01.12.2024 | Czytano: 2565

THL. Trening (+dwie galerie)

„Szarotki” nie były faworytem w konfrontacji z liderem, który na własnym lodzie rozgromił je w rekordowym stosunku 10:0.

Nowotarżanie zupełnie nie nadążają za ekstraligą. Toteż każdy wynik, w sytuacji w jakiej znalazła się drużyna,  nie zakończony dwucyfrową liczbą uznawany powinien być za…dobry. Niestety znowu nie udało się uniknąć dwucyfrówki.  Pomyśleć, że kiedyś tak rywale myśleli, gdy krzyżowali kije z wielkim Podhalem. W życiu nic jednak wiecznie nie trwa, są radosne momenty i te gorsze. Tyle tylko, że trzeba z tego dołka jakość wyjść, mieć plan naprawczy, nie tylko finansowy, ale także sportowy. Kibica bardziej niż finanse interesuje wynik drużyny, bo przychodzi oglądać swoich ;prezentujących dobry poziom i oczywiście wygrywających. Taka już jest kibiców wola.  Tęgie baty nie bawią sympatyków drużyny, która w historii polskiego hokeja najwięcej razy sięgała po mistrzostwo kraju. Rywal nie patrzy na zasługi i upokarza górali.  Może rzec, że rewanżuje się Podhalanom za to, że ci w swoich dobrych czasach ich upokarzali. Taka kolej losu. 
 
Już przed pierwszym gwizdkiem arbitra było wiadomo, że Podhale 23 raz z rzędu zjedzie z tafli pokonane. Zagadką pozostawały tylko rozmiary zwycięstwa przeciwnika.
 
Wynik mówi sam za siebie i nie potrzeba do niego dorabiać jakiejkolwiek ideologii. Tyszanie, mimo iż nie grali na pełny „gwizdek”, wyraźnie przewyższali górali, w każdym elemencie hokejowego abecadła.  Jak tysznie mieli ochotę przyspieszyć, to  pod bramką Bizuba dzwoniono na alarm.  Momentami kręcili kręciołki w tercji górali, mimo iż zespoły grały w kompletnych zestawieniach. To spotkanie przypominało bardziej sparing niż ligowy mecz, w którym szkoleniowcy tyskiej drużyny mogli przećwiczyć wiele wariantów gry oraz  dać szansę pokazania się  młodym. W  bramce Lewartowskiego zmienił Chabior, po drugiej stronie debiut miał Zając. No i Zając rozpoczął swój występ od zatrzymania Lehtonena w sytuacji sam na sam i miał jeszcze kilka świetnych interwencji. Skapitulował tylko raz.   
 
 Nowotarżanom nie można było  odmówić ambicji, ale to było zbyt mało. Okazji na zdobycie gola nie mieli zbyt dużo.  Najlepsze Czyrkin (10 min.), Słowakiewicz ( 26 min. sam na sam), Kolusz (54 min.)
 
 Podhale Nowy Targ  - GKS Tychy 0:10 (0:4, 0:3, 0:3)
0:1 Komorski – Ahola – Bryk (3:25)
0:2 Bizacki – Sobecki – Jeziorski (4:08)
0:3 Jeziorski – Bryk (8:21)
0:4 Heljanko – Jeziorki – Kakkonen (17:13 w przewadze)
0:5 Komorski – Łyszczarczyk – Heljanko (21:07)
0:6 Bryk – Gościński – Kucharski (36:20)
0:7 Gościński – Viinikainen  (37:53)
0:8 Krzyżek – Kucharski  (44:44 w osłabieniu)
0:9 Ubowski  - Lehtonen – Jeziorski (46:33)
0:10 Łyszczarczyk – Heljanko – Komorski  (55:58)
Podhale: Bizub (46:33 Zając) –  Mrugała, Tomasik, Worwa, Kolusz, Wielkiewicz – Sitnik, Horzelski, Czyrkin, Moś, Soroka – Schmidt, Wikar, Bryniarski, J. Malasiński, Słowakiewicz -  Nykaza, Bury. Trener Rafał Sroka.
Tychy: Lewartowski (32:05 Chabior)  - Bryk, Ahola, Heljanko, Komorski, Łyszczarczyk –  Kaskinen, Viinikainen, Jeziorski, Ubowski, Lehtonen – Bizacki, Ciura, Paś, Turkin, Gościński – Sobecki, Krzyżek, Kucharski, Drabik.  Trener Pekka Tirkkonen.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama