Nie tylko z Podhala „uciekli” zawodnicy, ale także w ostatnim czasie sanocki klub opuścili obcokrajowcy. Do składu Podhala wrócił Pangełow Jułdaszew i Neupauer. Napłynęła też decyzja wsparcia finansowego przez władze samorządowe. Kwotą 150 tysięcy złotych zostali wsparci hokeiści KH, a 50 tysięcy złotych szkolący młodzież MMKS. Władze miasta deklarują, że nie jest to jednorazowy zastrzyk finansowy. Mówi się o długofalowej współpracy.
Mecz był o tyle ważny dla obu teamów, że nawet wygrane między tymi zespołami, którejś da prawo gry w play off. „Szarotki” zdawały sobie z tego sprawę i od pierwszego rzucenia krążka przez sędziego rozpoczęli na bramkę Salamy. Tym bardziej, iż od 54 sekundy przyszło im grać w przewadze. Sporo zamieszania było pod sanocką bramką, ale krążek nie znalazł drogi do siatki. Również podczas drugiej przewagi nie chciał wpaść, ale w tym okresie niewiele zdziałali górale. To był slaby okres ich gry, nie potrafili założyć zamka. W przekroju tercji uwidoczniło się lepsze wyszkolenie nowotarżan, rywal momentami gubił się, nie potrafił opanować krążka. Co z tego, skoro nic nie chciało wpaść. Salama ratował zespół. U gospodarzy wyróżniającą postacią był Szczerba, który inicjował rajdy.
Chyba, po pierwszej tercji, nikt z fanów nowotarskiej ekipy nie przypuszczał, że tak drastycznie zmieni się sytuacja. Sanoczanie pokazali góralom jak rozgrywa się przewagę i objęli prowadzenie. Chwilę później mieli kolejny 2-minutowy okres gry z jednym zawodnikiem więcej i świetnie rozgrywali zamek. Byli bliscy zdobycia gola. Za moment „Szarotki’ miały jednego zawodnika więcej i ich gra w przewadze była zdecydowanie gorsza niż przeciwnika. A ten z kolei wykorzystał błąd Pangełowa Jułdaszewa, który niecelnie podał przy wyprowadzaniu krążka z własnej tercji i sanoczanie prowadzili już 2:0. Krążek przejął Karlsson i natychmiast odegrał go do Dobosza, który uderzył z pierwszego. Co z tego, że gospodarze stwarzali sytuacje pod bramką Salamy, skoro ten bronił wyśmienicie. Inna rzecz, że Podhalanie preferowali metodę tysiąca podań i zwlekali ze strzałami. Były one sygnalizowane i często blokowane przez sanoczan. Goście w 35 minucie wyprowadzili kolejną kontrę. Sienkiewicz po indywidualnym rajdzie trafił w krótki róg bramki.
Początek trzeciej tercji i Podhale grało w osłabieniu po faulu Szczechury w tercji ataku. Sanoczanie z zimną krwią wykorzystali łaskawość górali. Filipek wystrzelił, a krążek dobił Bryzgałow. Potem Szczechura dwukrotnie pokonał Salamę, wykorzystując w obu przypadkach świetne dogrania Szczerby. Na 2 minuty i 26 sekund przed końcem tercji Bukowski nieodpowiedzialnym faulu w tercji ataku podał rękę rywalowi. W dodatku Bizub zjechał do boksu i… nastąpiła awaria zegara. Neupauer zdobył kontaktowego gola i końcówka była ekscytująca. Sanoczanie 57 sekund przed końcem trafili do pustej bramki. Mecz zakończył się bojka Wielkiewicza z Gurschmanem.
Podhale Nowy Targ - Texom STS Sanok 3:5 (0:0, 0:3, 3:2)
0:1 Huhdanpaa – K. Bukowski – Florczak (22:54 w przewadze)
0:2 Dobosz – Karlsson (29:41)
0:3 Sienkiewicz – Florczak – J. Musioł (34:23)
0:4 Bryzgałow – Filipek- Karlsson (44:08 w przewadze)
1:4 Szczechura – Szczerba -Wajda (45:39)
2:4 Szczechura – Szczeba – Kolusz (50:46)
3:4 Neupeuer- Szczerba – Szczechura (58:23 w przewadze)
3:5 Huhdanpaa – Dobosz (59:03 do pustej)
Podhale: Bizub – Horzelski, Wajda, Szczerba, Kolusz, Szczechura – Tomasik, Mrugała, Wielkiewicz, Neupauer, Kamiński – Pangełow Jułdaszew, Michalski, Bryniarski, J. Malasiński, Jarczyk - Bury. Trener Marek Batkiewicz.
STS: Salama – Tamminen, Biłas, K. Bukowski, Huhdanpaa – Florczak, Karlsson, J. Musioł, Sienkiewicz, Dobosz – D. Musioł, Rocki, Filipek, Bryzgałow, Dulęba – Czopor, Niemczyk, Fus, Gurschman, Ginda. Trener Elmo Aittola.
Stefan Leśniowski
Foto Maciej Gębacz