08.02.2009 | Czytano: 2471

Aktywny trener

- W Skawinie przegraliśmy różnicą 20 punktów, a wtedy była z nami Agnieszka Zając – mówi przed pierwszym gwizdkiem szkoleniowiec miejscowej drużyny, Mirosław Ćwikiel. Zając wyjechała na stypendium do USA, pobiera nauki w szkole koszykarskiej niedaleko Waszyngtonu. Okazało się, że bez niej góralki też sobie poradziły. 20-punktowej straty nie odrobiły, ale tylko w pierwszej kwarcie były najmocniej przyciskane.

Ławka Gorców żyła tym spotkaniem. Trener bez przerwy instruował swoje „dzieci” i dziw bierze, że nie stracił głosu. Najwięcej uwag miał w pierwszej ćwiartce, niezwykle wyrównanej. – Nie graj w poprzek! Mijaj! Nie w tą stronę! Nie rzucaj jak wisi na tobie! Nie rozstępować się! Zatrzymać ją! – i tak bez przerwy „nawijał” Mirek Ćwikiel. Dziewczynki ze zrozumieniem przyjmowały jego uwagi. Potakiwały, ale ferworze walki nieraz traciły głowę i robiły to co denerwowało trenera. W pewnym momencie wziął czas i powiedział: - Ile razy stracimy piłkę w ataku, tyle z kontry tracimy punktów. Trzeba uważać. W obronie rzucać się na piłkę. Nie pozwolić im zebrać z tablicy i uruchomić szybki atak.

Te uwagi poskutkowały, bo końcówka pierwszej kwarty należała już do gospodyń. Zagrały tak jak trener nakazał i objęły prowadzenie. W tejże fazie meczu doszło do wymiany zdań pomiędzy trenerami. Trzeba przyznać, że zachowanie Wojciecha Krzysztofika ze Skawiny nawet publiczności się nie spodobało. – Człowieku, hamuj, bo tutaj są dzieci. Ty jesteś wychowawcą? – pytał głos z trybun. Cóż tak zdenerwowało trenera przyjezdnych? Twierdził, iż faul był w ataku i dlatego jego najwyższa i najlepsza zawodniczka Zuzanna Jamrozy z krwawiącym nosem udała się na ławkę rezerwowych. Miał pretensje do trenera gospodyń, a ten pokazał jej Przybyło również z rozkwaszonym nosem, z dużo wcześniejszej akcji. Nikt nie robił wtedy takiego larum.

Druga kwarta to już dominacja gospodyń. Dobra obrona, zbiórka z desek i przechwyty sprawiły, iż miejscowe na przerwę schodziły z 12 – punktową przewagą.

W trzeciej ćwiartce jakbyśmy widzieli dwie drużyny Gorców. – Gramy kaszanę - powiedział Mirosław Ćwikiel do dziewcząt, po wzięciu czasu. Piłka parzyła w ręce nowotarżanki. Zbyt szybko się jej pozbywały, próbowały rzutów za „trzy”, albo zbyt długo kozłowały po obwodzie. Na szczęście dziewczyny wzięły sobie uwagi trenera do serca i wygrały tą cześć meczu. Niemniej w ostatniej ćwiartce, gdy objęły wysokie prowadzenie znowu wróciła „kaszana”. – Totalną panikę gramy. To one przegrywają i muszą się denerwować. Nie my – uspakajał trener swoje „dzieci”. Tym razem jednak te wskazówki nie doszły do nich i trzeba było użyć bardziej drastycznych środków. Kiedy trzy razy pod rząd straciły piłkę, poprosił je do linii - nie poprosił o czas - pozwalając bez obrony zaatakować przyjezdnym. Te zdobyły kosz, ale zapewne nauka z tej lekcji nie pójdzie w las.

- Zagraliśmy niezłe spotkanie – komentuje Mirosław Ćwikiel. – Bardzo aktywni byliśmy w obronie i ataku. Poprawiliśmy skuteczność. Było sporo przechwytów zakończonych celnymi rzutami. Nasza aktywność w obronie przekładała się na dobre ustawienie w ataku. Mogliśmy bez przeszkód mijać przeciwnika i wychodzić na czystą pozycję rzutową. Nie zawsze się to udawało, ale generalnie przyniosło nam to sporo punktów. Szkoda, że przytrafiały nam się niewymuszone błędy, bez nacisku przeciwnika. Mam na myśli niedokładne podania i kroki. Gdyby było ich mniej, to prześcignęlibyśmy Skawinę w tabeli. Lepsza gra w obronie w czwartej kwarcie pomogłaby nam to osiągnąć i wyjść na trzecie miejsce w tabeli. Bardzo dobre spotkanie rozegrała D. Cyrwus, Rokiciak, Szopińska i Piędel. Dużą aktywnością wykazała się Długopolska. Cała drużyna zagrała świetnie w obronie.

Gorce Steskal Nowy Targ – CKiS Skawina 73:56 (16:14, 22:12, 14:11, 21:19)
Gorce Steskal: Piędel 19, Rokiciak 16, Jachymiak 16, D. Cyrwus 8, Długopolska 4, Pytelewska 4, Głab 4, Szopińska 2, Przybyło, Kubowicz, S. Cyrwus, Wolska. Trener Mirosław Ćwikiel.


Tekst Stefan Leśniowski
Foto Patryk Karecki

Komentarze







reklama