Dzisiejszy mecz trzeba było rozegrać. Tyszanie to zespół, który w poprzednich konfrontacjach nie folgował góralom, którzy ponieśli dwie wstydliwe porażki (0:18 i 2:15). Tym razem tyszanie postanowili dać szanse młodzieży i trzeba przyznać, że nieźle sobie radziła. Mistrzowie sezonu zasadniczego od pierwszego rzucenia krążka osiągnęli przewagę i udokumentowali ją tylko dwoma golami. „Tylko”, bo sytuacji mieli sporo, by powadzić wyżej, w tym zaliczyli dwie niewykorzystane liczebne przewagi. W ich bramce stanął Chabor i nie miał w pierwszej tercji zbyt dużo okazji do wykazania się.
Tyszanie przed play offem chyba nie chcieli się zmęczyć, bo nie podkręcali tempa. Co prawda mieli momenty, w których kręcili kręciołki w tercji gospodarzy, ale zawodzili pod bramką. Podhalanie ambitnie starali się przeszkadzać rywalowi i od czasu do czasu sprawdzić czujność w obronie. Tej czujności zabrakło przy indywidualnej akcji Soroki, który niczym slalomista na stoku narciarskim mijał rywali w ich tercji w okolicach bramki. Wyjechał przed bramkę i Chabior też nie potrafił go zatrzymać.

Niski wynik to zasługa Bizuba, który kilka razy popisał się fenomenalnymi interwencjami. Szczególnie w ostatniej odsłonie. Łapał krążek do „raka” niczym muchę.
Podhale Nowy Targ – GKS Tychy 1:3 (0:2, 1:1, 0:0)
0:1 Bryk – Łyszczarczyk – Wilczok (3:02)
0:2 Ubowski – Gościński (7:05)
0:3 Bryk – Turkin - Ubowski (30:30 w przewadze)
1:3 Soroka (31:03)
Podhale: Bizub – Michalski, Mrugała, Moś, Neupauer, Bryniarski – Horzelski, Schmidt, Jarczyk, Malasiński, Żółtek – Tomasik, Bury, Sergiienko, Soroka, Bochnak – Nykaza, Sitnik, Słowakiewicz, Czyrkin. Trener Rafał Sroka.
Tychy: Chabior – Bizacki, Sobecki, Łyszczarczyk, Alanen, Paś – Wilczok, Bryk, Gościński, Turkin, Viitanen - Matera, Pociecha, Krzyżek, Ubowski, Łarionows - Kucharski, Drabik. Trener Adam Bagiński.
Stefan Leśniowski
foto Maciej Gębacz + Szymon Pyzowski