21.03.2010 | Czytano: 1074

Triumf biednego nad bogatym

- Konia z rzędem temu, kto się spodziewał, iż Podhale sięgnie po mistrzowską koronę. W okolicznościach, kiedy klub boryka się w ogromnymi problemami finansowymi. Sporo było nerwowych ruchów, przepychanek, ale chłopcy pokazali charakter.

Tak ocenę finałowych spotkań rozpoczyna Gabriel Samolej. – Udowodnili, że mają ogromne serce. Zwycięstwo to triumf determinacji biednego nad bogatą Cracovią. Sprawili wszystkich ludziom związanym z klubem wielką niespodziankę i radość. Przyznam się, że mnie również mile zaskoczyli. To najprzyjemniejsza pomyłka jaka mnie spotkała.

- Papierowe kalkulacje, w których brałem udział, wzięły w łeb. I to jest piękno sportu. Na papierze Cracovia wyglądała znacznie lepiej, niż później prezentowała się na lodzie. Dlaczego Podhale wygrało? Bo zagrało z nieprawdopodobną determinacją, wolą zwycięstwa. Zrealizowało wręcz perfekcyjnie założenia taktyczne przygotowane przez trenerów. Chylę czoła przed Milanem Jančuška, który całkowicie wyeliminował z gry pierwszą formację „Pasów”, a szczególnie Leszka Laszkiewicza przy pomocy Tomka Malasińskiego. „Malaś” nie dał pograć „Laszce” Nie dość, że wyeliminował najlepszego gracza, to jeszcze potrafił zdobywać gole. Był jedną z pierwszoplanowych postaci finału.

- W bramce szczytową formą osiągnął Krzysiek Zborowski. Zagrał finały praktycznie bezbłędnie. Bronił bardzo pewnie, a swoimi interwencjami w kluczowych momentach spotkań podbudowywał kolegów. Cracovia wykorzystała dwóch golkiperów, ale nie wywiązali się należycie ze swojej roli. Rafał Radziszewski poprawnie zabronił tylko w ostatnim meczu, wcześniej był „przyjacielem” Podhala. Gole Damiana Kapicy i Macieja Sulki w krakowskich potyczkach były przełomowe dla losów spotkań. Bronił nerwowo i bardzo niepewnie.

- Trzeba pochwalić linię defensywną Podhala, która zagrała wyśmienicie. Trzymała na dystans krakowian, którzy nie mieli pomysłu na jej sforsowanie. Nie dopuszczali do zagrań, które powodowałyby duże zagrożenie pod bramką „Zbory”. Ze swojej roli wywiązał się Maciej Sulka, który zastąpił Dimitrija Suura. Chłopak zagrał twardo i „Pasy” miały spory respekt przed nim. Bezsprzecznie pierwsze skrzypce w defensywie grał Matrin Ivičič. Nie dość, iż neutralizował poczynania rywali z tyłu, to zdobywał bardzo ważne bramki. Zagrał z ogromną determinacją.

- Milan Baranyk i František Bakrlik to zawodnicy, którzy w play off zdobyli dużo bramkę. Po wcześniejszych dywagacjach na temat gry Baranyka w poprzednich sezonach w tej fazie mistrzostw, gdzie nie zawsze spisywał się tak, jakbyśmy tego od tak klasowego gracza oczekiwali, zagrał najlepszy play off odkąd jest w Nowym Targu. Chwała mu za to. Świetnie wspomnianą dwójką dyrygował Martin Voznik. Nie należy zapomnieć o młodych nowotarżanach, którzy udowodnili, że warto było na nich postawić. Trzeba pochwalić trenerów za odwagę. Zaryzykowali i opłaciło się. Młodzi wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności. Mamy wspaniałą młodzież. Damian Kapica to perełka, której nie można zmarnować. Chłopak o nieprawdopodobnych umiejętnościach jak na swój wiek. Zagrał jak stary wyga, ze stoickim spokojem.

- Ten kto zniszczy ten zespół będzie samobójcą. Trzeba znaleźć sponsora - myślę, że po takim sukcesie będzie go łatwiej znaleźć - bo aktualni mistrzowie kraju mogą nawiązać do złotych lat 70 – tych Podhala – zakończył Gabriel Samolej.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama