gwiazdami Kanadę - dzięki niesamowitemu zwrotowi akcji i zwycięskiemu strzałowi Nicka Olesena w 59:11.


 
Kanadyjczycy musieli się przenieść ze Sztokholmu Do Danii. Hokeiści zza oceanu byli wielkimi faworytami.  Dla Duńczyków dotarcie do ćwierćfinału jest wielkim osiągnięciem. „To absolutnie niesamowite uczucie. Widziałeś te świętowanie na własne oczy... To tak, jakbyśmy wygrali cały turniej” – powiedział Ehlers. „To naprawdę coś niezwykłego, na co oczywiście liczyliśmy” – dodał.
 Do tej pory tylko dwukrotnie udało im się dostać do fazy play-off wśród elity, w 2010 i 2016 roku. I jednocześnie z pewną satysfakcją, bo gdy byli gospodarzami mistrzostw świata w 2018 roku, nie udało im się tego zrobić.
 
Współgospodarze imprezy po 20 minutach bezbramkowo remisowali, ale to ich rywal miał wręcz przygniatającą przewagę. Natknęli się  jednak na świetnie łapiącego bramkarza Dichowa, który obronił 18 strzałów, podczas gdy jego vis a vis zaledwie cztery.  W drugiej tercji Kanadyjczycy nadal bili głową w mur. Ich rywal świetnie się bronił, z wielkim poświęceniem  grał.  Tercja przyniosła poprawę gry Danii, która miała kilka szans, ale Ehlers nie wykorzystał swojej szansy, a za drugim razem ostemplował poprzeczkę, z kolei  Poulsen strzelił nawet gola, ale został on nieuznany  za wcześniejsze podanie krążka ręką.
 
To co wydarzyło się w trzeciej tercji trzeba nazwać cudem. Naszpikowana gwiazdami z NHL Kanada przegrała! Pokpiła sprawę i zapłaciła za to najwyższą cenę. Duńczycy odwrócili losy meczu w samej końcówce.
 
z Kanadą, wygrywając 2-1 i po raz pierwszy w historii awansowali do półfinału mistrzostw świata.
 
Szwedzi, współgospodarze mistrzostw w ćwierćfinale czekało ich  wymagające zadanie, bowiem potykali się z obrońcami tytułu mistrzowskiego, Czechami.  Gospodarze turnieju mają bardzo silną drużynę w tym roku, która została wzmocniona graczami z  NHL i nic łatwego nas nie czeka – powiedział trener Radim Rulík krótko po zapoznaniu się z przeciwnikiem.
 
Szwedzcy hokeiści zostali wzmocnieni przez gwiazdę Williama Nylandera z Toronto. On, podobnie jak czeski napastnik David Kampf,  przyjechali do Sztokholmu po tym, jak kanadyjski klub odpadł w niedzielnym siódmym meczu drugiej rundy play-offów NHL przeciwko Florydzie. Wcześniej do drużyny dołączyli - obrońca Washington Rasmus Sandin i napastnik Vegas William Karlsson.
 
Wymieniony Sandin w pierwszej tercji dał dwa podania marzenie do Raymonda, a ten dwukrotnie pokonał Vejmelkę. Wcześniej pokonał go Carlsson. Szwedzi po 20 minutach prowadzili 3:0. Dominowali od pierwszych minut. A Czesi?  Zbyt dużo błędów popełnili przy rozgrywaniu krążka, w ofensywie nie byli groźni. W strzałach 13:4.
 
Czeska nadzieja, potem znów dominacja Trzech Koron - tak można opisać środkową tercję. Gospodarze zapłacili za niezdyscyplinowaną postawę na początku tercji i stracili gola w podwójnym osłabieniu.  Szybko otrząsnęli się i zaprezentowali grę, która przyniosła im czwarte trafienie, po akcji, która kompletnie rozmontowała  czeską obronę.
 
W trzeciej tercji obrońcy mistrzowskiego tytułu nie udało się odrobić strat i zostali wyrzuceni za burtę turnieju.  Tron mistrzów świata jest wolny! Trzy Korony  pokazali niesamowitą jakość.
 
Szwecja – Czechy 5:2 (3:0, 1:1, 1:1)
1:0 Carlsson – Andersson – Zibanejad (12:40 w przewadze)
2:0 Raymond – Sandin (16:52)
3:0 Raymond – Sandin (19:32)
3:1 Cervenka – Necas – Pastrnak (23:04 w podwójnej przewadze)
4:1 Carlsson – Zibanejad – Johansson (34:05)
4:2 M. Spacek – Vozenilek – Tichacek (48:33)
5:2 Forsberg (55:04 do pustej)
Szwecja: Markstrom  – Brodin, Sandin, Andersson, Edvinsson, Larsson, Pettersson, Gustafsson – Nylander, Karlsson, Raymond – Forsberg, Backlund, Lindholm – Johansson, L. Carlsson, Zibanejad – Heineman, Lundestrom, Wennberg – Froden. Trener Sam Hallam.
Czechy: Vejmelka (20:00 Vladar)  – Hronek, Krejcik, Hajek, Kundratek, D. Spacek, Pyrochta, Tichacek – Pastrnak, Sedlak, Cervenka  – Necas, Kampf, Flek – Stransky, Kodytek, Beranek – Klapka, Vozenilek, Lauko – M. Spacek. Trener Radim Rulík.
 
 


Kanada – Dania 1:2 (0:0, 0:0, 1:2)
1:0 Sanheim – Crosby -  Konecny (45:17)
1:1 Ehlers - M. Lauridsen (57:43 po wycofaniu bramkarza)
1:2 Olesen - Jensen (59:11)
Kanada: Binnington – Sanheim, Spurgeon, Dobson, Weegar, Matheson, Montour, Evans – MacKinnon, Konecny, O’Reilly– Foerster, Crosby, Celebrini – Cuylle, Fantilli, Johnson – Schenn, Danault, Martone. Trener Dean Evason
Dania: Dichow – Jensen Aabo, Bruggisser, Lassen, M. Lauridsen, O. Lauridsen, A. Koch, Nicholas Jensen – Molgaard, Ehlers, Olesen – Nicklas Jensen, Rondbjerg, Russell – True, Aagaard, Blichfeld – Poulsen, Bau Hansen, Wejse – From. Trener Mikael Gath.
 

 
Szwajcarzy, wicemistrzowie świata z poprzedniego sezonu, nie kryli, że myślą o pierwszym złocie, jednak nikt tego głośno nie powiedział. Helweci słyną z dyskrecji... Trener Patrick Fischer ma dobrze ułożoną i stabilną ekipę zdolną do wszystkiego. Szwajcarzy na inaugurację przegrali z obrońcami tytułu Czechami 4:5 po dogrywce i szybko z tej porażki wyciągnęli właściwe wnioski. Z kolei ich rywal postarał  się o miłą niespodziankę, jednak solidnie na nią zapracowali, wszak odniósł cztery zwycięstwa. 6:1 z Łotwą miało najwyższą rangę i ono zadecydowało o grze w play offie. „Dla nas to jak wygranie mistrzostw świata” – z entuzjazmem skomentował trener Roger Bader.
 
Udział w ćwierćfinale jest największym sukcesem austriackiego hokeja od 1994 roku. „Cud na lodzie” – pisze w nagłówku dziennik Die Presse, przypominając, że austriaccy hokeiści po raz pierwszy w historii wygrali na mistrzostwach cztery razy – oprócz Łotwy pokonali także Słowację, Francję i Słowenię. Do ćwierćfinału dotarli dopiero po raz drugi. „Dostanie się do pierwszej ósemki jako 13. drużyna w światowym rankingu jest mniej więcej tym samym, co zdobycie przez Szwajcarów tytułu mistrza świata. To w zasadzie nasz tytuł mistrza świata” – skomentował 60-letni Szwajcar Bader, który jest najbardziej utytułowanym trenerem w historii austriackiego hokeja. Na tym zakończyła się ich przygoda. Helweci okazali zbyt wymagającym rywalem.
 
Pierwsze 20 minut pod dyktando Helewetów, którzy trzy razy umieszczali krążek w bramce przeciwnika.  Pod koniec tercji Rohrer jeszcze bardziej skomplikował sytuację Austriaków, otrzymując 5-minutową karę. No i Szwajcarzy dołożyli dwa gole. Austria miała okazje, bo grała z przewagą dwóch graczy,   ale nie zdobyła bramki. Najlepszą okazję miał Schneider, który trafił w poprzeczkę.  Ostatnie 20 minut   nie przyniosło większych emocji. Szwajcarzy dorzucili kolejnego gola i zameldowali się w półfinale.
 
Równolegle z tym meczem toczyła się batalia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Finlandią. Ta rywalizacja zapowiadała się niezwykle ciekawie. Amerykanie, zespół umiejętnie złożony. Młodzież, wspierana przez doświadczonych m.in. przez kapitana Claytona Kellera, Drewa O’Connora (obaj po 28 lat) czy czupurnego Connora Garlanda (29), tak się rozhulała, że aż miło. A Finowie? Defensywa, to ich filozofia.  Nie błyszczeli w meczach grupowych, ale to wcale nie oznaczało, że w potyczce z Amerykanami musieli być na straconej pozycji. A jednak!. Nie sprostali Jankesom i kolejny raz w fazie ćwierćfinałowej Suomi zegnają się z czempionatem.
 
Finlandia rozpoczęła aktywnie, ale ich dobry start został przerwany przez karę Parssinena. Wykorzystali to  Amerykanie dzięki strzałowi Garlanda na dalszy słupek. Gol ten nie zdenerwował fińskiej drużyny. Suomi nadal dyktowało tempo gry, utrzymując krążek i nie dając Amerykanom zbyt wiele miejsca. W 13. minucie Cooley wyrzucił krążek w trybuny i  Finowie wykorzystali grę w przewadze. Tolvanen strzałem obok bramkarza przy bliższym słupku doprowadził do remisu 1:1. W 28. minucie Finowie objęli prowadzenie w przewadze, po strzale  Puistoli. Jednak Amerykanie odwrócili losy spotkania. Najpierw Buium doprowadził  do remisu, a  chwilę później  po nim Garland dołożył swoje drugie trafienie w meczu.
 
 Szwajcaria – Austria 6:0 (3:0, 2:0, 1:0)
1:0 Bertschy – Glauser – Genoni (6:38)
2:0 Meier – Fiala – Moy (11:03 w przewadze)
3:0 Jager – Niederreiter – Knak (14:17)
4:0 Fiala – Niederreiter – Kukan (23:32 w przewadze)
5:0 Schmid – Glauser – Moy (24:36)
6:0 Knak – Jager – Marti (51:46)
Szwajcaria: Genoni  – Kukan, Siegenthaler, Glauser, Moser, Fora, Marti, Berni – Meier, Malgin, Andrighetto – Niederreiter, Ambuhl, Fiala – Bertschy, Moy, Schmid – Riat, Jager, Knak – Hofmann. Trener  Patrick Fischer.
Austria: Kickert  – Wolf, Unterweger, Nickl, Heinrich, Maier, Biber, Schnetzer, Stapelfeldt – Schneider, Kasper, Zwerger – Rohrer, Baumgartner, Raffl  – Huber, Haudum, Lebler – Thaler, Achermann, Kraus. Trener Roger Bader.

 


USA – Finlandia 5:2 (1:1, 2:1, 2:0)
1:0 Garland – Cooley – Werenski (4:50 w przewadze)
1:1 Tolvanen Lammikko – Teravainen (12:58 w przewadze)
1:2 Puistola – Teravainen – Lehtonen (27:46 w przewadze)
2:2 Buium – Beniers (34:53 sygnalizowana kara)
3:2 Garland- Thompson  - Cooley (36:04 w przewadze)
4:2 Pinto – Smith – Gauthier (45:52)
5:2 Keller (57:15 do pustej)
USA: Swayman  – LaCombe, Werenski, Peeke, Skjei, Kesselring, Vlasic, Buium – C. Keller, Garland, Cooley – Beniers, O’Connor, Thompson – Eyssimont, McCarron, Nazar – Pinto, Gauthier, Smith – Doan. Trener Ryan Warsofsky.
Finlandia: Saros – Lehtonen, Saarijarvi, Matinpalo, Leppanen, Seppala, Mattila, Rissanen – E. Tolvanen, Teravainen, Lammikko – Hameenaho, Puistola, Pärssinen – Pyyhtia, Jarvinen, Erholtz – Merela, Bjorninen, Pesonen – Ikonen.  Trener Antti Pennanen.

 

Stefan Leśniowski
 
 

Komentarze







reklama