Zawodniczki miały do przejechania niecałe 90 km, ale druga część etapu kosztowała je masę sił. Po pokonaniu łatwiejszego fragmentu trasy 30 km przed metą czekał szczyt Col d’Aspin, do którego prowadził 12-kilometrowy podjazd o średnim nachyleniu 6,5 proc. Była to jednak tylko rozgrzewka przed finałowym wyzwaniem dnia, czyli legendarnym Col du Tourmalet (17,1 km
Jeszcze przed startem do etapu z dalszej rywalizacji z powodu infekcji wycofała się m.in. Włoszka Elisa Longo Borghini, która zajmowała wysokie, czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej, tuż przed Niewiadomą. Teoretycznie zwiększało to szanse Polki na zbliżenie się do podium, ale nie zamierzała ona skupiać się na nieszczęściach konkurentek.
Kolarka z Ochotnicy na najtrudniejszym odcinku kobiecego Tour de France postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Najpierw odskoczyła od grupy groźnych rywalek w towarzystwie utytułowanych Holenderek Annemiek van Vleuten i Vollering na podjeździe pod Col d’Aspin. Polka wygrała premię górską i jeszcze podkręciła tempo, zostawiając za plecami wielkie przeciwniczki.
Góralka z Ochotnicy pokazała wielką odwagę samotnie atakując podjazd pod Col du Tourmalet. Jej przewaga oscylowała od kilkunastu sekund do blisko minuty. Reprezentantka Polski długo utrzymała się jednak na czele.5 km przed końcem do Niewiadomej zdołała jednak dojechać Vollering, która zachowała więcej sił na ostatni fragment. Holenderka okazała się najmocniejsza i samotnie ruszyła po zwycięstwo. Na szczęście nie zniechęciło to Polki, która w mglistej końcówce zdołała utrzymać znakomitą drugą pozycję, tracąc niespełna dwie minuty do triumfatorki. Uzyskała jednak przy okazji wyraźną przewagę m.in. nad van Vleuten i dotychczasową liderką Lotte Kopecky, dzięki czemu awansowała na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej i przy okazji wygrała klasyfikację górską.
Jutro ostatni etap, jazda na czas.
Stefan Leśniowski
Foto: CANYON//SRAM Racing / ©saskiadugon