Kolejny raz najbardziej zapracowana był Kobiela w nowotarskiej bramce. W pierwszych 20 minutach obroniła 20 strzałów, ale jednego krążka nie potrafiła zatrzymać ( w 15 min.). Jej vis a vis nie była często zatrudniana. Tylko pięć celnych strzałów oddały góralki na jej bramkę.
Nowotarżanki przełamały strzelecką niemoc w 25 minucie, kiedy to Pierwoła pokonała bramkarkę Kozic. W 47 minucie Kondraszowa wyprowadziła góralki na prowadzenie. Nie ważne, że poznanianki oddały dwa razy więcej strzałów, skoro nie potrafiły „złamać” Kobieli. Za to w 55 minucie Węgrzyniak postawiła kropkę nad „i”.
- Pojechał z nami Fillip Pangełow Jułdaszew i świetnie nas poustawiał – twierdzi Adriana Szopińska. - Mądrze zagrałyśmy. Rywalki miał dwie zawodniczki, które indywidualnymi akcjami szczypały rywalki. My je wyeliminowaliśmy. Dobrze graliśmy w obronie. Kobiela była naszą ostoją, ale pomagałyśmy jej w obronie wiele strzałów blokując. Siła więc uderzeń nie była zbyt wielka. Do tego nasza taktyka polegała na tym, że po przechwyceniu krążka przez obrońcę, ona natychmiast zagrywała na skrzydło na drugą linię niebieską. Z takich kontrataków zdobyliśmy wszystkie gola. Mecz naprawdę stał na dobrym poziomie. Po meczu były cieszynki i mnóstwo radości.
Kozice Poznań – MMKS Podhale Nowy Targ 1:3 (1:0, 0:1, 0:2)
Bramki: Krzyżanowska – Pierwoła, Kondraszowa, Węgrzyniak.
Kozice: Płachtij – Szymczak, Stankiewicz, Wroniecka, Cybulska, Wolska – Zielezińska, Kaczmarek, Kasperska, Świątek, Krzyżanowska – Repałowa. Trener Paweł Mateja.
Podhale: Kobiela – Nosal, Sienka, Węgrzyniak, Szopińska, Leśniowska – Gacek, Jaszczyk, Batkiewicz, Pierwoła, Bukowska – Maciaś Paprocka, Fryźlewicz, Kondraszowa, Podkanowicz, Bizub – Lańda, Gasienica, Dzięciołowska. Trener Adriana Szopińska.
Stefan Leśniowski