05.04.2025 | Czytano: 1035

Red Bull Skoki w Punkt. 150,5 metra na Wielkiej Krokwi! (+zdjęcia)

Choć sezon dobiegł już końca, najlepsi skoczkowie jeszcze raz zawitali do Zakopanego. Sobota na Wielkiej Krokwi stoi pod znakiem Red Bull Skoków w Punkt. To premierowa edycja zawodów w zupełnie nowej formie.

Pod Giewont zawitały ikony dyscypliny -  Adam Małysz, Martin Schmitt, Andreas Goldberger, Thomas Morgenstern i Gregor Schlierenzauer, którzy również oddali skoki na mini-skoczni.  Na belce startowej oprócz siedmiu polskich skoczków  - Maciej Kot, Dawid Kubacki, Paweł Wąsek, Jakub Wolny, Aleksander Zniszczoł, Piotr Żyła i Kacper Tomasiak -  usiadło m.in. sześciu zawodników z czołowej dziesiątki zakończonego przed tygodniem sezonu Pucharu Świata, w tym triumfator Daniel Tschofenig.
 
Ikony wybrały sobie ekipy. I tak. Team Małysz tworzyli: Paweł Wąsek, Domen Prevc (Słowenia), Tate Frantz (USA), Ryoyu Kobayashi (Japonia);  Team Schmitt: Dawid Kubacki, Anże Laniszek (Słowenia), Stephan Embacher (Austria), Andreas Wellinger (Niemcy); Team Morgenstern: Aleksander Zniszczoł, Kacper Tomasiak, Alex Insam (Włochy), Daniel Tschofenig (Austria); Team Schlierenzauer: Piotr Żyła, Karl Geiger (Niemcy), Władimir Zografski (Bułgaria), Maciej Kot;  Team Goldberger: Jakub Wolny, Timi Zajc (Słowenia), Valentin Foubert (Francja), Gregor Deschwanden (Szwajcaria).
 
Teamy rywalizowały o uzyskanie łącznej odległości 1000 metrów w ośmiu skokach. Skoki nie były oceniane za styl, nie było rekompensat za  wiatr czy też długość rozbiegu.   Do wyniku zespołu liczyły się też dwie próby oddane przez kapitanów ekip na mobilnej skoczni K-4. Po pierwszych skokach legend najbliżej docelowej odległości była drużyna Schmitta, którego kapitan osiągnął równe 4 metry. Nieco później do gry włączyli się ich podopieczni. Od początku mogliśmy się przekonać, że kluczową rolę w tej rywalizacji odegra strategia. Przed każdym skokiem zawodnik ustalał z kapitanem deklarowaną odległość, którą miał uzyskać. W przypadku remisu o miejscach decyduje  liczba idealnie trafionych skoków.
 
Doskonałą  próbę zamykającego pierwszą serię wykonał Domen Prevc. Małysz poprosił go o 140 m, ale rewelacyjny Słoweniec huknął aż 150,5 m. Tak daleko na Wielkiej Krokwi jeszcze nikt nie latał.
 
Nieprawdopodobną precyzją w przedostatniej grupie wykazali się Alex Insam i Ryoyu Kobayashi, którzy jako jedyni w zawodach wcelowani idealnie w punkt. Włoch z drużyny Morgensterna lądował na 125. metrze, a tuż po nim Japończyk z ekipy Małysza uzyskał 107. W ostatniej grupie rezultat jeszcze mocniej wyśrubował Team Schmitt, zawiesił wysoko poprzeczkę, jak było możliwe. Andreas Wellinger wykonał zadanie perfekcyjnie, skacząc równie 128 m, których jego zespołowi brakowało do 1000 metrów! W 1000 metrów trafiła również drużyna Goldberger, po skoku na odległość 107 metrów Gregora Deschwandena. Zajęła drugą lokatę gdyż w takiej sytuacji decydująca była odległość uzyskana na mobilnej skoczni przez kapitanów, a wśród nich Schmitt popisał się najdalszą próbą. Trzecią pozycję zajął Team Morgenstern z jednym metrem straty, czwartą Team Małysz (1,5 m od celu), a najdalej znalazł się Team Schlierenzauer, tracąc 4,5 m.
 
Stefan Leśniowski, zdj. Marcin Szkodziński
 

Komentarze







reklama