Podhale serię ośmiu porażek z rzędu, a „Stalowe Pierniki” pięciu przegranych pod rząd. Hokeiści z grodu Kopernika przełamali, a Podhale nadal pozostaje z jedną wygrana na koncie. Dzisiejsza potyczka była popisem przejezdnych. Śmiało można o niej powiedzieć, że był to teatr jednego aktora.
Torunianie fenomenalnie weszli w mecz. Po 65 sekundach prowadzili już 2:0. Najpierw, w 18 sekundzie, K. Kalinowski pokonał Klimowskiego strzałem sprzed bulików, trafiając do siatki tuż przy słupku. Chwilę później Zieliński przymierzył spod niebieskiej, a Kwiatkowski przekierunkował strzał i Klimowski był bezradny. Goście mieli ogromną przewagę, gra głównie toczyła się w tercji górali. Gdyby ktoś nie wiedział, to Podhale nie grało w osłabieniu, a było zamykane w klasycznym zamku. Przyjezdni nie wykorzystali kilku wspaniałych sytuacji, bo Klimowski ich powstrzymał. Skapitulował w 19 minucie, gdy jego zespół grał w osłabieniu. Podhale w ofensywie nie miało sytuacji, by zmusić Studzińskiego nie tylko do kapitulacji, ale większego wysiłku.
Drugą tercję miejscowi zaczęli w osłabieniu, bo ponownie na ławce kar wylądował Wielkiewicz, tym razem za niesportowe zachowanie. Zespół został za to ukarany stratą kolejnego gola. Chwile potem Podhale stworzyło dwa zamieszania pod bramką gości, ale nie potrafiło ulokować krążka w bramce. Za to kontra torunian zakończyła się trafieniem, lecz - sędzia po analizie wideo – gola nie uznał. Gracz był w polu bramkowym. Ale co się odwlecze… Przepiane uderzenie Sytego wylądowało w okienku. Przybyszom z grodu Kopernika ciągle było mało. Nacierali na bramkę Klimowskiego, mieli dogodne sytuacje i jedną z nich wykorzystali. Z drugiej strony Szczerba ostemplował słupek. To był wszystko na co stać było górali.
Podobnie jak drugą, tak i trzecią tercję „Szarotki” rozpoczęły o jednego gracza mniej. Jeden wyszedł z ławki kar, to drugi powędrował i tego osłabienia już górale nie wybronili. Studzińki miał mało pracy, ale nie zdołał zachować czystego konta. Kapitalne prostopadłe podanie Bryniarskiego do Bochnaka, który sytuacji sam na sam nie zmarnował. Torunianie odpowiedzieli 24 sekundy później. Studziński opuścił swój posterunek, a jego miejsce zajął Lisowski i ten skapitulował po akcji Słowakiewicza. Kolejny raz bardzo szybko odpowiedzieli rywale.
Podhale Nowy Targ – KH Energa Toruń 2:9 ( 0:3, 0:3, 2:3)
0:1 K. Kalinowski – M. Johansson – Studziński (0:18)
0:2 Kwiatkowski - Zieliński –Syty (1:05)
0:3 Arrak – Worona - Syty (18:03w przewadze)
0:4 Lawlor - Fjodorows – M. Johansson ( 21:40 w przewadze)
0:5 Syty - Vahatalo (27:14)
0:6 Napiórkowski – Prokurat – Kurnicki (36:56)
0:7 Syty – Svars (43:01 w przewadze)
1:7 Bochnak - Bryniarski - J. Malsiński (46:22)
1:8 M. Johansson – Lawlor (46:46)
2:8 Słowakiewicz – Szczerba (56:13)
2:9 Fjodorows – Worona – Thyni Johansson (56:38)
Podhale: Klimowski – Horzelski, Wajda, Wielkiewicz, Kolusz, Szczechura – Tomasik, Mrugała, Jarczyk, Słowakiewicz, Kamiński – Bury, J. Michalski, Bochnak, J. Malasiński, Szczerba – Nykaza, Wikar, Żółtek, Bryniarski. Trener Marek Batkiewicz.
Toruń: Studziński (50:48 Lisewski) – A. Thyni Johansson, Gimiński, Worona, Arrak, Fjodorows – Zieliński, Svars, Kwiatkowski, Syty, Baszyrow – Lawlor, Henriksson, Vahatalo, M. Johansson, K. Kalinowski – Jaworski, Kurnicki, Maćkowiak, Prokurat, Napiórkowski. Trener Juha Nurminen.
Stefan Leśniowski
foto Maciej Gębacz