Zrezygnował Dariusz Gruszka i zespół prowadził Marek Batkiewicz. Ciągle jednak mówiło się o jego zastępcach. Lista życzeń była (jest) bardzo długa. Najlepszą opcją byłoby zatrudnienie Andrieja Parfionowa, ale ten dobrze przeanalizował sytuację w klubie i zespole, i powiedział NIE. Było wiadomo, że nie chce sobie spaprać CV. Na celowniku był Słowak Richard Hartmann, ale z nim nie wyszło. Prowadzono rozmowy z 70-letnim Słowakiem Petrem Mikula, znanym z polskiej ligi. Teraz wypłynęły nowe informacje. Otóż bliski powrotu jest Aleksander Bielawski. Łotysz, który już dwukrotnie był w boskie Podhala. Charakteryzowała tego szkoleniowca niepohamowana dzikość. Z jednym tylko rozsiąść się w ogrodzie z kieliszkiem wina, z drugim w obstawie i flaszką bimbru pójść do remizy na zabawę. Każdy wie jakie były pierwsze powody jego zwolnienia – dyscyplinarne, a chodziło o miłość do chemicznego symbolu H dwa C pięć OH. To, co pozornie nie do pogodzenia i nie do połączenia zmieszała i wstrząsnęła Agata Michalska. Odcięła od tlenu Bielawskiego. Został zwolniony z powodów dyscyplinarnych. Za drugim razem też mu się noga podwinęła. Nie miał wymaganych dokumentów na prowadzenie drużyny w polskiej lidze.
Kibice już ten wybór skomentowali. Kibice do mnie piszą w jednoznacznym tonie. „W tym klubie nawet moralnego wstydu już nie”. „Do jakiego poziomu doprowadzono tak zasłużony klub, żeby chorego człowieka zatrudnić”. „Ci działacze uwielbiają komplikować sobie życie”. „Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd. U tych ludzi nie ma żadnej moralności”. „Może jest jeszcze czas, by się opamiętali”.
Stefan Leśniowski