Nas interesuje walka o piąte miejsce, o które biją się trzy zespoły – Cracovia, Toruń i Podhale. Te zespoły muszą skupić się na sobie, zgarniać punkty, nie oglądając się na innych. Choć pewnie będą dyskretnie spoglądali na swoich rywali, to powinni zastosować się do hasła - „umiesz liczyć, licz na siebie”. Nie czas na potknięcia. Każdy kibic zdaje sobie sprawę, że dzisiejsza potyczka z hokeistami z grodu Kopernika była z gatunku o tzw. sześć „oczek”.
Podhale rozpoczęło agresywnie, natarło na bramkę rywala, a strzał Szczechury minimalnie minął poprzeczkę. Torunianie szybko opanowali sytuację, zaczęli grać wysokim pressingiem w tercji rywala. Tym zmusili go do błędu i Djumić otwarł wynik. „Szarotki” rzuciły się do odrabiania strat. Był moment, że zrobili w tercji torunian taki kołowrotek, że przeciwnik miał zawrót głowy. Miał problemy nie tylko z zawiązaniem akcji, ale nawet z wybiciem krążka z tercji. Podhalanie nie mogli się wstrzelić, ale zrobili to w końcówce odsłony i bramkarz gości dwukrotnie skapitulował. Najpierw Wronka wygrał wznowienie po prawej ręce bramkarza, a Załamaj bez zastanowienia wypalił i krążek przy słupku wylądował w siatce. 71 sekund później znowu Wronka był tym, który zainicjował akcję. Objechał bramkę i idealnie nagrał do Szczechury, a ten sfinalizował akcję. Torunianie, jeszcze przed utratą goli, przeprowadzali kontruderzenia, po których mieli swoje okazje.

W drugiej tercji długo kazano nam czekać na bramkową zdobycz. Oba zespoły miały szanse za ulokowanie krążka w bramce, ale raziły nieskutecznością. Grano szybko, ale momentami bardzo nieskładnie. W defensywie gubili się przyjezdni, robili takie kiksy, że aż dziw, że dopiero w 37 minucie zostali skarceni. Załamaj oddał strzał spod niebieskiej, a D. Kapica dołożył łopatkę kija i zmienił lot krążka, który wylądował w siatce. Przy tym golu asystował Wronka i była to 300 asysta tego gracza w ekstraklasie.

Podhalanie mieli szanse na początku trzeciej odsłony podwyższyć prowadzenie, ale tego nie zrobili. Jak to w sporcie, niewykorzystane sytuacje lubią się zemścić. I zemściły się. Torunianie wykorzystali błędy obrońców Podhala i zdobyli kontaktowego gola. 90 sekund przed końcem szkoleniowiec zagrał va banque, wycofał bramkarza. Manewr się nie powiódł i Kudin strzałem do pustej bramki ustalił wynik spotkania.
PZU Podhale Nowy Targ - KH Energa Toruń 4:2 (2:1, 1:0, 1:1)
0:1 Djumić – Baszyrow – Syty (4:29)
1:1 Załamaj – Wronka (17:35)
2:1 Szczechura – Wronka – D. Kapica (18:46)
3:1 D. Kapica – Załamaj - Wronka (36:07)
3:2 Fjodorovs (46:18)
4:2 Kudin – Neupauer (59:05 do pustej)
PZU Podhale: Horawski – Pangiełow Jułdaszew, Tomasik, D.Kapica, Wronka, Szczechura –Kudin, Załamaj, Cichy, Neupauer, Wielkiewicz – Horzelski, Kiss, Szczerba, Lorraine, Worwa – Słowakiewicz, Jarczyk, Paranica, Soroka, Kamiński. Trener Sami Hirvonen.
Toruń: Pohjanoksa – Zieliński, Bejm, Tiainen, Fjodorovs, Łarionovs – Gimiński, Sozański, Djumić, Syty, Baszyrow – Johansson, Jaworski, M. Kalinowski, M. Kalinowski, Kogut – Kurnicki, Svars, Maćkowski, Huhtela, Jaakola. Trener Juha Nurminen.
Stefan Leśniowski
foto Andrzej Pabian