06.03.2024 | Czytano: 5399

THL. Z nożem na gardle (+zdjęcia)

Po porażce w trzecim ćwierćfinałowym spotkaniu, górale nie mogli już popełnić błędu, jeśli marzyli o przedłużeniu serii.


 
Do czwartej potyczki przystąpili z nożem na gardle. By jeszcze pozostać w grze musieli wygrać. Nie mieli już żadnego marginesu na błąd.  Sprawili kibicom radość, bo zagrali mądrze i w sobotę zagrają w Tychach!
 
Trener Sami Hirvonen zdecydował się rozbić pierwszą formację. Wronka na skrzydła dostał Neupauera i Worwę. I ta formacja w 6 minucie dała gospodarzom prowadzenie. Worwa idealnie dostrzegł najeżdżającego na bramkę Neupauera, który uwolnił się od krycia Jeziorskiego.  Dostał  krążek w tempo i  sytuacji sam na sam nie zmarnował. Akcje tego ataku były kombinacyjne i groźne dla rywala. Również pozostałe formacje starały się niepokoić defensywę i bramkarza z Tychów. W 14 minucie  Wielkiewicz ostemplował słupek, a Szczerba nie trafił do odsłoniętej bramki.  Tyszanie też nie zasypiali gruszek w popiele, ale Bizub stawał na drodze krążka do bramki. W końcówce tercji – a jakże - mieliśmy przepychanki. Horzelski spiął się z Racem, Cichego z Jaśkiewiczem, a Łyszczarczyk prowokował boks Podhala.


 
Od początku drugiej tercji w natarciu byli tyszanie. Przez większą część odsłony grano w tercji Podhalan. Goście w niej  kręcili kręciołki, ale za dużo jeździli z krążkiem i  zbyt późno decydowali się na strzały. Taką grą ułatwiali obronę  rywalowi. Mimo to Tavi miał wyśmienitą okazję, ale w sytuacji jeden na jeden nie potrafił pokonać Bizuba. Trzeba byłoby podać pełną listę graczy z Tychów, którzy próbowali skruszyć golkipera „Szarotek” zarówno strzałami z bliska jak i daleka.  W sporcie już tak jest, że niewykorzystane sytuacje lubią się zemścić. No i o mały włos, a tak by się stało. Najpierw Wronka postraszył Fuczika, a goście ratując się przed dobitką po strzale Horzelskiego faulowali (Bryk). W przewadze Lorraine miał dwie okazje, by podwyższyć prowadzenie. Gdy zespoły grały już w komplecie  Fuczik musiał parować strzały Neupauera i Cichego.


 
Na początku trzeciej odsłony Cichy miał idealną sytuację, by podwyższyć prowadzenie. Ale co się odwlecze… Za moment w zamieszaniu podbramkowym Kapica z obrotu, padając ulokował krążek w siatce. Tyszanie reklamowali, że strzelec gola był w polu bramkowym, ale arbitrzy byli innego zdania. W 45 minucie Mroczkowski trafił w poprzeczkę. Sędziowie analizowali akcję na wideo, ale  gola nie było. Niemniej po chwili przyjezdni cieszyli się ze zdobyczy bramkowej. Autorem gola był Mroczkowski, który dobił strzał Taviego. Ten sam gracz po indywidualnej akcji był bliski wyrównania, ale posłał krążek nad poprzeczką. Na 2 minuty i 30 sekund przed końcem tercji Fuczik przez trenera zawezwany został do boksu. Tyszanie pozostawili wszystko na jedną kartę. Manewr nie powiódł się i Neupauer trafił do pustej bramki. Na 22 sekundy przed końcem tyszanie wepchnęli krążek do siatki. Na więcej gościom nie pozwolili już górale.
 
PZU Podhale Nowy Targ  - GKS Tychy 3:2 (1:0, 0:0, 2:2)
1:0 Neupauer – Worwa – Wronka (5:44)
2:0 Kapica – Cichy (41:44)
2:1 Mroczkowski – Tavi (47:31)
3:1 Neupauer (58:42)
3:2 Korenczuk – Gościński   (59:38)
Stan rywalizacji do czterech zwycięstw 1:3
PZU Podhale: Bizub  – Pangiełow Jułdaszew, Załamaj, Neupeuer, Wronka, Worwa –Kudin, Kiss,  Kapica, Cichy, Szczechura – Horzelski, Tomasik, Wielkiewicz, Lorraine, Szczerba – Słowakiewicz, Bochnak, Kamiński, Soroka.  Trener Sami Hirvonen.
Tychy: Fuczik –Jaromersky, Ciura,  Łyszczarczyk, Rac, Jeziorski – Nilsson, Pociecha, Gościński, Turkin, Korenczuk – Jaśkiewicz, Bryk, Tavi, Ubowski, Mroczkowski – Sobecki, Bizacki,  Viitanen, Galant, Marzec. Trener Tirkkonen.
 
Stefan Leśniowski
Foto Andrzej Pabian
 

Komentarze







reklama