- Aż głowa boli jakich sytuacji nie wykorzystaliśmy w drugim meczu, w pierwszych 20 minutach – opowiada Łukasz Gil. – Wygraliśmy tę część meczu 2:1, a powinniśmy minimum 5:1. W końcu odskoczyliśmy od rywala na 5:2 i wydawało się, że „dobijemy” gospodarzy, bo wypracowaliśmy sobie w multum okazji. Tak się nie stało, bo zaczęliśmy grać nieodpowiedzialnie. Łapaliśmy głupie kary i rywal złapał z nami kontakt. Zamiast spokojnie kontrolować przebieg wydarzeń na tafli, mieliśmy nerwową końcówkę na własne życzenie.
KTH Krynica – MMKS Podhale Nowy Targ 3:6 (2:0, 0:2, 1:4) i 4:5 (1:2, 2:3, 1:0)
Bramki: Gaczoł, Gacek, Michalski, Kolasa, Wcisło, Kos (I mecz); Kolasa, Pacyga, Kos, Wielkiewicz, Michalski (II mecz).
MMKS Podhale: S. Mrugała (Szlachtowski); Gaczoł – Gacek, Kowal – Wiktor, Pawlikowski – Noworolnik; Michalski – Wcisło – Kolasa, Kos – Kaczorowski – Pacyga, Wielkiewicz – Bryniarski – Rzymowski, Bielak. Trener Łukasz Gil. W drugim meczu grał jeszcze Zembal.
W innych meczach:
Sokoły Toruń – Stoczniowiec Gdańsk 5:1 i 4:3 po karnych,
GKS Katowice – KTH Krynica 5:4 i 5:8,
Sokoły Toruń – Unia Oświęcim 2:4 i 3:9.
Stefan Leśniowski