W drugim dniu imprezy góralki zmierzyły się z JAS FBG Sosnowiec. Gospodynie ćwierćfinałowego turnieju poległy już w pierwszej kwarcie, w której nie zdobyły nawet punktu, tracąc przy tym 15. W kolejnych częściach spotkania załamane sosnowiczanki próbowały jeszcze odrobić stratę, lecz nie były w stanie tego dokonać. Górali bardzo mądrze grały, chociaż znowu żadna z pięciu prób rzutu za linii 625 cm nie wpadła do „dziury”. Piędel miał dziewięć zbiórek i 30 minut, podobnie jak Jachymiak, przebywała na boisku.
W ostatnim występie nowotarżanki zmiotły z parkietu rzeszowianki. Wygrały różnicą 44 punktów. Już po 10 minutach było jasne, że góralki są w półfinale. Pierwszą ćwiartkę wygrały 23:4. Drugą oddały rywalkom, ale tylko punktem, by w kolejnych systematycznie zwiększać przewagę. Niestety i w tym meczu nie rzuciły trójki. Za to bardzo aktywne były na tablicach. Zebrały 25 piłek z atakującej deski i 13 w obronie.
- Założyłem sobie przed sezonem, że plan maksimum to awans do półfinałów mistrzostw Polski – mówi trener Gorców, Mirosław Ćwikiel. - W trakcie sezonu z zespołu odpadły dwie zawodniczki, najwyższe w drużynie. Jedna zrezygnowała sama, a drugą z przyczyn dyscyplinarnych musiałem odsunąć z udziału w treningach. Wzrost co prawda nie gra, ale w koszykówce się przydaje zwłaszcza gdy się walczy o coś więcej niż mistrzostwo ligi.
- W związku z powyższym jadąc na ćwierćfinały wiedzieliśmy, że tylko przy ogromnej determinacji i żelaznej konsekwencji w realizowaniu założeń taktycznych będziemy mieli szansę na awans. Przed wyjazdem o pomoc w prowadzeniu zespołu poprosiłem najbardziej doświadczonego u nas trenera Witka Chamuczyńskiego, który przystał na propozycję. Była to dość ważna decyzja (dla mnie komfortowa) bowiem znając pracę niektórych sędziów mogłem się liczyć z tym, że moje komentarze pod ich adresem mogą się zakończyć odesłaniem mnie z ławki, a tym samym porażką zespołu przez walkower.
Pierwsze spotkanie wywołało u moich zawodniczek tak duży stres, że w pewnym momencie byliśmy zupełnie bezradni w starciu z mocniejszymi fizycznie przeciwniczkami. Trzeba przyznać, że rywalki ze Zgorzelca prezentowały się w tym meczu bardzo dobrze, obnażając wszystkie nasze braki. Najcięższe straty ponieśliśmy nie potrafiąc obronić się przed szybkim atakiem. Odnosiłem wrażenie, że zapomnieliśmy jak się gra w koszykówkę. Oddaliśmy przeciwnikowi w formie strat 36 piłek !!! Trudno wygrać takie spotkanie. Nie potrafiliśmy również prawidłowo odczytać gry przeciwnika, co sprawiało nam ogromne trudności w grze obronnej. Wynik tego spotkania nie daje pełnego obrazu różnicy pomiędzy naszymi zespołami. Później się okazało, że zagraliśmy najgorsze spotkanie w turnieju, a Osa Zgorzelec najlepsze.
Następny mecz musieliśmy wygrać. Przygotowaliśmy się do niego bardzo starannie jeszcze w Nowym Targu, bowiem zaprzyjaźniona trenerka przekazała nam nagranie, a także oglądaliśmy ich pierwszy mecz w turnieju z MLKS Rzeszów. Rozpracowanie ataku przeciwnika i agresywna obrona na całym boisku oraz nareszcie konsekwentna gra w ataku przyniosły oczekiwany skutek już w pierwsze kwarcie, kiedy to Asia Szopińska i jej koleżanki wyłączyły z gry najlepszą z przeciwniczek. Właściwie to wyłączyliśmy wszystkie bo przecież gospodynie nie zdobyły żadnego punktu w tej kwarcie !!! Dalsza część spotkania to kontrolowanie przebiegu gry ale cały czas z ogromnym zaangażowaniem całego zespołu. Wiedzieliśmy, że chwila dekoncentracji może spowodować, że rywalki (oczywiście wyższe i mocniejsze fizycznie) się odbudują.
Ostatnie spotkanie to kolejne z tych, których nie można przegrać, by mieć szansę na awans. Nawet nasze zwycięstwo przy "podłożeniu się" gospodarzom przez Osę Zgorzelec nie umożliwiało nam wyjścia z grupy. Jednak tak jak przy poprzednim spotkaniu tak i teraz mieliśmy możliwość wcześniejszej obserwacji przeciwnika i dostosowania gry obronnej do jego ataku. Przyniosło to skutek bo traciliśmy punkty tylko po rzutach osobistych i szarpanych akcjach zawodniczek z Rzeszowa. Żadna zaplanowana akcja rywalek nie przyniosła zdobyczy punktowych. Nie ustrzegliśmy się wielu błędów, ale na szczęście nie kosztowały nas one zbyt wiele. Graliśmy to co lubimy najbardziej, a więc nękanie przeciwnika cały czas na całym boisku nie dając mu czasu na podejmowanie szybkiej i właściwej decyzji. Zresztą jak widać z przebiegu turnieju było ta najbardziej okazałe zwycięstwo.
W półfinale trafiamy na potentatów krajowych w koszykówce dziewcząt: MUKS Poznań, WKK Wrocław i MKS Kutno. Pierwsze dwa będą się bić o medale mistrzostw Polski, a Kutno zapewne, gdyby nie taka mocna grupa, awansowałoby do finałów.
Gorce Steskal Nowy Targ – MKS Osa Zgorzelec 37:75 (11:23, 9:13, 7:18, 10:21)
Gorce: D. Crywus 4, Jachna, Piędel 3, Długopolska 4, Przybyło, S. Cyrwus, Szopińska 3, Kubowicz, Rokiciak 9, Wolska 2, Jachymiak 12, Pudzisz.
Gorce Steskal Nowy Targ – JAS FBG Sosnowiec 42:29 (15:0, 12:8, 8:14, 7:7)
Punkty dla Gorców: Jachna 2, Piedel 15, Przybyło 2, Szopińska 2, Rokiciak 8, Wolska 2, Jachymiak 7, Pudzisz 4.
Gorce Steskal Nowy Targ – MLKS Rzeszów 62:18 (23:4, 8:9, 17:2, 14:3)
Punkty dla nowotarżanek: D. Cyrwus 3, Piędel 16, Długopolska 6, Przybyło 2, S. Cyrwus 4, Szopińska 6, Kubowicz 2, Rokiciak 16, Jachymiak 7.
W innych meczach: JAS FBG Sosnowiec – MLKS Rzeszów 63:43, MKS Osa Zgorzelec - MLKS Rzeszów 65:31, JAS FBG Sosnowiec - MKS Osa Zgorzelec 45:73.
2. KS Gorce Nowy Targ - 5
3. JAS - FBG Sosnowiec - 4
4. MLKS Rzeszów - 3
Stefan Leśniowski