– Spacerkiem idziemy przez ten turniej i oby chłopcy nie uwierzyli, że można łatwo wygrać. Żeby nie wpadli w samouwielbienie. Jedna głupia bramką, „dzień konia” bramkarza i mogą wkraść się nerwy, które zawsze są złym doradcą. Potencjalnie jesteśmy drużyną zdecydowanie lepszą, nawet na wygranie różnicą 10 goli, ale to trzeba udowodnić na lodzie. Samo się nie wygra – wyrażał swoje obawy Ryszard Kaczmarczyk.
Obawy były płonne. Bytomianie czyste konto zachowali jedynie... 42 sekundy. Otwarcia dokonał najlepszy napastnik mistrzostw Wielkiewicz, a potem już poszło. Nie wiem czym teraz trener Polonii będzie tłumaczył klęskę, bo tak trzeba nazwać porażkę 12:0. W finale mistrzostw Polski taki rezultat, to blamaż. „Szarotki” przewyższały przeciwnika w każdym elemencie hokejowej sztuki. Poloniści powinni być zadowoleni, że spotkał ich tak niski wymiar kary. Gdyby Podhalanie przez 60 minut zagrali konsekwentnie, zespołowo, to odesłaliby rywala do domu z pokaźniejszym bagażem bramek. Tymczasem przy wysokim wyniku, w drugiej tercji nowotarżanie mieli okres samolubnego grania. Każdy chciał się pokazać, zdobyć gola. Nie ma się czemu dziwić, bo też rywal pozwalał im na zbyt wiele. Nie potrafił nawet założyć „zamka”, gdy grał w podwójnej przewadze, o pojedynczej już nie wspomnę. Na palcach jednej ręki można byłoby policzyć ile razy przebywał w strefie obronnej Podhala.
W trzeciej tercji w boksie MMKS trwało odliczanie goli. Najpierw chłopcy walczyli o to, by strzelić dziesięć goli, potem krzyczeli „tuzin, tuzin...”. Wykrakali. W ostatnich dwóch minutach ławka rezerwowa zrobiła meksykańską fale. Stojący obok Dariusz Gruszka zauważył: - Podpatrzyli nas.
- A co myślałeś. Przecież wy jesteście ich idolami – odrzekł Ryszard Kaczmarczyk. – Bez pierwszej drużyny nie byłoby sensu pracować z młodzieżą.
Po ostatnim gwizdku sędziego wystrzeliły korki od bezalkoholowego szampania. Tradycyjnie spłonął kapelusz kierownika drużyny, strzelały flesze reporterów... Zawodnicy robili sobie fotki z rodzicami i znajomymi. Fetowanie mistrzostwa przeciągało się w czasie. Dopiero po 20 minutach rozpoczęła się dekoracja. Medale między innymi rozdawał kapitan mistrzowskiego teamu seniorów, Rafał Sroka.
- Miałem obawy, bo wstyd byłoby przegrać – mówi szczęśliwy Ryszard Kaczmarczyk. – Zabrakło co prawda w turnieju Unii Oświęcim i Orlika Opole, ale przy takiej grze jaką dzisiaj zademonstrowali moi zawodnicy, te zespoły też niewiele miałyby do powiedzenia. Mamy wyrównany skład i nawet wypadnięcie Gacka i Stypuły nie przeszkodziło nam w wysokiej wygranej. Chłopcy zagrali super mecz. To, że padło tylko dwanaście goli należy złożyć na karb naszej strzeleckiej niefrasobliwości.
MMKS Podhale Nowy Targ- Polonia Bytom 12:0 (4:0, 3:0, 5:0)
Bramki: Olchawski 2, Wronka 2, Wielkiewicz, Oraczko, Pustułka, Fus, Wojdyła, Szal, Pawlik, Oraczko.
MMKS Podhale: Szlachtowski ( 33:52 Michałczak); J. Plewa – Szal, D. Sulka – S. Plewa, Wojdyła – Łukaszka, Gołębiowski – Fus; Olchawski – Wielkiewicz – Stypuła, Oraczko - Wronka – Michalski, Pustułka – Tomasik – Pawlik, Wróbel, Gleń. Trener Ryszard Kaczmarczyk.
Tekst + foto Stefan Leśniowski