25.10.2024 | Czytano: 2731

THL. Na pół gwizdka

Świeżo upieczony triumfator Superpucharu stanął na drodze „Szarotek” w kolejnej ligowej kolejce. W pierwszej konfrontacji oświęcimianie w stolicy Podhala zaaplikowali gospodarzom dziesięć goli.



 
Nowotarżanie nie byli faworytem  dzisiejszej potyczki. Zamykają ligową tabelę z zaledwie jedną wygraną. Nie mogli liczyć na taryfę ulgową gospodarzy. Oni mają swój cel – zajęcie pierwszego miejsca po drugiej rundzie, które daje lepszą pozycję wyjściową do zmagań o Puchar Polski. Tym bardziej, iż przy równej ilości punktów i takim samym bilansie bezpośrednich spotkań, o kolejności zdecyduje bilans bramkowy. Dla oświęcimian liczyła się nie tylko wygrana, ale również jej rozmiary.
 
Tymczasem w pierwszej tercji oświęcimianie bardziej myśleli o poprawie indywidualnych statystyk, niż drużynowych.  Preferowali indywidualne zagrania. Jeśli będący przy krążku zawodnik nie mógł już wykończyć „solówki”, to… niedokładnie dograł. Miejscowi przeważali, ale byli jacyś rozkojarzeni, bo nawet mając dwukrotnie odsłoniętą bramkę nie potrafili w niej ulokować krążka.  Bardzo dobrze prezentował się Klimowski w bramce. Skapitulował tylko raz; Liljewal przekierunkował krążek i ten między parkanami golkipera przekroczył linię bramkową.  Nowotarżanie grali w przewadze, ale mieli problemy nie tyle z założeniem zamka, co  sforsowaniem tercji rywala.  
 
Oświęcimianie, którzy mają w  nogach spotkania nie tylko ligowe, ale również potyczki w Lidze Mistrzów i w Superpucharze, chcieli jak najmniejszym nakładem wygrać. Momentami grali  wolno,  od niechcenia rozgrywali krążek, ale… bardzo niedokładnie i to pomagało góralom, którzy mogli wyprowadzać kontrataki. Było ich kilka, wyglądały groźnie, ale po żadnej nie był stuprocentowej okazji do zdobycia gola. Gospodarze przyspieszyli i  przełamali „Szarotki”.  Podwyższyli prowadzenie wykorzystując liczebną przewagę. Uderzenie Virtanena spod niebieskiej znalazło drogę do bramki. No po tym trafieniu  rozwiązał się worek  z golami. W 33 minucie strata krążka kosztowała przyjezdnych utratę kolejnego gola. Ackered przymierzył w okienko. Chwilę później Krzemień znalazł sposób na pokonanie dobrze prezentującego się Klimowskiego.  Do swoich statystyk dopisał  gola również Dziubiński (trafił z korytarza między bulikami), który kilka chwil wcześniej ostemplował słupek.
 
W trzeciej tercji miejscowi, grając w przewadze, dorzucili kolejne trafienie. Dodajmy przepiękne. Karajlainen z backhandu posłał krążek pod poprzeczkę. Oświęcimianie zdominowali górali, chociaż nie narzucili jakiegoś wielkiego tempa, grali na „pół gwizdka”.  Momentami grali w „dziada” w tercji Podhala,  ale dorzucili tylko dwa  gole. Przy tych zabawach zapomnieli o defensywie,  Kolusz wyszedł z kontrą i zaskoczył Lundina.
 
Re- Plast Unia Oświęcim - Podhale Nowy Targ  8:1 (1:0, 4:0, 3:1)
1:0 Liljewal – Dziubiński – Soderberg (5:59)
2:0 Vertanen – Karajlainen – Heikkinen (25:29 w przewadze)
3:0 Ackered – Soderberg (32:08)
4:0  Krzemień – Łukawski – Heikkinen (33:31)
5:0 Dziubiński – Holm – Prokopiak (34:30)
6:0 Karajlainen – Ahopelto – Vertanen (48:22 w przewadze)
7:0 Ahopelto – Vertanen - Heikkinen (52:33)
7:1 Kolusz –  Tomasik (56:59)
8:1 Vertanen (59:57 w przewadze)
Unia: Lundin – Diukow, Bezuszka, Dziubiński, Liljewal, Holm – Uimonen, Vertanen, Karjalainen, Heikkinen, Ahopelto  – Ackered, Soderberg, Marklund, D. Olsson Trkulja, H. Olsson – Prokopaik, Łukawski, Prusak, Galant, Krzemień.  Trener Nik Zupancić.
Podhale: Klimowski –  Horzelski, Wajda, Szczerba, Kolusz, Szczechura – Tomasik, Mrugała, Jarczyk, Neupauer, Kamiński – Bury, Michalski, Bryniarski, J. Malasiński, Żółtek.   Trener Marek Batkiewicz.
 
Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama